Grabież polskich dóbr kultury (Cykl Bilans Krzywd cz. 11)

Przed agresją na Polskę, Niemcy przysłali grupę historyków sztuki, którzy zjeździli nasz kraj wzdłuż i wszerz zwiedzając muzea oraz prywatne kolekcje, katalogując ich zbiory. Ta podróż "badawcza" przygotowała grunt pod masową grabież dzieł sztuki w podbitej Rzeczypospolitej.   

(przeczytaj także poprzednią część cyklu, lub zacznij od początku)

Rekonesans

Profesor Dagobert Frey, dyrektor Instytutu Historii Sztuki Śląskiego Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu, wyruszył po raz pierwszy w podróż badawczą do Polski w połowie sierpnia 1934 r. Wyprawa podyktowana była jakoby troską o niemieckie dziedzictwo kulturowe nad Wisłą. Niewykluczone, że początkowo uczony istotnie kierował się szczytnymi pobudkami. Po kilku latach podróż okazała się jednak niezmiernie przydatna z zupełnie innego powodu, niemającego nic wspólnego z nauką.

1. Skrzynie z dziełami sztuki z krakowskiego Muzeum Narodowego w oczekiwaniu na wysyłkę do Niemiec. 

Frey wraz z trójką kolegów, poruszając się autem, najpierw spenetrował polską część Śląska. Następnie badacze ruszyli trasą przez Kraków, Sandomierz, Kielce, Lwów, Tarnopol, Wołyń, Lublin, Warszawę, Płock, Łódź i Poznań, poznając ich zabytki. Niemiecka ekipa wszędzie spotykała się z niezmiernie życzliwym przyjęciem ze strony polskich historyków sztuki, muzealników, dostojników kościelnych i prywatnych kolekcjonerów, którzy, często nie szczędząc czasu i wysiłku, oprowadzali przybyszów po swoich obiektach i pokazywali zgromadzone tam zbiory. Wszystko, co zobaczyli czterej naukowcy, zostało dokładnie opisane bądź sfotografowane, a także oznaczone pod względem topograficznym. Podróż okazała się więc niezwykle owocna, ale nie wyczerpywała potrzeb badawczych profesora.

W kolejną wyprawę badawczą do Polski Dagobert Frey udał się po czterech latach tym razem tylko w towarzystwie Gerharda Sappoka, dosyć znanego już historyka, pełniącego podczas pierwszej misji badawczej funkcję asystenta, sekretarza i tłumacza. Większą część trasy panowie pokonali koleją. Liczba miejsc, które odwiedzili, była imponująca: Poznań, Chełmno, Chełmża, Toruń, Warszawa, Grodno, Wilno, Troki, Głębokie, Berezwecz, Żułów, Nowogródek, Lida, Słonim, Nieśwież, Stołpce, Krewo, Małomożejków, Szynkowicze, Białystok, Supraśl, Siedlce, Radzyń, Węgrów, Kryłos pod Haliczem, Lwów, Łańcut, Leżajsk, Kraków, Częstochowa i Kalisz. 

Zebrana podczas wyprawy dokumentacja dotycząca zabytków była równie obfita, a przyjęcie naukowców przez ludzi z kręgu polskiej kultury i sztuki – jak zawsze serdeczne. Niemcy wykonali tytaniczną wręcz pracę, a wszelkie informacje, jakie zdobyli, miały się okazać już niedługo niezwykle im pomocne.

Dziedzictwo przodków…

Po podbiciu Polski początkowo główną instytucją III Rzeszy zaangażowaną w grabież polskich dzieł sztuki była wspólnota naukowo-badawcza "Das Ahnenerbe" – "Dziedzictwo przodków", działająca pod egidą Reichsführera SS Heinricha Himmlera. Członkowie tej organizacji prezentowali kontrowersyjne poglądy, zgodnie z którymi Polska była właściwie krajem niemieckim:

     Niemal każda murowana fara, ruina warownego niegdyś zamku, wieloskrzydłowa nastawa ołtarzowa, inkrustowana szkatułka, złocony kielich z rytowanym monogramem, rękopis iluminowany czy rysunek piórkiem gdzieś tam "nie tak daleko" w Polsce, w Toruniu, Bieczu, Wilnie, Tarnowie czy Krakowie były przede wszystkim świadectwem historii, głównie dziejów niemieckiego narodu, naocznym dowodem jego kulturotwórczej roli i dziejowej misji niemieckich osadników, "zasłużonych krzewicieli cywilizacji zachodniej" na zaniedbanych ponoć obszarach, germańskich niegdyś, obecnie "zajętych przez Słowian".

2. Emblemat organizacji Das Ahnenerbe. 

Już 4 września 1939 r. kierownictwo Das Ahnenerbe skierowało do Heinricha Himmlera pismo, w którym proponowano grabież zbiorów muzeów z Bydgoszczy, Poznania, Gniezna, Torunia, Krakowa i Lwowa. Oczywiście pod pozorem zabezpieczenia i ochrony dowodów "germańskości" tych ziem. Lista zabytków znajdujących się w sferze zainteresowania instytucji została sporządzona sześć dni później. Obejmowała ona zamki, kościoły, muzea, zbiory, galerie, archiwa, wykopaliska, a także wszelkie dokumenty stojące w sprzeczności z teorią panslawizmu w tych rejonach.

Komando szabrowników Paulsena

Akcją "zabezpieczania" zabytków miał się zająć specjalnie do tego powołany oddział pod dowództwem profesora prehistorii uniwersytetu berlińskiego SS-Untersturmführera Petera Paulsena, nazwany od jego nazwiska Einsatzkommando Paulsen. Ponadto w terenie to komando "szabrowników" miało być wspierane przez niesławne formacje Einsatzgruppen. Formalnie oddział podlegał szefowi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinhardowi Heydrichowi.

Najważniejszą akcją przeprowadzoną przez Einsatzkommando Paulsen było odnalezienie i wywiezienie do Rzeszy ołtarza Wita Stwosza. Na trop tego ukrytego przez Polaków w Sandomierzu arcydzieła sztuki, rzeźbiarskiej o "ewidentnie niemieckim charakterze" Niemcy trafili bardzo szybko. Już 1 października Paulsen wysłał po niego do miasta trzy meblowozy. Jak później relacjonował:

     Przetransportowanie rzeźb Wita Stwosza okazuje się dość trudne. Ruchy wojsk poważnie to utrudniają […]. Skrzynie z katedry w Sandomierzu są duże. Cztery z nich ważą osiemset kilogramów każda. Ze względu na złe warunki na drogach musieliśmy jechać bez przyczepy, a ze względów bezpieczeństwa tylko za dnia.

3. Grupa niemieckich kobiet przed ołtarzem Wita Stwosza podczas wystawy w Berlinie,  luty 1942 roku. 

Elementy ołtarza odnalezione w Sandomierzu trafiły początkowo do Berlina, skąd na mocy decyzji Adolfa Hitlera przewieziono je do Norymbergi, miejsca urodzin i śmierci Wita Stwosza. Wkrótce też przetransportowano tam pozostałe części dzieła. Kompletny ołtarz miał być umieszczony w specjalnym schronie przeciwlotniczym. Spotkało się to z wielkim niezadowoleniem Hansa Franka, przeciwnego wywozowi jakichkolwiek dzieł sztuki z zarządzanego przez siebie obszaru. Ponadto prawo do ołtarza mariackiego rościło sobie również SS. Führer jednak nie zamierzał zmieniać swojej decyzji.

"Gruby Hermann" chce mieć swój udział

Działanie na większą skalę pokrzyżowało Paulsenowi przybycie z Wiednia SS-Sturmbannführera doktora Kajetana Mühlmanna, który 9 października 1939 r. otrzymał od Hermanna Göringa pełnomocnictwo do zabezpieczania dzieł sztuki na okupowanym terytorium Polski. Ponieważ działały dwa konkurujące ze sobą zespoły "grabieżców", dochodziło do sporów kompetencyjnych. Problem udało się rozwiązać na konferencji w Krakowie 28 października 1939 r. Grupa Paulsena miała się od tego dnia zająć "zabezpieczaniem" obiektów prehistorycznych i dóbr o charakterze naukowym.

4. SS-Sturmbanfuhrer Kajetan Muhlmann (siedzi w środku) został uznany po zakończeniu wojny za jednego z największych grabieżców dzieł sztuki w historii. Fotografia datowana jest na 30 marca 1938 roku, Wiedeń, pałac cesarski Hofburg.  

Einsatzkommando Paulsen do końca października operowało w Krakowie. W tym czasie dokonano przeglądu zbiorów instytutów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej pod kątem ich dalszego wykorzystywania. Część księgozbioru biblioteki Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego została przekazana do Berlina. 30 października grupa Paulsena wyjechała do Warszawy. Stamtąd część zbiorów Biblioteki Sejmowej wyekspediowano do stolicy III Rzeszy. Najcenniejsze pozycje z zasobów Biblioteki Ordynacji Zamoyskiej zostały spakowane do skrzyń i przekazane miejscowej placówce SD (Sicherheitsdienst – Służba Bezpieczeństwa SS).

Kilka tysięcy eksponatów i sporą część literatury naukowej straciło również Państwowe Muzeum Archeologiczne. Część zbiorów zwierząt, specjalistyczne książki i przyrządy optyczne zostały wywiezione do Salzburga z Państwowego Muzeum Zoologicznego. Ekipa Paulsena spenetrowała również warszawskie wyższe uczelnie. Aż 100 wagonów kolejowych i pewna liczba ciężarówek potrzebne były według Niemców do wywiezienia samych tylko urządzeń i zbiorów Politechniki Warszawskiej. Duże zainteresowanie wzbudziła też biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Aby wywieźć jej zbiory, jak szacowano, trzeba było 450–500 samochodów ciężarowych. Do Berlina wyjechały na pewno zbiory Seminarium Filologii Germańskiej. Ponadto lustracją zostały objęte: Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Szkoła Główna Handlowa i Wolna Wszechnica Polska.

Hans Frank zabrania wywozu

Misja Einsatzkommando Paulsen została uznana za zakończoną po tym, jak zgodnie z zarządzeniem z 22 listopada 1939 r. sygnowanym przez Hansa Franka zabroniono wywozu dóbr sztuki i kultury poza Generalne Gubernatorstwo. Powyższy fakt jest jednym ze świadectw ostrej rywalizacji o prawo do zdobyczy w Polsce, jaka miała miejsce między Himmlerem i Frankiem. Do następnej konfrontacji doszło 16 grudnia 1939 r. Wówczas to Heinrich Himmler wydał zarządzenie o konfiskacie dóbr kulturalnych na terenach przyłączonych do Rzeszy i w Generalnym Gubernatorstwie.

5. Gubernator Generalny Hans Frank podczas przeglądania starych, pergaminowych dokumentów w Warszawie, grudzień 1939 roku.  

Tego samego dnia w Krakowie Gubernator Generalny Hans Frank wydał rozporządzenie o konfiskacie dzieł sztuki w Generalnym Gubernatorstwie, głównie tych z kolekcji prywatnych i kościelnych (15 listopada Frank wydał rozporządzenie o konfiskacie majątku państwowego). Polacy posiadający takowe zbiory zostali zobowiązani do zgłoszenia tego faktu, określenia rodzaju, stanu oraz liczby dzieł sztuki. Niezastosowanie się do powyższego nakazu groziło postawieniem przed sądem specjalnym i karą więzienia.

Grabież dzieł sztuki odbywała się na wszystkich okupowanych przez Niemców terenach Polski. Na ziemiach wcielonych niemieckim organem odpowiedzialnym za konfiskatę mienia był HTO, czyli Główny Urząd Powierniczy Wschód. 1 grudnia 1939 r. utworzono przy nim urząd Generalnego Powiernika ds. Zabezpieczenia Niemieckich Dóbr Kulturalnych na Ziemiach Wcielonych. Dla usprawnienia konfiskaty przy poszczególnych oddziałach HTO utworzono placówki podległe bezpośrednio Generalnemu Powiernikowi, których funkcjonariusze ograbiali polskie instytucje kulturalne: państwowe, prywatne i kościelne.

Skala grabieży

W czasie II wojny światowej Polska poniosła za sprawą Niemców ogromne, niepowetowane straty w dziedzinie kultury i sztuki. Wybitne dzieła nie tylko kradziono, ale też, czasem bezmyślnie, a najczęściej celowo, niszczono. Nieznana jest też skala prywatnej grabieży, której dopuszczali się żołnierze niemieccy. A była ona znaczna – akcje okradania polskich domów trwały do ostatnich dni niemieckiej okupacji. Masowych grabieży i plądrowania zakrojonego na szeroką skalę doświadczyła zwłaszcza Warszawa podczas powstania warszawskiego i po nim. Według ostrożnych obliczeń Niemcy ze zburzonego miasta wywieźli nie mniej niż 50 000 wagonów kolejowych zrabowanego Polakom dobytku. Wśród tego dobra było z pewnością wiele cennych, zabytkowych przedmiotów.

Nie sposób jest dziś nawet ustalić, ile przed wojną było w Polsce muzeów, nie mówiąc już o wielkości ich zbiorów. Dzieła sztuki nigdy nie zostały dokładnie zinwentaryzowane, brakuje dokumentacji fotograficznej poszczególnych przedmiotów, często znanych tylko z rysunków lub niejasnych opisów. Co prawda w czasach II Rzeczypospolitej Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozesłało ankietę do wszystkich muzeów, aby sprawdzić liczbę eksponatów, jednak działania strukturyzujące polskie muzealnictwo przerwał wybuch wojny. Należy jeszcze uwzględnić fakt, że pewna część placówek muzealnych znalazła się we władaniu Sowietów.

6. "Portret młodzieńca" Rafaela Santi, przed wojną eksponowany w Muzeum Czartoryskich w Krakowie jest najcenniejszym dziełem sztuki z polskich muzeów, które do dziś nie zostało odnalezione.  W czasie wojny obraz w bliżej nieokreślonych okolicznościach trafił w ręce Hansa Franka. 

Przyjmuje się, że podczas II wojny światowej Polska utraciła około 500 000 zabytkowych obiektów ruchomych. W zestawieniu publikowanym przez Ministerstwo Kultury i Sztuki prezentowanych jest zaledwie około 60 000 przedmiotów. Z tego 13 000 to obrazy, 8700 stanowią ryciny i rysunki, 4000 – przedmioty ze złota, 3500 – rzeźby, a 4500 – meble. Wielkie straty poniosły polskie biblioteki, które utraciły ponad 50 000 000 tomów książek, z tego około 1 200 000 unikatowych zabytków piśmienniczych.

Równie ogromne i nieodwracalne są straty polskich archiwów, z których straty Archiwum Akt Nowych wyniosły 97%, a straty Archiwum Głównego Akt Dawnych – około 80% posiadanych zasobów. Archiwum Oświecenia Publicznego i Archiwum Skarbowe zostały zniszczone doszczętnie. Obecnie wartość strat ruchomych dóbr kultury w Polsce powstałych w następstwie II wojny światowej określona jest na około 20 000 000 000 dolarów – i jest to tylko wartość strat udokumentowanych. Rzeczywistych przypuszczalnie nie poznamy nigdy.

(przejdź do kolejnej części cyklu)

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna. 
  2. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 
  3. Narodowe Archiwum Cyfrowe. 
  4. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de. 
  5. Narodowe Archiwum Cyfrowe. 
  6. Domena publiczna. 

***

Artykuł powstał na podstawie fragmentów mojej książki "Bilans Krzywd", Kraków 2018.

Komentarze