Osłabionych jeńców hitlerowcy dobijali strzałem z karabinu… Masakry polskich jeńców we wrześniu 1939 roku (Cykl Bilans Krzywd cz.1)

We wrześniu 1939 roku niemiecki Wehrmacht dokonywał z pełną premedytacją mordów na polskich jeńcach wojennych. Żołnierze Wojska Polskiego byli przez oprawców w mundurach feldgrau rozstrzeliwani, miażdżeni gąsienicami czołgów oraz paleni żywcem. Najeźdźcy nie wahali się likwidować całych wziętych do niewoli mniejszych oddziałów. Oto kilka przykładów takich zbrodniczych działań.

Polski żołnierz jest najgłupszy w Europie…

Część niemieckiej generalicji nie miała zbyt wielkiego mniemania o swoim przeciwniku. Znakomitym tego przykładem są choćby słowa generała Franza Haldera, szefa sztabu niemieckich wojsk lądowych:

     […] polska armia to tylko wielka kupa pobieżnie przeszkolonych żołnierzy, którzy nie mają żadnych szans w wojnie przeciwko niemieckim siłom lądowym. Należy także uwzględnić kwestię ogólnego wykształcenia – polski żołnierz jest bodaj najgłupszy w Europie, jeśli pominąć na przykład Rumunię.

Młodzi szeregowi żołnierze niemieccy wkraczali do Polski nafaszerowani propagandowymi nazistowskimi dogmatami. Hasła promujące tezę o tzw. Polnische Wirtschaft (a więc nieudolnym, pełnym brudu i niemocy "polskim gospodarzeniu"), uprzedzenia o podłożu rasistowskim czy ostrzeżenia dowódców o rzekomo fanatycznym i mściwym charakterze Polaków, którzy mieli się odnosić agresywnie do Niemców, doprowadziły do eskalacji przemocy.

1. Wzięci do niewoli żołnierze Wojska Polskiego. 

Zarówno w stosunku do osób w mundurach, jak i do cywili, bowiem, jak zauważa niemiecki znawca tematu Jochen Böhler:

     Żołnierze niemieccy wysłani do Polski w 1939 r. we wszystkich jej mieszkańcach widzieli potencjalnych wrogów. Prawo do obrony kraju przyznawali jedynie wybranym grupom, to jest oddziałom, które nie prowadziły działań bojowych z ukrycia, lecz stawały do walki w zwartych formacjach.

Żołnierze czy partyzanci?

Sam Hitler naciskał dowództwo Wehrmachtu, aby polskich żołnierzy schwytanych za niemieckimi liniami i kontynuujących tam walkę z wrogiem traktować nie jak członków armii przeciwnika, chronionych przez konwencje międzynarodowe, ale raczej "partyzantów", których należałoby karać śmiercią bez żadnego procesu. Wszystkich więc stawiających najeźdźcy czynny opór, ale nie bezpośrednio na pierwszej linii frontu, automatycznie uznawano za bandytów. Doprowadziło to do wielu bestialskich egzekucji czy po prostu masowych mordów polskich jeńców.

Przez dziesięciolecia najbardziej znaną zbrodnią, w wyniku której zginęli żołnierze Wojska Polskiego, był mord w lesie pod Ciepielowem w obecnym województwie mazowieckim, który miał wydarzyć się 8 września 1939 r. Ofiarą żołnierzy niemieckiej 29. Dywizji Piechoty miało wówczas paść nawet 300 oficerów i szeregowych 74. Górnośląskiego Pułku Piechoty. Z najnowszych ustaleń wynika jednak, iż nie była to pojedyncza zbrodnia, lecz co najmniej kilka udokumentowanych mordów, do których doszło w tym rejonie. A w liczbie pomordowanych, która budzi liczne kontrowersje, mieszczą się również zabici we wcześniejszym boju między jednostkami polskimi i niemieckimi.

2. Zwłoki pomordowanych pod Ciepielowem polskich żołnierzy. 

Nawet jeśli opis wydarzeń pod Ciepielowem został mocno podkoloryzowany dla potrzeb peerelowskiej komunistycznej propagandy, to innych, niebudzących już wątpliwości sytuacji o charakterze zbrodni wojennych było w Polsce zatrważająco dużo. Przykładowo w pobliżu wsi Moryca koło Piotrkowa Trybunalskiego 6 września 1939 r. w odwecie za stawiany opór rozstrzelanych zostało 19 oficerów 76. Pułku Piechoty. Szeregowców spalono żywcem w dwóch budynkach.

Serock, Mszczonów, i inne miejsca zbrodni

5 września koło Serocka, nieco ponad 30 kilometrów na północ od Bydgoszczy, Niemcy otworzyli ogień do wziętych do niewoli i zgromadzonych na polu żołnierzy polskich, podobno w przekonaniu, że część z nich usiłuje zbiec. Według szacunków zginęło wówczas od 66 do ponad 80 Polaków.

8 września w Mszczonowie 11 polskich jeńców zostało rozstrzelanych przez żołnierzy 4. Dywizji Pancernej. W podwarszawskim Piasecznie od kul oprawców w mundurach Wehrmachtu zginęło 21 wziętych do niewoli żołnierzy 26. Pułku Artylerii Lekkiej. Do jednej z największych masakr pojmanych polskich żołnierzy doszło 13 września w Zambrowie. Około 4000 jeńców rozmieszczono na placu, wokół którego Niemcy rozstawili karabiny maszynowe. W nocy między śpiących polskich żołnierzy wpadły spłoszone z taboru konie. Polacy poderwali się, a Niemcy, sądząc być może, że to próba ucieczki, otworzyli ogień. Jatka trwała ledwie 10 minut, ale jej przerażającym efektem było około 200 zabitych i 100 rannych Polaków.

3. Kolejna fotografia jeńców polskich w niemieckiej niewoli we wrześniu 1939 roku.

W Majdanie Wielkim, niedaleko Tomaszowa Lubelskiego, 20 września 1939 r. zostało zamordowanych 42 wziętych uprzednio do niewoli żołnierzy polskich. W tym przypadku motywem zbrodni była zemsta za śmierć jednego z Niemców, którego rzekomo zabili nasi żołnierze. Tadeusz Nowak, służący w 20. Pułku Piechoty i ocalały z rzezi, wspominał:

     Jeden z żołnierzy [niemieckich – D.K.] powiedział łamaną polszczyzną: "My bierzemy was do niewoli i puszczamy do domu, a wy mordujecie niemieckich żołnierzy", tu wskazał na leżącego opodal niemieckiego żołnierza. W trakcie bicia polskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich usłyszeliśmy w pobliżu czyjś donośny głos, a gdy spojrzałem w tym kierunku, ujrzałem niemieckiego oficera z rewolwerem w ręku. Myślałem, że zakazał on niemieckim żołnierzom bicia nas, lecz okazało się, że niemieccy żołnierze, którzy nas bili, po jego krzyku odstąpili na stronę, wycelowali w nas karabiny i otworzyli ogień do naszej grupy. Po rozpoczęciu strzelaniny padli jeńcy na ziemię; i ja upadłem, a dwóch rannych polskich żołnierzy upadło na mnie.

     Kazimierz Hajdukiewicz, który leżał po mej prawicy, powiedział do mnie, bym się modlił; on sam rozpoczął modlitwę. Usłyszałem jego glos: "Królowo Korony Polskiej, módl się za nami". Po chwili usłyszałem, jak żołnierz niemiecki mówi: "Ten żyje jeszcze", po czym usłyszałem strzał, który zabił ostatecznie Hajdukiewicza. Padło jeszcze kilka strzałów pojedynczych, wtedy gdy jeńcy leżeli na ziemi. Po tych strzałach ustały jęki i zapanował całkowity spokój. Byłem przytomny cały czas, leżąc na ziemi, gdyż byłem jedynie lekko ranny w przedramię. 

     Gdy ucichło dokoła i przypuszczałem, że nie ma już w pobliżu niemieckich żołnierzy, podniosłem głowę i ujrzałem, że nie jesteśmy pilnowani. Podniosłem się i pobiegłem do najbliższej stodoły, w której się ukryłem.

Mordowanie głodnych i wyczerpanych żołnierzy polskich

Zdarzały się również przypadki zabijania wyczerpanych fizycznie żołnierzy Wojska Polskiego. Po bitwie nad Bzurą wziętych do niewoli w okolicach Iłowa polskich żołnierzy pędzono na piechotę do obozu jenieckiego w majątku Sójki koło Kutna. Do przebycia było około 50 kilometrów. W tym czasie, jak relacjonują polscy świadkowie:

     (…) osłabionych jeńców, którzy osuwali się na ziemię, hitlerowcy dobijali strzałem z karabinu. W ten sposób ginęli także ci, którzy z powodu głodu sięgali po głąby z wyciętej kapusty znajdujące się na polach.

W Uryczu niedaleko Drohobycza 22 września niezidentyfikowany po dziś dzień oddział Wehrmachtu spalił żywcem w stodole około 100 żołnierzy 4. Pułku Strzelców Podhalańskich. Próbujących ratować się ucieczką z płomieni Niemcy ostrzeliwali z broni maszynowej. W zbrodni tej miał brać udział Pieter Nicolas Menten, Holender osiadły podówczas w Polsce, w czasie wojny oficer SS, a po wojnie znany kolekcjoner dzieł sztuki i jeden z najbogatszych ludzi w Holandii. 

4. Za zbrodnią w Uryczu miał stać osiadły w Polsce Holender Pieter Nicolas Menten. W trakcie wojny był członkiem SS (na fotografii w 1941 roku) i zgromadził sporą kolekcję dzieł sztuki, zagrabionych prawowitym właścicielom m.in. na okupowanych ziemiach polskich. Po wojnie żył luksusowo w Holandii, a próby postawienia go przed wymiarem sprawiedliwości za udział w zbrodniach wojennych były prawdziwą farsą. 

Ostatniego większego mordu dokonano 28 września w Zakroczymiu. Mimo że trwało już zawieszenie broni i rozpoczęto rozmowy kapitulacyjne, Niemcy rozstrzelali tam kilkuset polskich jeńców.

Ogółem według szacunków historyków od 1 września  do 6 października 1939 roku przynajmniej kilka tysięcy polskich jeńców padło ofiarą  zbrodni wojennych ze strony niemieckich najeźdźców.   

(przejdź do kolejnej części cyklu) 

 

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna. 
  2. Domena publiczna.
  3. Narodowe Archiwum Cyfrowe. 
  4. Domena publiczna. 

***

Artykuł powstał na podstawie fragmentów mojej książki "Bilans Krzywd", Kraków 2018.

Komentarze

  1. Błąd. ,,W Ciepielowie na Mazowszu" - to jest nieprawda. Ciepielów leży na ziemi radomskiej, która jest częścią Małopolski, a nie żadnego Mazowsza. Południowa część obecnego województwa mazowieckiego to żadne Mazowsze, tylko Małopolska (ziemia radomska, która jest częścią ziemi sandomierskiej)!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz