Nie wierzcie żydowskim zdrajcom! Żydowska Służba Porządkowa w gettach
W opracowaniach historycznych czy programach telewizyjnych, dotyczących tematyki Holocaustu, często pomija się lub marginalizuje kwestię kolaboracji Żydów z władzami nazistowskich Niemiec i ich roli w zagładzie narodu żydowskiego. Tymczasem faktem jest, że pewien procent zamordowanych w czasie ostatniej wojny Żydów, przed śmiercią stało się oprawcami własnych rodaków. Szczególnie zaś złą sławą owiana była Jüdischer Ordnungdienst - Żydowska Służba Porządkowa.
W służbie niemieckiego okupanta
Na terenie okupowanej Rzeczypospolitej Niemcy utworzyli około 400 gett, gdzie dokonali koncentracji przesiedlanej ludności żydowskiej, odizolowanej od ludności polskiej. Do utrzymania porządku w obrębie getta oraz ich właściwego funkcjonowania okupanci powołali Judenraty, czyli żydowskie Rady Starszych. Ponadto ich kompetencje obejmowały sprawy związane z bezpieczeństwem, aprowizacją, opieką społeczną, pomocą lekarską, szkolnictwem, czasami wymiarem sprawiedliwości oraz więziennictwem. Judenraty odpowiadały także za stan sanitarny powierzonego im terenu, sprawną działalność zakładów pracujących na rzecz Niemców, ale przede wszystkim miały bez szemrania wykonywać wszelkie polecenia władz okupacyjnych.
1. Opaska naramienna, noszona przez członków Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie łódzkim. |
W gettach nadzwyczaj aktywnie działała na korzyść Niemców Jüdischer Ordnungdienst, potocznie zwana Policją Żydowską lub Żydowską Służbą Porządkową, która była odpowiednikiem polskiej tzw. policji granatowej. Formacja realizowała zadania zlecone jej przez okupacyjną administrację niemiecką, Judenraty oraz Policję Polską, której podlegała organizacyjnie. Stan liczbowy żydowskiej policji w getcie warszawskim, największym w okupowanej Polsce skupisku ludności żydowskiej (w szczytowym okresie istnienia było to 450 tys. osób) - dochodził do 2,5 tys. ludzi. Atrybutem funkcjonariuszy tej formacji były przydziałowe pałki, okrągłe policyjne czapki z niebieskim otokiem i gwiazdą Dawida, buty z cholewami i blaszane odznaki z numerami służbowymi.
Jüdischer Ordnungdienst składała się wyłącznie z ochotników, młodych mężczyzn, wykształconych i pochodzących z żydowskiej klasy średniej oraz inteligencji, co ważne – warunkiem podstawowym było, aby byli w przeszłości niekarani. Większość oficerów była przed wojną adwokatami, oficerami Wojska Polskiego i Policji, czyli de facto powinni to być ludzie o odpowiednio ukształtowanej postawie moralnej. Tymczasem Żydowska Służba Porządkowa w Warszawie słynęła z wyjątkowej bezwzględności i brutalności: ograbiała rodaków, ściągała z nich sute okupy i haracze, biła, pędziła na śmierć. Słynny kompozytor Władysław Szpilman tak pisał o swoich pobratymcach w niemieckiej służbie:
Składała się głównie [żydowska policja] z młodych ludzi pochodzących z zamożnej warstwy. Mieliśmy wśród nich sporą grupę znajomych i tym większe ogarniało nas obrzydzenie, im wyraźniej zauważaliśmy, jak jeszcze niedawno przyzwoici ludzie, którym podawało się rękę i których traktowało się jak przyjaciół, przeradzali się w kanalie. Zarazili się duchem gestapo, tak należałoby to chyba nazwać. Z chwilą gdy wkładali mundury i czapki policyjne i dostawali pałki do ręki, stawali się zwierzętami. Ich najważniejszym celem było nawiązanie kontaktów z gestapowcami, usługiwanie im, paradowanie razem z nimi po ulicach, zadawanie szyku znajomością języka niemieckiego oraz popisywanie się przed swoimi szefami brutalnością wobec ludności żydowskiej. (…) W czasie wielkiej łapanki w maju okrążyli ulice z precyzją godną rasowych SS-manów, biegali w swych szykownych mundurach, wrzeszczeli głośno i brutalnie wzorem Niemców, a także tłukli ludzi gumowymi pałkami…
Żydowscy pomocnicy na Umschlagplatz
Jüdischer Ordnungdienst dokonała deportacji ludności żydowskiej na Umschlagplatz w Warszawie, skąd następnie wywożono ją do Treblinki na zagładę. Tak opisywał to Jerzy Ślaski:
W okresie od 22 lipca do 21 września 1942 r. z getta w Warszawie wywieziono do komór gazowych Treblinki ponad 310 000 Żydów. Tę gigantyczną robotę wykonała Żydowska Służba Porządkowa pod kierownictwem adwokata Jakuba Lejkina (…). Żydowscy policjanci blokowali poszczególne kwatery domów, wyciągali mieszkańców, pędzili ich na Umschlagplatz. Niemcy trzymali się na uboczu. Prób zorganizowanego oporu nie było. Przyczyniła się do tego również Rada Żydowska, wydając w dwa dni po rozpoczęciu deportacji obwieszczenie, które miało przeciwdziałać krążącym w getcie pogłoskom na temat miejsca, do którego kieruje się naprawdę transporty z placu przy Stawkach. W punkcie pierwszym stwierdzało ono, że przesiedlenia ludności, która nie jest produktywna w dzielnicy żydowskiej w Warszawie, nastąpi rzeczywiście na tereny wschodnie; w punkcie drugim wzywano Żydów, by nie ukrywali się, bo to "utrudniałoby wykonanie zadania"; wreszcie w punkcie trzecim apelowano do nich, by zgłaszali się dobrowolnie na punkt zborny.
2. Zbiórka funkcjonariuszy Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie warszawskim, maj 1941 rok. |
Okrucieństwo i nikczemne postepowanie podczas akcji likwidacyjnej warszawskiego getta w lipcu 1942 roku wspominał także żydowski publicysta Szachno Efroim Sagan, organizator oporu cywilnego i konspiracji, który latem 1942 roku:
(…) nie mógł biernie przyglądać się, jak żydowscy Ordnungsmänner [policjanci] łapią dzieci na ulicach i ładują je do wozów ciężarowych na Umschlagplatz. Nie mógł znieść widoku żydowskich kobiet ciągniętych za włosy przez żydowskich łapaczy z Ordnungsdienstu. Pewnego razu na widok takiej brutalnej sceny zainterweniował. Rozjuszeni tym [żydowscy] "chłopcy" chcieli go załadować do wozu i odtransportować na Umschlagplatz. Znalazł się jednak wśród nich taki, co go poznał i uwolnił.
Jak banda dzikich zwierząt…
Anonimowa żydowska kobieta, cytowana przez Michała Grynberga w przejmujących "Pamiętnikach z getta warszawskiego" relacjonowała:
Nie zapomnę krzyku tej małej dziewczynki w zielonym płaszczyku. Lament, który mógłby nawet wzruszyć serce potwora, nie trafił do policjanta. Wykonywał on z zimną krwią swój obowiązek. Policja żydowska przejęła szybko niemieckie metody. Krzyczała i biła. Z okien pewnego domu na Nalewkach widziałam tłum kobiet i dzieci pędzonych przez paru policjantów. Ileż łez i rozpaczy, a ile przy tym razów, które spadały na karki kobiet i główki małych dzieci. Dobrze mi ten widok utkwił w głowie.
3. Józef Szeryński (w kadrze stoi tyłem) odbiera meldunek od Jakuba Lejkina, getto warszawskie, maj 1941 roku. |
Z kolei inny z mieszkańców getta Baruch Goldstein, przed wojną współorganizator bojówek Bundu, pisał:
Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać – przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą.
Warto podkreślić, że jednym z podstawowych punktów statutowych powołania Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) była "ochrona mas żydowskich getta przed najemnikami i sługusami okupanta". Na niektórych, szczególnie gorliwych kolaborantów wydano wyroki śmierci, jak choćby Józefa Szeryńskiego czy wspomnianego już Jakuba Lejkina. Szeryński był przedwojennym oficerem Policji Państwowej oraz zastępcą komendanta wojewódzkiego w Lublinie. Miał opinię zawodowca. Po przechrzczeniu się i zmianie nazwiska – z Szynkmana – stał się zagorzałym antysemitą oraz działaczem Obozu Zjednoczenia Narodowego. Członków rodzimej społeczności nazywał "żydowską hołotą".
Sługusi Niemców…
W styczniu 1943 roku ŻOB wydał odezwę, w której wzywał mieszkańców warszawskiego getta do walki z niemieckimi okupantami oraz jego żydowskimi pomocnikami:
Śmiertelne niebezpieczeństwo czyha nadal. Nie łudźmy się! (…). Niemcy znowu znaleźli pomocników i sługusów wśród społeczeństwa żydowskiego. Nie wierzcie żydowskim zdrajcom (…), to są wasi wrogowie. Nie dajcie im się oszukać (…). Przygotowujcie się do obrony własnego życia.
W Warszawie, według świadectwa Emanuela Ringelbluma: 50 esesmanów (inni powiadają, że nawet mniej) przy pomocy oddziału około 200 Ukraińców i tyluż Łotyszów wystarczyło do nadzorowania przeprowadzonych przez warszawskich Żydów łapanek i poprowadzenia na śmierć 300 tysięcy ludzi... Na Umschlagplatzu policjantami komenderował Mieczysław Szmerling, przedwojenny bokser zwany przez Niemców "Żydowskim katem", mający opinię bezwzględnego sadysty: wielkie silne bydlę z radością znęcał się na swoich, czerpiąc radość z pędzenia ich do wagonów.
4. Żydzi w getcie łódzkim, pilnowani przez funkcjonariuszy Żydowskiej Służby Porządkowej, w oczekiwaniu na deportację do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. |
Podobnie było w łódzkim getcie, gdzie w organizacji transportów Żydów na śmierć uczestniczyło zaledwie kilku Niemców, którzy z reguły przyjeżdżali na pół godziny przed odjazdem pociągu. Ich rola w zasadzie sprowadzała się do nadzorowania odjazdu wyładowanego ludźmi pociągu, odwożącego stamtąd Żydów do komór gazowych obozu masowej zagłady w Chełmnie nad Nerem. Przygotowywaniem listy przeznaczonych na śmierć osób, łapaniem skazanych, odbieraniem im bagażu i doprowadzeniem do wagonów zajmowali się sami Żydzi.
Skala kolaboracji
Niezwykle intersująco skalę żydowskiej współpracy z niemieckim okupantem przedstawił pułkownik Tadeusz Bednarczyk, który z ramienia Armii Krajowej zaopatrywał getto w Warszawie w żywność, sprzęt oraz pomagał w przerzucie Żydów na tzw. aryjską stronę:
Pora na wstępne zbilansowanie ilości zdrajców z getta warszawskiego. Było ich ok. 10 000 osób. Z tego w policji było (rotacyjnie) ok. 2500. Specjalnych agentów gestapo i "Żagwi" było ponad 1000 osób. W kolaboracyjnej gminie żydowskiej było ponad 6000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych, biorących udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczeniu narodu, w wyniszczeniu przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2500 osób. Te 10 000 stanowiło w 1941/42 r. ok. 2% ogółu społeczeństwa getta; zaś w skali krajowej dochodziły do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli oni w każdym getcie.
"Żagiew" czyli Żydowska Gwardia Wolności była kolaborancką organizacją, stworzoną w getcie z końcem 1940 roku przez Żydowski Referat Gestapo. Członkowie organizacji "Żagiew", pozostając w ścisłej konspiracji, zajmowali się szmalcownictwem, wydając w łapy Niemców rodaków ukrywających się po aryjskiej stronie, a przy okazji także ukrywających ich Polaków… Niektórzy z nich otrzymali od Niemców pozwolenie na broń oraz przepustki umożliwiające im poruszanie się bez przeszkód po całym obszarze Generalnego Gubernatorstwa. Ponadto w aktach Delegatury RP na Kraj zachowała się lista agentów Gestapo narodowości żydowskiej, gdzie widnieje ponad 1200 nazwisk, a lista ta dotyczy tylko Warszawy.
5. Żydzi oczekujący na transport z Umschlagplatz w getcie warszawskim. |
Znaczna cześć żydowskich oprawców przed końcem wojny sama stała się ofiarą nazistów. Niemcy, gdy współpracujący z nimi Żydzi wykonali zlecone zadania, zgładzili także ich. Ci spośród żydowskich kolaborantów, którzy przeżyli, przez długie lata po zakończeniu wojny starali się robić wszystko, aby prawda o ich haniebnej roli w czasie zagłady Żydów została zatarta. Warto więc dziś pamiętać, że tysiące żydowskich kolaborantów również ponosi w pewnym stopniu odpowiedzialność za zagładę trzech milionów polskich i trzech milionów europejskich Żydów. Gorliwie pomagając Niemcom, starali się kosztem idących na śmierć kupić własne życie, a ostatecznie w większości sami też nie uniknęli ich losu.
Po wojnie wielu żydowskich policjantów zostało schwytanych i zlikwidowanych przez ocalałych z Zagłady, a także członków miejscowego, zbrojnego podziemia. W Izraelu w latach 50-tych odbyły się procesy funkcjonariuszy policji, którzy przeżyli. Jednak większość z nich została uniewinniona, gdyż sądy uznały wyrozumiale, że działali oni wówczas w "wyjątkowych okolicznościach".
***
Źródła fotografii:
- Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
- Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
- Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
- Domena publiczna.
- Domena publiczna.
Bibliografia:
- Hannah Arendt: Eichmann w Jerozolimie, Kraków 1998.
- Tadeusz Bednarczyk: Życie codzienne warszawskiego getta, Warszawa 1995.
- Józef Garliński: Polska w drugiej wojnie światowej, Warszawa 1994.
- Michał Grynberg: Pamiętniki z getta warszawskiego, Warszawa 1993.
- Ewa Kurek: Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945, Kielce 2006.
- Czesław Łuczak: Polityka ludnościowa i ekonomiczna hitlerowskich Niemiec w okupowanej Polsce, Poznań 1979.
- Czesław Łuczak: Polska i Polacy w drugiej wojnie światowej, Poznań 1993.
- Czesław Madajczyk: Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, tom 1-2, Warszawa 1970.
- Waldemar Piasecki: Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść. Tom II (1939-1945). Inferno, Kraków 2017.
- Emanuel Ringelblum: Kronika getta warszawskiego, Warszawa 1983.
- Władysław Szpilman: Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939-1945, Kraków 2002.
- Jerzy Ślaski: Polska Walcząca, tom 2, Warszawa 1999.
- Jerzy Ślaski: Polska Walcząca, tom 4, Warszawa 1986.
- Nikolaus Wachsmann: KL. Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych, Warszawa 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz