Domy publiczne Wehrmachtu. Seksualne niewolnictwo na rzecz armii Trzeciej Rzeszy

Oficjalnie przywódcy nazistowskich Niemiec tępili prostytucję. Obywatele mogli uprawiać seks wyłącznie w celach prokreacji, aby dostarczać zdrowych oraz czystych rasowo potomków, mających walczyć i pracować na chwałę Rzeszy i Führera (o czym przeczytasz tutaj). Jeśli tolerowano prostytucję, to wyłącznie jako strukturę zorganizowaną i kontrolowaną przez państwo oraz służącą jego interesom. Z tych też powodów Niemcy utworzyli w okupowanych przez siebie krajach całą sieć wojskowych domów publicznych.

Wehrmacht podbija i gwałci

Już w trakcie agresji na Polskę dowództwo Wehrmachtu ostrzegało swoich żołnierzy przed wchodzeniem w bliższą zażyłość z Polkami, argumentując to potrzebą zachowania tajemnicy wojskowej, całkowicie zaś zabroniono kontaktów seksualnych z kobietami żydowskimi, uznając je zgodnie z niemieckim prawem za "hańbę rasową". Nieprzestrzeganie tego zakazu groziło postawieniem przed sądem wojennym, podobnie jak za próby gwałtu, uznając je za "godzące w honor niemieckiego żołnierza".

1. Francuska dama do towarzystwa w ramionach niemieckiego żołnierza w domu publicznym Wehrmachtu w Breście.   

Mimo takich obostrzeń we wrześniu 1939 roku do gwałtów jednak dochodziło, a ich ofiarami padały zarówno Polki jak i Żydówki, choć skala zjawiska nie jest dokładnie znana. Przykładowo pod Kielcami pięciu żołnierzy Wehrmachtu włamało się do jednego z domów i zgwałciło tam zbiorowo 16-letnią polską dziewczynę. Z kolei meldunek pewnej jednostki niemieckiej żandarmerii sygnalizował gwałt trzech innych żołnierzy na młodej Żydówce, którzy: 

     (…) wtargnęli w nocy 27 na 28 września do mieszkania Żyda Szai Kaufmanna w Busku Zdroju. Pobili ciężko Kaufmanna, obcięli mu połowę brody, kazali się rozebrać do naga i potem wyciągnęli na ulicę, każąc mu tam na padnij-powstań położyć się w kałuży. Jego córka, Hinda Kaufmann, lat 20, została następnie przez zatrzymanych przemocą i pod groźbą pistoletu zgwałcona.

Ci sami żołnierze również w Busku Zdroju zgwałcili jeszcze siostrę i córkę właściciela miejscowego sklepu z galanterią skórzaną.

Kary za gwałt 

Nieczęsto się o tym pisze, ale Niemcy postawili przed sądami polowymi około 800 swoich ludzi za różne przestępstwa podczas kampanii w Polsce. Za gwałt skazano 24 żołnierzy, z czego siedmiu zostało straconych. Nie chodziło tu jednak o potrzebę zachowania zasad elementarnej sprawiedliwości. Według akt sądowych, dowództwo Wehrmachtu bardziej troszczyło się o wykroczenia przeciw dyscyplinie wojskowej czy nielojalności wobec reżimu, niż o przestępstwa przeciwko nieprzyjacielskim cywilom czy żołnierzom. Kiedy 4 października Adolf Hitler ogłosił ogólną amnestię dla każdego niemieckiego żołnierza skazanego za przestępstwa popełnione podczas kampanii wrześniowej, większość skazanych została zwolniona, w tym 17 gwałcicieli i 19 morderców.

2. Dom publiczny dla żołnierzy niemieckich w Breście ulokowany był w dawnej siedzibie wolnomularzy, którą niemiecka propaganda przedstawiała jako żydowską synagogę. Wszystkie fotografie zawarte w artykule wykonane były w tym właśnie miejscu i datowane są na rok 1940.   

Do podobnych zdarzeń dochodziło w trakcie kolejnych niemieckich podbojów, zwłaszcza na wschodzie. Według szacunków, w Związku Sowieckim indywidualnych i zbiorowych gwałtów na "gorszych rasowo" kobietach dopuściło się około 50% służących tam żołnierzy niemieckich. Sam akt często kończył się śmiercią ofiary, aby ukryć "niepożądane stosunki seksualne z obcymi narodowościowo kobietami".

Niemiecki żołnierz ma prawo kochać!

Antidotum na zaspokojenie potrzeb seksualnych żołnierzy niemieckich stała się zorganizowana przez Wehrmacht sieć domów publicznych we wszystkich okupowanych krajach Europy. Pierwsze takie przybytki powstały w lipcu 1940 roku. Feldmarszałek Walter von Brauchitsch, Naczelny Dowódca Wojsk Lądowych, oznajmił, że "o ile takie wojskowe placówki zostaną utworzone przez wojsko albo administrację cywilną, wizyty w nich żołnierzy nie będą traktowane jako wykroczenie". Działalność burdeli polowych była akceptowana także przez Hitlera, który uznał, że "Jeżeli niemiecki mężczyzna jest gotów jako żołnierz bezwarunkowo umrzeć, musi mieć wobec tego także prawo do tego, by bezwarunkowo kochać".

Jednak tu nie tylko o "miłość", oczywiście w czysto fizycznym wydaniu, chodziło. Decydentom zależało na zapobieganiu rozprzestrzeniania się chorób wenerycznych, które wyłączały żołnierzy ze służby na froncie, obciążały placówki medyczne i generowały koszty ich leczenia. Zinstytucjonalizowanie domów publicznych ponadto pozwalało na ograniczenie "czynów homoseksualnych oraz onanii", również będących w nazistowskim społeczeństwie na cenzurowanym, dawało także możliwość ograniczenia kontaktów intymnych i nieformalnych związków z kobietami "rasowo niższymi" na okupowanych terytoriach. 

3. Jak informuje napis, przybytek czynny był w godzinach 10.00-21.00. Do godziny 21.00 wszyscy żołnierze w nim przebywający zobowiązani byli go opuścić.  

Szacuje się ostrożnie, że podczas drugiej wojny światowej przez "hotele pobytowe" dla Wehrmachtu i SS, jak eufemistycznie nazywano burdele wojskowe, przeszło co najmniej 35 tys. kobiet. Znajdowały się one we Francji, Włoszech, Polsce, Norwegii, Belgii, Rumunii, Grecji, ZSRR i w krajach Bałtyckich, w praktycznie wszystkich większych miejscowościach, w których stacjonowały oddziały niemieckie. W samej Francji, która posiadała najbardziej rozbudowaną siec domów publicznych dla niemieckiej armii, było ponad 500 takich instytucji, a wyrażenie "Francuskie dziwki" weszło do mowy potocznej niemieckich żołnierzy, określając najlepszą okazję, jaka im się mogła w tym przypadku przytrafić.

Jak rekrutowano kobiety?

Jeśli chodzi o proceder werbowania pracownic do polowych domów publicznych Wehrmachtu, to dotyczył on nie tylko angażowania miejscowych prostytutek. Aby pozyskać odpowiednie panie, organizowano łapanki uliczne, a nawet blokowano całe wsie, skąd zabierano młode kobiety. W Krakowie na ulicach wyłapywano młode 18-20 letnie dziewczyny, w Warszawie oprócz łapanek stosowano wezwania do urzędu pracy.

Zachowała się relacja polskiego lekarza Kazimierza Koronkiewicza, który pracował w obozie przejściowym na ulicy Skaryszewskiej w Warszawie i opisał pewny szczegóły "pozyskiwania" kobiet do domów publicznych:

     Hitlerowcy zwozili Polaków, Białorusinów i Rosjan z różnych stron Polski i okupowanych rejonów ZSRR do Dulagu na Skaryszewskiej. Tysiące i tysiące mężczyzn i kobiet, aresztowanych podczas łapanek czy w lesie, musiało przejść nago przed komisją, składającą się z dwóch lekarzy Polaków, jednego Amtsarzta i jednego oficera-gestapowca. Po zbadaniu lekarskim wysyłano nieszczęśliwców do pracy niewolniczej na rzecz Niemców. Kobiety, nagie, badano osobno co drugi dzień; były to przeważnie młode niewiasty; szły na poniewierkę – do domów publicznych dla niemieckich żołnierzy... 

     Jako członek komisji starałem się rozpoznać u badanych różne choroby; szczególnie szkoda mi było młodych dziewcząt, pozbawionych opieki rodziców. Pewna szesnastoletnia dziewczynka zbliżyła się do mnie nieoczekiwanie podczas badania innej kobiety (jedna za drugą, jak zbita masa, stały w długim ogonku) i szepnęła mi do ucha, że już nie pójdzie za nic do burdelu niemieckiego, z którego uciekła; nie wytrzyma tego, błaga o ratunek.

4. Para z pierwszej fotografii w innym ujęciu. 

     Amtsarzt w ogóle nie badał, a gestapowiec, namiętnie wpatrzony w nagie ciała dziewcząt, nie słyszał szeptu delikwentki. Stwierdziłem u niej wadę serca i zaproponowałem zwolnienie z wszelkich prac. Trzeba dodać, że dziewczyna była ładna i pięknie zbudowana. Może z tego powodu Amtsarzt zrobił wyjątek, wstał i zaczął ją sam badać dokładnie, krzyknąwszy do tłumu, by było cicho jak w grobowcu...

     – Panie doktorze – srogo odezwał się do mnie po chwili – jeżeli jeszcze raz coś podobnego się wydarzy, będzie pan z miejsca aresztowany! Żadnej wady serca u dziewczyny nie ma. Tłumaczyłem się, że możliwe, że pewnie się pomyliłem, bo przy moim badaniu nie było takiej absolutnej ciszy

Burdele pod specjalnym nadzorem

Jako instytucja wojskowa burdele znajdowały się pod kontrolą i regulacją naczelnego lekarza Wehrmachtu, generalnego kwatermistrza oraz lokalnych magistratów. Poszczególne przybytki znajdowały się pod nadzorem miejscowych oficerów sanitarnych lub lekarzy w poszczególnych komendanturach. Żołnierze przybywający do konkretnej miejscowości mogli dowiedzieć się, które domy publiczne i które kobiety są autoryzowane jako "bezpieczne" od chorób wenerycznych. W Paryżu otrzymywali plany miasta z odpowiednio zaznaczonymi lokalizacjami, przy czym istniał podział na domy publiczne dla oficerów i szeregowych żołnierzy, które różniły się od siebie komfortem i wyposażeniem. Te ostatnie miały skromniejszy wystrój i niższe ceny, cieszyły się jednak ogromnym powodzeniem i ustawiały się przed nimi prawdziwie kolejki. Do 1942 roku na terenie Paryża założono czterdzieści burdeli dla wojska, w tym sześć dla oficerów. Kolejne dwanaście znajdowało się w okolicach stolicy Francji. Miasto zyskało miano najbardziej atrakcyjnego "posterunku bojowego" Wehrmachtu.

W Warszawie najbardziej znane domy publiczne dla niemieckiego wojska znajdowały się na ulicy Koziej pod numerami 1 i 3, gdzie dawniej mieściły się hotele "Mazur" i "Saski" oraz "Astoria" na Chmielnej – w każdym z tych miejsc "pracowało" po około 30 kobiet. Ponadto kolejny, którym zawiadowało SS, znajdował się przy ulicy Nowogrodzkiej 15. Inne znane burdele Wehrmachtu na terenie okupowanej Polski znajdowały się w Mławie, Legionowie, Rembertowie, Mińsku Mazowieckim, Siedlicach, Krośnie, Lublinie, Toruniu, Poznaniu, Inowrocławiu, Zgierzu, Lwowie, Drohobyczu, Stanisławowie, Brodach... W Krakowie takie przybytki mieściły się przy ulicy Nowogrodzkiej i Przemyskiej 3. W tej ostatniej lokalizacji przed wojną mieścił się Żydowski Dom Akademicki. Polscy lub żydowscy właściciele byli z takich budynków wywłaszczani zgodnie z obowiązującym na okupowanych terenach nazistowskim prawem. Bacznie zwracano uwagę, aby lokalizacje nie były w zbyt eksponowanych miejscach, bowiem mogło to zaszkodzić "wizerunkowi armii niemieckiej" wśród Polaków.

5. Ponieważ zdjęcia wykonano na potrzeby niemieckiej propagandy, naginają one realia panujące w tego typu placówkach. Istnieje również możliwość, że w pierwszym okresie funkcjonowania domów publicznych regulamin był w nich mniej restrykcyjny.      

W okupowanej stolicy Polski niemieccy żołnierze szukali okazji również na ulicach. W 1942 roku szwajcarski szofer z misji Czerwonego Krzyża Franz Mawick był świadkiem pewnej sytuacji, która miała miejsce na Nowym Świecie:

     Umundurowani Niemcy (...) przechadzają się w tym przejściu i krytycznymi spojrzeniami lustrują kobiety i dziewczęta w wieku od 15 do 25 lat. (...) Jeden z wojaków wyciąga kieszonkową latarkę i świeci nią zuchwale jednej z kobiet prosto w oczy. Zwracają się ku nam blade, wyrażające znużenie i rezygnację oblicza obydwu kobiet. Ta pierwsza może liczyć około 30 lat. „Czego ta stara kurwa jeszcze tutaj szuka?” - jeden z trzech żołdaków śmieje się jej prosto w twarz. „Chleba, proszę pana” - prosi kobieta. (...) „Kopniaka w dupę możesz dostać, ale nie chleba” - odpowiada żołnierz. (...) Właściciel latarki znowu kieruje światło na twarze i postacie dziewcząt. (...) Najmłodsza liczy może 15 lat, najstarsza mniej więcej 18. (...) Najmłodszej z trzech dziewcząt odpina płaszcz i pożądliwymi łapami obmacuje jej ciało. „Ta świetnie nadaje się do łóżka” - mówi. (...) Mogę sobie wyobrazić, co czuje dziewczynka, którą poniżono i którą maca się jak zwierzę na targu".  

Wizyta tylko według regulaminu

Domy publiczne funkcjonowały według pewnych, z góry określonych regulacji. Czynne były zazwyczaj, w zależności od kraju, od 10.00 do 23.00. Po 23.20 goście nie mogli już przebywać w lokalu, a od północy także pracownicy. Zakazano sprzedaży i wnoszenia alkoholu z wyjątkiem piwa, oraz zatrudniania dzieci i młodzieży poniżej dwudziestu jeden lat. Lokalem zarządzał administrator. Niekoniecznie był nim Niemiec, administratorzy rekrutowali się również z szeregów kolaborantów, np. jednym z lokali w Krakowie zrządzał Polak, były dozorca tego budynku, w Poznaniu dużym domem publicznym kierowała była prostytutka. Do obowiązków administratora należał nadzór na zakładem i dbanie o wynajmowane pomieszczenia, ponadto nałożono na niego obowiązek przekazania władzom danych wszystkich osób zatrudnionych w barze. Obsługa musiała być trzeźwa i nie mogła utrzymywać bliskich kontaktów z prostytutkami i gośćmi.

"Posada" administratora w domu publicznym Wehrmachtu była dość intratna jak na realia okupowanej Polski. Otrzymywali oni pensje oraz nieodpłatnie mieszkanie i wyżywienie, mogli także dorobić na sprzedaży napojów niealkoholowych i posiłków – dodatkowe apanaże zależały od operatywności administratora. Administrator nie mógł udzielać prostytutkom i gościom pożyczek pieniężnych. Wspomniany dozorca z Krakowa otrzymywał miesięczną pensję w wysokości 500 złotych, podczas gdy krakowski robotnik w tym samym czasie mógł zarobić ledwie 200 złoty na miesiąc. Warto nadmienić, że lokale musiały zapewniać odpowiednią rentowność – te rzadko odwiedzane były zamykane. 

6. W domu publicznym należącym do Wehrmachtu żołnierz niemiecki miał zapłacić trzy marki, w ciągu 15 minut "zrobić swoje" i opuścić lokal, bowiem przed drzwiami czekała kolejka chętnych.  

Jeśli chodzi o kobiety, to nadawano im imiona i indywidulane numery kontrolne. Do obowiązków administratora należało zapewnienie im wyżywienia. Każdy stosunek seksualny pracownicy poza domem publicznym karano. Zakazano też jakichkolwiek relacji między nimi. Kobiety nie mogły opuszczać budynku o dowolnych porach, musiały każdorazowo postarać się o pozwolenie na "urlop". W ciągu dnia obowiązywał je zakaz wychodzenia z pokoi, nawet na korytarz. Tak personel, jak i prostytutki pozostawali pod nadzorem Policji Kryminalnej i musieli wypełniać bez szemrania wszystkie rozkazy niemieckich urzędników.

Seks wyłącznie bez udziwnień

Walutą obowiązującą w wojskowym domu publicznym były specjalne żetony, które otrzymywano w zamian za pieniądze. Wizyta kosztowała 3 marki. Odpowiedni zapis dotyczący odbycia stosunku czyniony był w księdze rachunkowej przybytku. Na czas wizyty żołnierzom zatrzymywano książeczkę żołdu. Za szkody odpowiadali zarówno klient, jak i prostytutka. Żołnierze mogli wejść do lokalu tylko w mundurze, bez towarzystwa kobiet postronnych. Sam stosunek płciowy miał być "standardowy" i trwać nie dłużej, niż 15 minut. Zakazane były jakiekolwiek "nietypowe praktyki" i "sadystyczne zabawki". Dziewczyny zmuszone były obsługiwać 20-30 "gości" dziennie. 

Kobiety po odbyciu aktu seksualnego musiały się poddać odpowiednim procedurom higienicznym:

     Po stosunku płciowym trzeba przeprowadzić gruntowne mycie intymnych części ciała wodą z mydłem. (...) Później wymagana jest codzienna kąpiel oczyszczająca całe ciało, staranna pielęgnacja włosów i częste nacieranie całego ciała wodą kolońską. Po każdym stosunku trzeba przemyć dokładnie pochwę wodą borową. Usta przepłukać wodą z kilkoma kroplami mocnego płynu do płukania ust; w tym przypadku podstawą jest przepłukanie gardła. Wargi każdorazowo trzeba przemyć wodą z mydłem i wetrzeć w nie wodę kolońską.

Również żołnierz po stosunku musiał poddać się zabiegowi higienicznemu w postaci oczyszczenia organów płciowych za pomocą bezpłatnych środków chemicznych. Ci, którzy się od tego uchylali, nie otrzymywali przepustek na kolejną wizytę, a nawet podlegali aresztowi. Po odbyciu stosunku żołnierz zobowiązany był przez dwa miesiące przechowywać personalia i numer kontrolny dziewczyny, którą odwiedził, aby w przypadku zarażenia łatwiej było ją zlokalizować jako źródło choroby. W przypadku stwierdzenia choroby wenerycznej, jak również naruszenia regulaminu domu publicznego, kobiety wysyłane były do obozów koncentracyjnych. 

*** 

Źródła fotografii:

  1. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 
  2. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0.
  3. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 
  4. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 
  5. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0.
  6. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 

Bibliografia:

  • Tomasz Bienek: Striptiz w świetle reflektorów przeciwlotniczych, "Odkrywca" 2016, nr 2.
  • Robert Forczyk: Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939, Poznań 2016.
  • Cezary Gmyz: Seksualne niewolnice III Rzeszy, "Wprost" 2007, nr 1270.  
  • Ryszard Kaczmarek: Polacy w Wehrmachcie, Kraków 2010.  
  • Frank McDonough: Czas Hitlera. Klęska 1940-1945, Poznań 2020.
  • Adam Paweł Olechowski: Krótki zarys historii wojskowych domów publicznych, "Inne Oblicza Historii" 2007, nr 02-03.  
  • Joanna Ostrowska: Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej, Warszawa 2018.
  • Maren Röger: Wojenne związki. Polki i Niemcy podczas okupacji, Warszawa 2016.

O horrorze niemieckiej okupacji na ziemiach polskich przeczytasz w mojej książce "Bilans krzywd", którą można nabyć w cenie promocyjnej w księgarni Wydawnictwa Znak


Komentarze

  1. I wish this was translated to English. It looks interesting!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz