Szarża pod Borujskiem. Kawaleria ludowego Wojska Polskiego przełamuje niemieckie umocnienia na Wale Pomorskim

Gdy zawiodły czołgi i piechota, dowództwo zdecydowało się rzucić do boju kawalerię. 1 marca 1945 roku ułani 1. Warszawskiej Brygady Kawalerii dokonali pamiętnej szarży na silnie ufortyfikowane niemieckie stanowiska we wsi Borujsko, jeden z głównych punktów oporu pozycji ryglowej Wału Pomorskiego. 

Brygada

1. Samodzielną Brygadę Kawalerii powołano rozkazem dowódcy Armii Polskiej w ZSRR z dnia 1 kwietnia 1944 roku. Miejscem formowania był rejon Trościańca pod Sumami w obwodzie charkowskim na Ukrainie. Wydawałoby się, że na tym etapie wojny tworzenie dużej jednostki kawaleryjskiej było już anachronizmem, jednak specyfika frontu wschodniego, z jego pozbawionymi porządnych dróg obszarami, które w trudnych warunkach pogodowych często hamowały ruch jednostek pancernych sprawiała, że były to formacje bardzo przydatne.

1. Żołnierze brygady podczas defilady w Lublinie 15 sierpnia 1944 roku. 

Pierwszym dowódcą brygady mianowano doświadczonego oficera kawalerii pułkownika Władimira (Włodzimierza) Radziwanowicza, Rosjanina polskiego pochodzenia, byłego dowódcę sowieckiej 13. Brygady Pancernej 2. Stalingradzkiego Korpusu Pancernego Gwardii i zastępcy dowódcy ds. liniowych 1. Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki. Nie do końca wiadomo czy Radziwanowicz z racji pochodzenia został przydzielony do jednostki odgórnym rozkazem, czy sam zgłosił akces.  Był intelektualistą i prawdziwym poliglotą - znał siedem języków obcych, dzięki czemu zajmował się także przekładem dzieł literatury obcej na język rosyjski. W 1937 roku, w okresie stalinowskich czystek, Radziwanowicz został zwolniony ze służby, do której przywrócono go po ataku Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku. Podobnie było w przypadku pozostałej obsady oficerskiej jednostki – z reguły byli to oficerowie Armii Czerwonej polskiego pochodzenia lub o polsko brzmiących nazwiskach. Etaty młodszych oficerów obsadzono awansowanymi podoficerami - Polakami.     

Ogółem personel jednostki liczył około 3 tys. żołnierzy i w trzech czwartych składał się z weteranów przedwojennych pułków naszej kawalerii – dowódca w sposób przemyślany starał się wyłuskiwać takich żołnierzy z jednostek Wojska Polskiego w ZSRR, co ze względu na ich doświadczenie znakomicie przyspieszało proces szkolenia. Ponadto w szeregach brygady znaleźli się także żołnierze Armii Krajowej z 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty. Organizacyjnie, według etatu sowieckiej brygady kawalerii 06/450, jednostka składała się z Dowództwa, Sztabu, Wydziału Polityczno-Wychowawczego, Plutonu Dowodzenia, 2. i 3. Pułków Kawalerii, 4. Dywizjonu Artylerii Konnej, Dywizjonu Szkolnego, 12. Szwadronu Saperów, 10. Szwadronu Łączności, ponadto baterii artylerii przeciwlotniczej, parku artyleryjskiego, pododdziałów specjalistycznych i pomocniczych.

Mundury kawalerzystów wzorowane były na tych przedwojennych, uzbrojenie osobiste ułanów stanowiły sowiecka szabla, tzw. szaszka wz. 1927 i karabinek Mosin 7,62 mm wz. 1938 lub 1944 oraz pistolety maszynowe PPSz wz. 1941 kalibru 7,62 mm – ogółem etat przewidywał 2427 karabinków i 429 peemów. Uzbrojenie ciężkie i strzelecka broń zespołowa brygady to: 60 karabinów maszynowych DP kalibru 7,62 mm, 6 wukaemów DSzK kaliber 12,7 mm, 24 moździerze 82 mm wz. 1937, 20 armat polowych ZiS-3 wz. 1942 kalibru 76 mm, 6 dział przeciwlotniczych kalibru 37 mm wz. 1939 oraz 48 rusznic przeciwpancernych kalibru 14,5 mm PTRD i PTRS.  Uzbrojenia dopełniała krótka broń boczna w postaci pistoletów TT wz. 1933 i rewolwerów Nagant  - oba kalibru 7,62 mm.   

W skład środków transportu brygady etatowo powinno wchodzić 3004 konie, 7 motocykli, 109 samochodów ciężarowych i terenowych, łączność zapewniało 25 radiostacji. W trakcie działań wojennych skład brygady, zarówno pod względem kadrowym oraz uzbrojenia i wyposażenia, ulegał wielokrotnie zmianie.

2. Kadra oficerska brygady w styczniu 1945 roku. 

Polakom niezbyt do gustu przypadły otrzymane wierzchowce. Początkowo brygadzie przydzielono głównie niewielkie stepowe koniki, zwane potocznie "Sybirakami", z którymi było sporo problemów, gdyż choć silne i wytrzymałe na kiepskie frontowe warunki, były małe, kosmate, dzikie i nieokiełznane, zupełnie nie ułożone do jazdy wierzchem. Przedwojenni kawalerzyści utyskiwali na swoje wierzchowce nie tylko ze względu na ich wątpliwe walory jeździeckie. Polskie pułki kawalerii zawsze wyróżniały się na tle armii odpowiednim fasonem, tymczasem kawalerzyści zauważyli, że na owych konikach wyglądają wręcz groteskowo. Jeden z nich wspominał: A jak usiadłem na takiego rumaka, to nogi prawie że dotykały ziemi. Koledzy śmiali się, że wyglądam jak Pan Jezus na osiołku w czasie ucieczki z Jerozolimy do Nazaretu. Drugi z kolei pisał, że nieprzyzwyczajone do przebywania w stajniach, "Sybiraki": wyskakiwały przez okna jak koty.

Ciekawostką jest, że zwierzęta te w ogóle nie chciały jeść owsa, zadowalając się korą drzewną lub starym sianem. Po wkroczeniu do Polski pułki, mimo ustawicznych problemów z pełnym wyposażeniem w etatowe konie, z wielką ulgą zaczęły się ich stopniowo pozbywać lub wymieniać na bardziej roślejsze rumaki, najczęściej zdobyte na Niemcach konie rasy trakeńskiej. 

Na froncie

Pod koniec lipca 1944 roku brygada została przerzucona do Chełma, gdzie jak głosiła komunistyczna propaganda 22 lipca ogłoszono manifest PKWN, a 15 sierpnia, z okazji Święta Żołnierza Polskiego, kilka szwadronów brało udział w defiladzie w Lublinie, wzbudzając wielki entuzjazm wśród zgromadzonych widzów. Jednostka otrzymała zadanie ochrony marionetkowego, komunistycznego "rządu", co wiązało się także z rozkazami dotyczącymi rozbrajania oddziałów Armii Krajowej, do czego na szczęście nie doszło. Oczywiście nie zaniedbywano wówczas politycznej indoktrynacji w jednostce, której jednak wychowani w niepodległej Polsce żołnierze nie poddawali się biernie, co doprowadziło do pewnego incydentu podczas przekraczania Bugu. Jeden z żołnierzy wspominał:

     Przed mostem pontonowym pułk [2. Pułk Ułanów – DK] został zatrzymany i aparat polityczno wychowawczy zorganizował wiec. Posypały się jak zwykłe w takich sytuacjach przemówienia. Któryś tam z mówców mocno podkreślał, że za chwilę wkroczymy na naszą ojczystą ziemię... A wtem z szeregów ktoś wrzasnął:

     — Jak to! Przecież my już dwa tygodnie jesteśmy na swojej ziemi! – powstało małe zamieszanie. Prysła powaga wiecu. Żołnierze gruchnęli śmiechem. Kto był sprawcą zamieszania, nikt się nie dowiedział.

W sierpniu poszczególne elementy brygady wzięły udział w walkach nad Wisłą, w rejonie Czerska i Góry Kalwarii, natomiast we wrześniu pod Mniszewem nad Pilicą oraz w Warszawie, gdzie niektóre pododdziały, wraz z żołnierzami 1. Armii Wojska Polskiego, podjęły w nocy z 18 na 19 września zakończoną niepowodzeniem próbę przeprawy przez Wisłę w rejonie mostu Kierbedzia. W dniu 3 stycznia 1945 roku 1. Samodzielna Brygada Kawalerii w ramach operacji wiślańsko-odrzańskiej została przesunięta do obrony linii Wisły na odcinku Świdry Wielkie-Karczew.

3. Ułani w rejonie Warszawy. 

Po zajęciu Warszawy, w dniach 19-29 stycznia 1945 roku formacje 1. Armii Wojska Polskiego, dowodzonej przez generała Stanisława Popławskiego, wykonały manewr marszowy z rejonu stolicy w kierunku Bydgoszczy, a następnie w dwóch kolumnach ruszyły na zachód. Brygada kawalerii, po przeprawie przez Wisłę po lodzie 16 stycznia, dwa dni później zajęła Błonie, a następnie przez Sochaczew i Brześć Kujawski, również ruszyła na Bydgoszcz. W planach Stawki czyli sowieckiego Naczelnego Dowództwa 1. Armia Wojska Polskiego wraz z sowieckim 2. Korpusem Kawalerii Gwardii miała być ogniwem łączącym skrzydła 1. i 2. Frontów Białoruskich. Jej zadaniem było rozwinąć natarcie w pasie od Nadarzyc do Łowicza Wałeckiego i przełamać obronę wroga w rejonie Borujska, Żabina i Wierzchowa, a następnie uderzyć w kierunku na Złocieniec i Białogard.

Warunki marszu dla polskich żołnierzy były nadzwyczaj ciężkie: obficie padał śnieg, we znaki dawała się niska temperatura dochodząca do minus dwudziestu stopni, ponadto zaczęło brakować paliwa dla pojazdów, szwankowało zaopatrzenie. Mimo to 31 stycznia czołówki armijne natknęły się na opór nieprzyjaciela na pozycjach przesłaniania ufortyfikowanej linii obronnej tzw. Pommernstellung – Pozycji Pomorskiej zwanej przez Polaków Wałem Pomorskim.

Pozycja Pomorska

Pommernstellung –  łańcuch żelbetowych schronów otoczonych przez sztuczne i naturalne przeszkody oraz wzmocniony naprędce zbudowanymi drewniano-ziemnymi umocnieniami polowymi, zawierający także kilka większych węzłów obronnych, został zbudowany przez Niemców w latach 1932-39 wzdłuż przedwojennej granicy polsko-niemieckiej pośród lasów i jezior Pomorza Zachodniego. W 1945 roku były to w zasadzie dwie linie obronne: pierwsza linia, przygotowana na początku roku stanowiła pas przesłaniania przed główną pozycją umocnioną, rozciągającą się od Szczecinka na północy przez Nadarzyce – Zdbice – Wałcz, w kierunku Noteci i Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. 

4. Walki o przełamanie Wału Pomorskiego w lutym 1945 roku. 

Obsadzały go oddziały podporządkowane Grupie Armii "Wisła" dowodzonej przez Reisführera SS Heinricha Himmlera, notabene kompletnego laika w sprawach prowadzenia operacji wojskowych. Był to zlepek różnego rodzaju formacji liniowych i zapasowych Wehrmachtu i SS o niejednolitej, nieraz skrajnie niskiej wartości bojowej, wśród których nie brakowało oddziałów Volksturmu. Największą wartość stanowili kursanci szkół oficerskich i podoficerskich, przyzwoicie wyszkoleni i cechujący się wprost fanatycznym morale. Niemcy dysponowali dość mizernym wsparciem artyleryjskim, za to byli nieźle wyekwipowani w broń maszynową oraz zabójcze dla czołgów na krótkich dystansach ręczne granatniki przeciwpancerne - Panzerfausty.

Po zdobyciu umocnionych miejscowości Złotów, Jastrowie i Podgaje oraz sforsowaniu rzeki Gwdy 1. Armia Wojska Polskiego przełamała główną pozycję obronną. Najcięższe walki stoczyła 4. Dywizja Piechoty im. Jana Kilińskiego o tzw. przesmyk Morzyca i na północ od jeziora Dobre, a 6. Dywizja Piechoty o najsilniej ufortyfikowany Nadarzycki Rejon Umocniony. Po rozszerzeniu wyłomu, zdobyciu umocnionej miejscowości Mirosławiec i odparciu licznych kontrataków nieprzyjaciela na tzw. pozycji ryglowej Wału Pomorskiego, w pierwszych dniach marca 1. Armia Wojska Polskiego rozpoczęła działania w ramach Operacji Pomorskiej, mającej na celu zniszczenie niemieckiej Grupy Armii "Wisła" oraz zdobycie Pomorza.

Borujsko

Wieś Borujsko niedaleko Wałcza, nazwana przez Niemców Schönfeld, stanowiła jeden z kluczowych elementów pozycji ryglowej Wału Pomorskiego. Była to niewielka miejscowość, z górującymi nad nią kościelną wieżą i kominem gorzelni. Broniły jej ziemno-drewniane schrony polowe, oraz silne punkty oporu zlokalizowane w poszczególnych gospodarstwach. Sam teren również sprzyjał obronie: podejścia do wsi usiane były głębokimi jarami, idealnymi na wszelkiego rodzaju pułapki. Pozycję obsadzali doświadczeni żołnierze dwóch pułków niemieckiej 163. Dywizji Piechoty, dobrze uzbrojeni w Panzerfausty. Przełamanie tej pozycji umożliwiało 1. Armii Wojska Polskiego prowadzenie dalszych działań w kierunku północno-zachodnim, w kierunku na Czaplinek i Kołobrzeg.

Polska brygada kawalerii w pobliżu Borujska pojawiła się pod koniec lutego 1945 roku. Do tego czasu jednostka prowadziła głównie działania ubezpieczające własnych wojsk oraz obronne przed kontratakującymi na Wale Pomorskim Niemcami. Kawalerzyści wyróżnili się wówczas zwłaszcza w walkach w obronie wsi Wieloboki i Będlina. Na potrzeby akcji w rejonie Borujska wydzielono Grupę Konną pod dowództwem majora Waleriana Bogdanowicza, która miała wspierać czołgi polskiej 1. Brygady Pancernej po przełamaniu przez nie nieprzyjacielskiej obrony. W skład grupy wchodziły dwa szwadrony ułanów, dowodzone przez podporuczników Zbigniewa Staraka i Mieczysława Spisackiego, wzmocnione 2. baterią 4. Dywizjonu Artylerii Konnej, plutonem moździerzy i dwoma cekaemami na taczankach. Razem było to około 220 kawalerzystów. Było to prawdziwie doborowe towarzystwo, bowiem ułanów wybrano z najlepszych żołnierzy brygady. Na wyróżnienie zasługiwał tu zwłaszcza Zbigniew Starak, oficer waleczny i doświadczony, absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu,  weteran Kampanii Polskiej 1939 roku oraz żołnierz ZWZ-AK.

5. Żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Kawalerii w marcu 1945 roku na Pomorzu. 

Do czasu pojawienia się ułanów, niemiecka pozycja pod Borujskiem była szturmowana przez żołnierzy z 1. i 2. Dywizji Piechoty. Niestety ataki w dniach 14 i 19 lutego załamały się. Kolejne, starannie przygotowane natarcie wyznaczono na 1 marca 1945 roku.

Od 8.30 rano ponad dwieście polskich dział i moździerzy zaczęło "zmiękczać" niemieckie stanowiska we wsi, obsadzone przez żołnierzy 324. Pułku Piechoty. Potem do akcji weszły szturmowe Iły z 4. Mieszanej Dywizji Lotniczej, zrzucając bomby i szyjąc rakietami. Następnie, po dwóch kwadransach, uderzyli z impetem piechurzy  5. Pułku 2. Dywizji Piechoty, wsparci później czterema czołgami T-34 z 1. Brygady Pancernej i kilkoma działami pancernymi SU-85 z 13. Pułku Artylerii Pancernej. Niestety, zmasowany i celny ogień maszynowy przycisnął polskich piechurów do ziemi, padli zabici i ranni. Ponadto obsługi Panzerfaustów wyeliminowały także dwa nacierające T-34. Polskim żołnierzom nie udało się opanować również, atakowanej równolegle, pobliskiej miejscowości Żabin (Groß Sabin). Mimo niepowodzenia, na 15.00 Polacy przygotowali kolejne uderzenie.

Na sygnał czerwonej rakiety

Tym razem, obok skrwawionego 5. Pułku, do boju miały wejść świeże kompanie 4. Pułku Piechoty, wsparte przez 14 czołgów T-34 z desantem kompani fizylierów na pancerzach i 5 dział pancernych SU-85. Według planu, w odpowiednim momencie działania czołgów i piechoty mieli wesprzeć ułani z Grupy Konnej, szarżując poprzez płaski, odkryty teren na przedpolu wsi. Dowodzącym szarżą miał być podporucznik Starak. Aby ustalić zasady współdziałania kawalerzystów z pancernymi, major Bogdanowicz udał się z oboma swoimi podporucznikami do sztabu 1. Brygady Pancernej, gdzie przebywał jej dowódca, pułkownik Aleksander Malutin.   

To drugie natarcie piechoty i czołgów również zostało zatrzymane przez nieprzyjaciela. Piechurzy zalegli w krzyżowym ogniu niemieckich kaemów, a pole walki zasnuł tłusty, czarny dym, buchający z płonących T-34.

6. Czołg średni T-34/85 był podstawowym sprzętem bojowym 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte w końcowym okresie wojny. 

W tej trudnej sytuacji do akcji ruszyli ułani. O godz. 15.45, na sygnał czerwonej rakiety, podporucznik Zbigniew Starak wydał historyczny, przedwojenny rozkaz: Lance! Szable w dłoń! Blisko dwustu kawalerzystów runęło na wroga. Dym snujący się nad pobojowiskiem dodatkowo maskował ich ruchy, umożliwił bliskie podejście do pozycji niemieckich. Zaskoczenie nieprzyjaciela takim rozwojem sytuacji było zupełne. Rotmistrz Stanisław Arkuszewski, oficer polityczny brygady, tak opisał obserwowaną przez siebie szarżę:

     Było to zapierające dech w piersiach widowisko. Konie mknęły w szalonym biegu, pokonując w paru minutach przeszło dwukilometrową, pełną różnych przeszkód, przestrzeń. Okrzyki "hura" przebijały się wśród ryku silników, wybuchów pocisków i nieustannego terkotu karabinów maszynowych. (…) Szwadrony przebijały się przez przeszkody, rąbiąc i tratując zagradzających im drogę Niemców. Zaskoczeni i zdezorientowani tym niebywałym i błyskawicznym atakiem, nie zdążyli w pierwszej chwili zorganizować oporu. (..) Wysunięte placówki nie wytrzymały nerwowo. Porzucając stanowiska, usiłowały chronić się między zabudowaniami.  

Cwałujący na czele ułanów podporucznik Starak, cytowany w książce Marka A. Koprowskiego "Krwawy dar Stalina. Powrót Pomorza Zachodniego do Polski", z kolei wspominał:

     Rozwinięte w linię plutony wyskoczyły z lasu. Cwałem doszliśmy do toru kolejowego, przeskoczyliśmy przezeń, przejechaliśmy się po szachownicy grenadierów, którzy zniszczyli nam pancerfaustami czołgi. (…) Prawie bez strat zaatakowaliśmy okopy przeciwnika, z których pryskali jak myszy spod miotły wystraszeni żołnierze niemieccy, porzucając broń. Cięliśmy i dalej. Tuż przed Borujskiem dopadliśmy jaru, który przylegał prawie do samej wsi. Spieszyliśmy się i ruszyliśmy do ataku w kierunku kościoła.     

Borujsko zdobyte

Ułani przeskoczyli niemieckie pozycje i po ukryciu koni w pobliskim zagajniku, pieszo uderzyli na poszczególne punkty niemieckiego oporu we wsi. Wspierały ich celnym  ogniem swoich armat i kaemów polskie T-34, który wykorzystując zamęt w szeregach wroga podczas ataku kawalerzystów, podeszły pod zabudowania Borujska. Również piechota, uwolniona dzięki szarży od niemieckiego ostrzału, poderwała się z gromkim, przeciągłym "hurra!" do ataku. Po około godzinie zaciekłych zmagań, nieprzyjaciel został wyparty ze wsi. Ułani 1. Warszawskiej Brygady Kawalerii zostali zluzowani w Borujsku przez swoich kolegów z 2. Dywizji Piechoty nad ranem następnego dnia.

Bezpośrednio w trakcie walki poległo 3 kawalerzystów, 14 innych odniosło rany – trzech z nich wkrótce zmarło w szpitalu. Znacznie wyższe straty odniosły tego dnia pozostałe jednostki Wojska Polskiego: 140 zabitych i około 300 rannych, kontuzjowanych i zaginionych. Nieprzyjaciel utracił ponad 500 zabitych, ponadto Polacy wzięli 50 jeńców i zdobyli cztery działa. Najważniejsze było jednak, że w pozycjach niemieckich dokonano wyłomu, który otworzył 1. Armii Wojska Polskiego drogę na zachodnie Pomorze.

7. Pomnik Tysiąclecia Jazdy Polskiej w Warszawie. Ułan ze wzniesioną szablą obok piastowskiego woja to nie kto inny jak Zbigniew Starak, bohater  szarży pod Borujskiem, który pozował twórcom monumentu. 

1. Warszawska Brygada Kawalerii swój szlak bojowy zakończyła na północ od Berlina, nad Łabą. Tuż po zakończeniu wojny, 7 maja 1945 roku na jej bazie sformowano większy związek taktyczny: 1. Warszawską Dywizję Kawalerii, jednakże już w styczniu 1947 roku jednostka ta została rozwiązana.  Dawne Borujsko na współczesnych polskich mapach widnieje jako Żeńsko w powiecie drawskim województwa zachodniopomorskiego. Zwycięską szarżę upamiętnia tam okolicznościowy głaz, opatrzony stosowną inskrypcją: "Borujsko 1 marca 1945 r. Ostatnia zwycięska szarża Ostatnich ułanów Rzeczypospolitej". Szarża wymieniona jest także na Pomniku Tysiąclecia Jazdy Polskiej w Warszawie wśród 43 bitew z udziałem polskiej kawalerii.

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna. 
  2. Domena publiczna. 
  3. Domena publiczna. 
  4. Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0. 
  5. Domena publiczna. 
  6. Praca własna. 
  7. Wikimedia Commons CC BY-SA 2.0. 

Bibliografia:

  • Stanisław Arkuszewski: W Łabie poiliśmy nasze konie, Warszawa 1982.
  • Bolesław Dolata: Wyzwolenie Polski 1944-1945, Warszawa 1974.
  • Zbigniew Flisowski: Pod Mirosławcem, Borujskiem, Złocieńcem, Warszawa 1974.
  • Zbigniew Flisowski: Pomorze. Reportaż z pola walki, Warszawa 1973.
  • Łukasz Gładysiak: Zarys działań 1. Warszawskiej Brygady Kawalerii w bitwie o Borujsko, "Militaria XX Wieku" 2012,  nr 3(48).
  • Adam Jońca: Zapomniani kawalerzyści, "Poligon" 2008, nr 3.
  • Tadeusz A. Kisielewski: Janczarzy Berlinga. 1. Armia Wojska Polskiego 1943-1945, Poznań 2014. 
  • Stanisław Komornicki: Wojsko Polskie 1939-1945. Barwa i Broń, Warszawa 1990.
  • Marek A. Koprowski: Krwawy dar Stalina. Powrót Pomorza Zachodniego do Polski, Poznań 2024. 
  • Piotr Korczyński: Lance, szable w dłoń!, "Polska Zbrojna" 2017, nr 3.
  • Edward Kospath-Pawłowski: Chwała i zdrada. Wojsko Polskie na Wschodzie 1943-1945, Warszawa 2010.
  • Waldemar Kowalski: Ostania szarża polskiej kawalerii, "Kombatant" 2015, nr 2.  
  • Marek W. Kozak: Szarża pod Borujskiem. Ostatnie walne zwycięstwo polskiej kawalerii, "Mówią Wieki" 2015, nr 3.
  • Janusz Magnuski: Wozy bojowe LWP 1943-1983, Warszawa 1985.
  • Tomasz Matuszak: Borujsko 1945, Warszawa 2016.
  • Leszek Moczulski: Ostatnia szarża, Warszawa 1968.
  • Janusz Miniewicz, Bogusław Perzyk: Wał Pomorski, Warszawa 1997.
  • Juliusz S. Tym: 1. Warszawska Dywizja Kawalerii, Warszawa 2014.   
  • Zbiorowe: Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej. Ludowe Wojsko Polskie 1943-1945, Warszawa 1973.
***
Tekst powstał m.in. na podstawie książki Marka A. Koprowskiego "Krwawy dar Stalina. Powrót Pomorza Zachodniego do Polski", którą można nabyć w księgarni WYDAWCY



Komentarze