Pruski "Stonehenge" na Mazurach. Czy pochowano w nim Adolfa Hitlera po zamachu w Wilczym Szańcu?

Niewiele osób zapewne zdaje sobie sprawę, zwiedzając urokliwe okolice mazurskiego Olsztynka, że w pobliżu miasteczka jeszcze w połowie ubiegłego wieku, znajdowała się potężna budowla powstała na cześć niemieckiego zwycięstwa nad Rosjanami pod Tannenbergiem podczas pierwszej wojny światowej. W jej murach pochowano prezydenta Paula von Hindenburga, a polski autor dowodzi, że prawdopodobnie również Adolfa Hitlera.

Pomnik świetnego zwycięstwa

Monumentalny pomnik wojenny koło ówczesnego Hohenstein (Olsztynka) wzniesiono w połowie lat 20-tych. Kamień węgielny w dziesiątą rocznicę zwycięskiej bitwy 31 sierpnia 1924 roku wmurował sam feldmarszałek Paul von Hindenburg, któremu towarzyszył generał Erich von Ludendorff. Na konkurs ogłoszony przez Ogólnoniemieckie Towarzystwo Pomnika Bitwy pod Tannenbergiem nadesłano aż 370 prac. Ostatecznie wybrano projekt braci Waltera i Johannesa Krugerów z Berlina. Architektonicznie pomnik miał nawiązywać do brytyjskiego Stonehenge, uważanego za miejsce starogermańskiego kultu, niektórym do złudzenia przypominał także potężne krzyżackie twierdze. Jego budowę sfinansowano z prywatnych datków.

1. Mauzoleum Hindenburga sfotografowane z pokładu samolotu w 1944 roku. 

Budowla była nadzwyczaj imponująca. Tworzyło ją osiem wież o 23-metrowej wysokości, z których każda miała swoją określoną funkcję, połączonych potężnym murem wysokości 6 metrów. Pośrodku tak uformowanego ośmioboku znajdował się dziedziniec o powierzchni około 7500 m², a na nim wielki krzyż i zbiorowa mogiła dwudziestu nieznanych żołnierzy niemieckich poległych w bitwie. Pomnik otwarto z wielką pompą 18 września 1927 roku w obecności, wtedy już prezydenta, Hindenburga.

Kiedy sędziwy feldmarszałek zmarł 2 sierpnia 1934 roku, rząd Rzeszy Niemieckiej ustalił, że zostanie on pochowany na terenie mauzoleum. W tym celu przebudowano jedną z wież, gdzie stanął ogromny posąg Hindenburga, a na ścianach rozwieszono tablice z najważniejszymi wydarzeniami z jego życia i ulubionymi maksymami. W głównej Sali stanęły wykonane z brązu sarkofagi z doczesnymi szczątkami prezydenta i jego zmarłej w 1921 roku żony Gertrudy.

Dwa uroczyste pogrzeby w mauzoleum

Uroczystości pogrzebowe, które nadzorował Albert Speer, zorganizowano 7 sierpnia 1934 roku przy udziale Adolfa Hitlera, rządu, dowódców armii, czołowych działaczy NSDAP, zagranicznych gości i wielotysięcznych tłumów z wszystkich prowincji Rzeszy. Kanclerz pożegnał Hindenburga słowami: "A teraz zmarły Wodzu, wstąp do Walhalli". Po tych wydarzeniach Hitler specjalnym dekretem nadał mauzoleum tytuł Pomnika Chwały Rzeszy, za czym szły potężne dotacje pieniężne z budżetu państwa. Dzięki temu dość biedne okolice Hohenstein zaczęły się rozwijać. Kwitła turystyka, pojawiły się hotele, pensjonaty i schroniska młodzieżowe. Naziści organizowali tu również uroczyste wiece i manifestacje.

Następny uroczysty pogrzeb w mauzoleum miał miejsce po zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu w Gierłoży 20 lipca 1944 roku. Oficjalnie pochowano wówczas generała Luftwaffe Günthera Kortena, który był jednym z uczestników narady w baraku sztabowym, gdy wybuchła bomba podłożona przez pułkownika Clausa von Stauffenberga. Korten zmarł z powodu odniesionych ran dwa dni później. Jak pisze Hubert Kozieł w swojej książce "Mroczne sekrety II wojny światowej"

     3 sierpnia 1944 r. mieszkańcy Olsztynka (…) dostali zakaz wychodzenia z domów. Zagrożono im, że w razie gdy zbliżą się do okien, żołnierze SS zaczną strzelać do nich bez ostrzeżenia. (…) Nigdy wcześniej, nawet przy wizycie oficjeli, nie towarzyszyły tam tak drakońskie środki bezpieczeństwa.

2. Pogrzeb generała Gunthera Kortena, który zmarł w wyniku obrażeń po zamachu w Wilczym Szańcu, był wyjątkowo uroczysty. Podwładnego żegnał m.in. marszałek Rzeszy Hermann Goring, widoczny w jasnym mundurze.  

Zastanawiające jest, że wdrożono tak bezwzględne procedury bezpieczeństwa przy pochówku generała, zasłużonego wprawdzie, ale którego przeciętny niemiecki obywatel z pewnością nie kojarzył z nazwiska. Poza tym Korten został jako jedyna z czterech osób, które poniosły śmierć w wyniku zamachu w Wilczym Szańcu, uhonorowana pogrzebem w takim miejscu jak Mauzoleum Hindenburga. Z fragmentu kroniki filmowej wynika, że pogrzeb był wyjątkowo uroczysty, a podwładnego żegnał sam marszałek III Rzeszy Herman Göring.

Pytania bez odpowiedzi

Kiedy w styczniu 1945 roku na tereny te wkroczyła Armia Czerwona, generał Oskar von Hindenburg, syn feldmarszałka, z pomocą wojska ewakuował sarkofagi rodziców, które zostały przewiezione do Pillau (Piława, obecnie Bałtyjsk), skąd na pokładzie statku "Pretoria" zostały wywiezione do Świnoujścia. Ostatecznie sarkofagi Hidenburgów znalazły się w podziemiach nieczynnej kopalni soli w Bernterode koło Miluzy, gdzie zostały odkryte przez Amerykanów. Na polecenie amerykańskich władz okupacyjnych zostały potem złożone w kryptach kościoła ewangelickiego pod wezwaniem Św. Elżbiety w Marburgu w Hesji, gdzie znajdują się do dziś. Jeśli zaś chodzi o dalsze losy doczesnych szczątków generała Kortena, Hubert Kozieł pisze:

     Wzmianek o tym, że wraz z trumnami małżeństwa Hindenburgów przewieziono również trumnę gen. Kortena nie ma ani w listach przewozowych, ani w relacjach. Kto by się zresztą przejmował wówczas jakimś Kortenem? A mimo to trumna generała w jakiś sposób "przemieściła się" do Berlina, do grobu na mało prestiżowym cmentarzu Steglitz. I pozostaje tam do dziś, a to, kiedy się tam pojawiła, stanowi nie lada zagadkę.

3. Tego samego dnia, 3 sierpnia 1944 roku, pogrzeb generała Kortena miał się także odbyć... w Berlinie, choć według oryginalnego podpisu, dworzec kolejowy widoczny na zdjęciu, to dworzec w Hohenstein.   

Zadziwiające jest to, jak wskazuje polski badacz, że według zachowanych fotografii, pogrzeb generała Günthera Kortena odbył się tego samego dnia w dwóch oddalonych od siebie o kilkaset kilometrów miejscach. Na serii archiwalnych zdjęć widać uroczystości pogrzebowe generała zorganizowane w Mauzoleum Hindenburga, jedno zaś przedstawia trumnę Kortena, wyładowaną z pociągu i niesioną przez asystę honorową żołnierzy Luftwaffe. Hubert Kozieł zauważa, że dworcem tym jest berliński Anhalter, położony o kwadrans drogi od cmentarza Steglitz. Jeśli już wówczas pochowano generała Kortena na tym cmentarzu, to kogo w takim razie nazistowscy dygnitarze żegnali z taką pompą w Olsztynku?

Wielka mistyfikacja?

Autor sugeruje, że mógł być nim nie kto inny jak wódz III Rzeszy Adolf Hitler. Według niego niemiecki dyktator na zdjęciach wykonanych tuż po zamachu wygląda zadziwiająco dobrze, jak na kogoś, kto przeżył wybuch bomby w najbliższej odległości i  w którego ciele miało utkwić – według oficjalnej wersji wydarzeń -  ponad 200 dębowych drzazg ze sztabowego stołu. Kiedy dwie godziny później Hitler witał na stacji kolejowej Benito Mussoliniego, tryskał dobrym humorem, a jedyną widoczną oznaką zranienia po wybuchu był mały plasterek na dłoni. Kozieł sądzi, że mogło dojść do mistyfikacji i na stacji w Kętrzynie włoskiego Duce przywitał dubler niemieckiego dyktatora Gustaw Weler, który od tego momentu zaczął pełnić obowiązki Führera na "pełny etat".

Za całą sprawą miał stać wszechwładny przywódca SS Heinrich Himmler, który od teraz zaczął rządzić krajem z tylnego fotela, przygotowując swoją organizację i zagrabione w podbitych krajach aktywa do ewakuacji w obliczu totalnej klęski niemieckiego państwa, będącej w zasadzie kwestią czasu. Ułomnością figuranta było drżenia prawej ręki, toteż niewtajemniczonym w mistyfikację tłumaczono, że jest to efekt wybuchu bomby w Wilczym Szańcu. Dlatego też m.in. "pseudo Hitler" żegnał Mussoliniego, ściskając mu rękę lewą dłonią. Trzeba przyznać, że autor zgrabnie łączy różne wątki na poparcie swojej tezy, a jego argumenty mogą trafić do przekonania tym bardziej, że losy wodza III Rzeszy w zdobytym przez Armię Czerwoną Berlinie pełne są niejasności i nie wszystko jest takie oczywiste, jak się powszechnie przyjęło przedstawiać, a kwestia jego śmierci w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy wciąż pozostaje dyskusyjna.

4. Jedna z ostatnich, oficjalnych fotografii Adolfa Hitlera, wykonana 20 kwietnia 1945 roku. Według Huberta Kozieła, autora książki "Mroczne sekrety II wojny światowej" widoczny na niej człowiek to Gustaw Weler, sobowtór dyktatora, którego zwłoki znaleziono później na terenie Kancelarii Rzeszy. 

Po ewakuacji sarkofagów, Mauzoleum Hindenburga zostało wysadzone w powietrze przez niemieckich saperów, resztki budowli stały do 1949 roku, kiedy Polacy rozpoczęli ostateczną rozbiórkę, zabierając m.in. płyty granitowe, których użyto choćby przy budowie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Na rynku w Olsztynku ustawiono w 1993 roku granitowego lwa, który także był częścią tannenberskiego monumentu. Resztę śladów po mauzoleum przykryła przyroda. Ciekawe, czy wśród zwałów betonu, leżących pod ziemią, znajduje się także trumna tego, który został pochowany na początku sierpnia 1944 roku? Gdyby udało się do niej dotrzeć, być może jedna z największych zagadek II wojny światowej zostałaby ostatecznie rozwiązana lub kolejna teoria spiskowa ległaby w gruzach.   

***

Źródła fotografii:

  1. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de. 
  2. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
  3. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0. 
  4. Domena publiczna.  

Bibliografia:

  • Leszek Adamczewski: Łuny nad jeziorami. Agonia Prus Wschodnich, Zakrzewo 2014.
  • Egbert Kieser: Zatoka Gdańska 1945. Dokumentacja dramatu, Gdańsk 2003.  
  • Hubert Kozieł: Mroczne sekrety II wojny światowej, Poznań 2024.
  • Erwin Kruk: Warmia i Mazury, Wrocław 2003.  
  • Radosław Szewczyk: Pogrzeb Hindenburga, "Odkrywca" 2003, nr 4.
  • Bogusław Wołoszański: Tamten okrutny wiek. Nowa historia XX wieku 1914-1990, Warszawa 2012.
Tekst powstał m.in w oparciu o książkę Huberta Kozieła "Mroczne sekrety II wojny światowej", którą można nabyć w księgarni Wydawcy. 


 

Komentarze