Konstantin Rokossowski. Stalinowski marszałek ludowej Polski bez retuszu

Wybitny dowódca frontowy Armii Czerwonej i symbol stalinowskiego zniewolenia Polski. Postać Konstantina Rokossowskiego do dzisiaj wywołuje skrajne emocje nad Wisłą.  

Wczesne lata

Konstantin Rokossowski urodził się 21 grudnia 1896 roku w Wielkich Łukach w Rosji lub w Warszawie - tu nie ma do końca pewności. Jego ojciec, Ksawery, był Polakiem i pracował na kolei jako maszynista. Matka, Antonina Owsiennikowa była Rosjanką, z zawodu nauczycielką. W 1902 roku rodzina Rokossowskich przeprowadziła się z Rosji do Warszawy, gdzie Ksawery został oddelegowany do pracy przy obsłudze kolei warszawsko-wiedeńskiej. W Warszawie ojciec Rokossowskiego uległ ciężkiemu wypadkowi i zmarł. Opiekę nad chłopcem przejął wówczas stryj Aleksander, który umieścił go w Gimnazjum Zgromadzenia Kupców w Warszawie. W opracowaniach historycznych w czasach PRL tuszowano ten niewygodny fakt twierdząc, że Konstantin kształcił się w szkole technicznej, a nie w "burżuazyjnym" gimnazjum.

1. Konstantin Rokossowski w mundurze Marszałka Polski, rok 1949. 

Z kolei w 1911 roku zmarła matka Rokossowskiego oraz dwaj stryjowie – Aleksander i Michał. Chłopak zmuszony był przerwać naukę i podjąć pracę zarobkową – najpierw w cukierni, następnie u dentysty, potem w fabryce pończoszniczej na Pradze, gdzie zetknął się z ulotkami i broszurami socjalistycznymi. Za udział w 1912 roku w manifestacji 1-Majowej, Rokossowski został na sześć tygodni aresztowany. Gdy wyszedł na wolność, właściciel fabryki nie zgodził się na ponowne zatrudnienie go. Konstantin zaczął wówczas terminować w zakładzie kamieniarskim, którego właścicielem był jego krewny – Stefan Wysocki. W 1913 roku wraz z rodziną Wysockich przeniósł się do Grójca koło Warszawy.

Kawalerzysta i bolszewik

Po wybuchu Wielkiej Wojny Rokossowski jako ochotnik wstąpił do stacjonującej w Grójcu carskiej 5. Dywizji Kawalerii. Jako żołnierz 5. Kargopolskiego Pułku Dragonów brał udział w bitwie dęblińsko-warszawskiej, obu bitwach łódzkich, walkach nad Bzurą zimą i wiosną 1915 roku oraz na Litwie i Łotwie latem i jesienią tego samego roku. Wkrótce, po ukończeniu szkoły młodszych podchorążych, został awansowany do stopnia kaprala.

Po przejęciu w październiku 1917 roku władzy w Rosji przez bolszewików Rokossowski dobrowolnie odrzucił możliwość powrotu do odrodzonej Polski, jak czyniła to większość Polaków wcielonych do armii carskiej, m.in. jego krewny Franciszek Rokossowski i wstąpienie do formującego się Wojska Polskiego. Zdecydował się na pozostanie w rewolucyjnej Rosji i służbę w tworzonej przez bolszewików armii.

2. Konstantin Rokossowski jako dragon carskiej armii, rok 1916. 

Rokossowski współtworzył kargopolski oddział Czerwonej Gwardii, w którego szeregach zwalczał "kontrrewolucyjne" wojska białej Rosji w okolicach Wołogdy, a po powstaniu Armii Czerwonej na Ukrainie i Uralu. W 1920 roku był już dowódcą pułku kawalerii, za odwagę dwukrotnie odznaczonym Orderem Czerwonego Sztandaru. Szybkiej karierze z pewnością sprzyjał fakt wstąpienia do bolszewickiej partii. Po zakończeniu wojny domowej Rokossowski został wysłany na Kawaleryjskie Kursy Doskonalenia Kadry Dowódczej w Leningradzie, aby uzupełnić wojskową edukację. W tym okresie zaczął zacierać ślady, mające świadczyć o jego na poły polskim pochodzeniu. Od 1920 roku pisał, że jego ojciec nosił imię Konstantin, a nie Ksawery. Pełne nazwisko Rokossowskiego brzmiało odtąd Konstantin Konstantinowicz Rokossowski.  

Oskarżony o szpiegostwo na rzecz Polski

Od 1921 roku Rokossowski służył na Dalekim Wschodzie, najpierw jako dowódca 3. Brygady 5. Kubańskiej Dywizji Kawalerii, a od połowy 1922 roku jako dowódca 27. Pułku, wchodzącego w skład przemianowanej na brygadę 5. Dywizji. We wrześniu 1924 został wysłany do Leningradu na roczny kurs do Wyższej Szkoły Kawalerii. Od 1926 roku pracował jako instruktor armii mongolskiej. W latach 1927-28 pełnił funkcję doradcy przy Czang Kaj-szeku w ogarniętych wojną domowa Chinach. Od 1930 Rokossowski przebywał na Białorusi jako dowódca 7. Samarskiej Dywizji Kawalerii stacjonującej w rejonie Mińska. Po dwóch latach powrócił do 5. Kubańskiej Brygady Kawalerii. We wrześniu 1935 roku został komdiwem, co odpowiadało randze generała majora. W następnym roku przeniesiono go do Pskowa, gdzie objął stanowisko dowódcy 5. Korpusu Kawalerii. Będąc na Dalekim Wschodzie poślubił Rosjankę, Julię Pietrowną Barminą, z którą miał córkę Ariadnę.

3. Słuchacze Kawaleryjskiego Kursu Doskonalenia Drużynowego RKKA w Leningradzie, lata 1924-25. Rokossowski stoi w drugim rzędzie piąty od lewej.  

W latach 1937-38 NKWD aresztowała niemal wszystkich – 38 - wyższych oficerów pochodzenia polskiego. Wśród czterech, którzy uniknęli aresztowania, był m.in. Karol Świerczewski. Przyczyną były oskarżenia o przynależność do "konspiracji Polskiej Organizacji Wojskowej". W lipcu 1937 roku Rokossowski został zwolniony z pełnionego stanowiska i wykluczony z partii, na mocy rozkazu komisarza obrony ZSRR usunięty z wojska, a w sierpniu uwięziony i osadzony w więzieniu w Leningradzie. Oskarżono go wówczas o współpracę z wywiadem polskim - z racji pochodzenia - i japońskim  - ze względu na wcześniejszą służbę na Dalekim Wschodzie. Według profesora Pawła Wieczorkiewicza bezpośrednim powodem aresztowania były jednak bliskie stosunki, jakie nawiązał z marszałkiem Michaiłem Tuchaczewskim, który faworyzował go w widoczny sposób, prognozując wielki wojskowy talent.

Wiosną 1940 roku Rokossowski wyszedł na wolność. Nie wiadomo, czy przez cały ten dotychczasowy czas przebywał w więzieniu w Leningradzie. Według niektórych źródeł na przełomie 1937/38 roku przewieziono go do Chabarowska, gdzie został poddany brutalnemu śledztwu, stamtąd odesłano go do łagru Bajkalsko-Amurskiego lub znalazł się w osławionym Akomolińskim Obozie Żon Wrogów Ludu. Konstantinowi Rokossowskiemu wybawienie miał przynieść upadek Nikołaja Jeżowa, wszechwładnego szefa NKWD, rozstrzelanego w 1938 roku. Powrócił do więzienia w Leningradzie, gdzie poinformowano go, że w jego przypadku miał miejsce "niewielki błąd". Wówczas Rokossowski miał zagrozić śledczym, że poskarży się samemu Józefowi Stalinowi, co ponoć kosztowało go kilka dodatkowych miesięcy więzienia.

Wyjście z więzienia

Do wersji o "wędrówce" Rokossowskiego po różnych więzieniach sceptyczny był profesor Wieczorkiewicz wskazując, że z zaświadczenia o zwolnieniu jednoznacznie wynika, że cały ten czas przesiedział w celi w Leningradzie. Rokossowski z pewnością przeszedł bardzo ciężkie śledztwo, m.in. złamano mu trzy żebra i zmiażdżono palce u nóg. Ponadto – według obiegowej opinii – dwukrotnie inscenizowano jego rozstrzelanie, w czasie którego odczytywano mu wyrok i strzelano w pobliżu głowy ze ślepych naboi. Wszystkie te "metody" śledcze miały zmusić Rokossowskiego do złożenia obciążających zeznań. Choć istnieją opinie, że Rokossowski nie ugiął się podczas śledztwa i nikogo nie obciążył, profesor uważał, że trudno dać wiarę, aby przez cały okres uwięzienia  – 29 miesięcy - przy tak brutalnym śledztwie "jedynie hardo milczał".

Rokossowski wyszedł na wolność 22 marca 1940 roku najprawdopodobniej dzięki wstawiennictwu marszałka Budionnego. Po trzymiesięcznym wypoczynku w sanatorium w Soczi powierzono mu stanowisko dowódcy 5. Korpusu Kawalerii, na czele którego uczestniczył w zaborze rumuńskiej Besarabii. Następnie otrzymał zadanie sformowania 9. Korpusu Zmechanizowanego, stacjonującego na Wołyniu, którego został dowódcą. 

Pogromca niemieckich faszystów

Po agresji III Rzeszy na ZSRR korpus dowodzony przez Rokossowskiego przez kilka dni wiązał niemieckie kolumny pancerne pod Łuckiem i Nowogrodem Wołyńskim. Fakt ten został należycie doceniony przez sowieckie dowództwo i Konstantin został awansowany na dowódcę 16. Armii, złożonej z tzw. "zeków" czyli więźniów GUŁAG-ów, która to armia miała duży wkład w obronę Moskwy. W lipcu 1942 roku Rokossowski został mianowany dowódcą Frontu Briańskiego, a w październiku nowo utworzonego Frontu Dońskiego. To Rokossowski był głównym autorem operacji, w wyniku której została pod Stalingradem okrążona i rozbita niemiecka 6. Armia feldmarszałka von Paulusa. Konstantina Rokossowskiego awansowano na generała armii i mianowano dowódcą Frontu Centralnego, przemianowanego następnie na Front Białoruski. Jako dowódca 1. Frontu Białoruskiego, w ramach operacji "Bagration" rozbił wojska niemieckiej grupy Armii "Środek" na Białorusi. 28 czerwca Rokossowski został mianowany marszałkiem Związku Sowieckiego. Jego błyskawiczna kariera, oprócz niewątpliwego talentu dowódczego, możliwa była dzięki sympatii, jaką okazywał mu Stalin.   

4. Słynna fotografia przedstawiająca wyższych alianckich dowódców na tle bramy Brandenburskiej w Berlinie, 12 lipca 1945 roku. Na pierwszym planie Gieorgij Żukow, Bernard Law Montgomery i Konstantin Rokossowski. 

W lipcu 1944 roku Rokossowski wraz z oddziałami 1. Frontu Białoruskiego wkroczył do Lublina, na początku sierpnia zatrzymał się przed objętą powstaniem Warszawą. Choć opowiadał się za zbrojnym jej zajęciem, powstrzymał go jednak rozkaz Stalina z 5 sierpnia: zatrzymać ofensywę na Warszawę i czekać dalszych rozkazów. Przy nieznajomości tego kategorycznego polecenia, Rokossowskiemu przez wiele lat przypisywano winę za to, że Armia Czerwona nie ruszyła na odsiecz walczącej Warszawie.

Rokossowski cieszył się wśród żołnierzy Armii Czerwonej autentyczną popularnością. Przywoływany już profesor Wieczorkiewicz pisał: 

     Rokossowski potrafił nie tylko bardzo umiejętnie dowodzić, Rokossowski był jedynym dowódcą sowieckim, co potwierdzają wszyscy jego podkomendni, który rachował koszty ludzkie, który brał pod uwagę minimalizację strat. To powodowało, że oficerowie i żołnierze marzyli, żeby znaleźć się pod rozkazami Rokossowskiego, to było bardzo niepewną, ale jakąś formą polisy na życie, była jakaś szansa przeżycia wojny, u Żukowa czy u Koniewa była znikoma, u Rokossowskiego była znacznie większa.

Dużym ciosem natury ambicjonalnej musiało być dla Rokossowskiego pozbawienie go dowództwa 1. Frontu Białoruskiego na rzecz Georgija Żukowa, uniemożliwiając tym samym wkroczenie na czele Armii Czerwonej do Berlina. Jednocześnie 12 listopada 1944 roku mianowano go dowódcą 2. Frontu Białoruskiego z zadaniem zajęcia północnych Niemiec. 26 czerwca 1945 roku marszałek Konstantin Rokossowski dowodził paradą zwycięstwa w Moskwie na Placu Czerwonym.

Dowódca Północnej Grupy Wojsk  

10 czerwca 1945 roku Rokossowski został wyznaczony na dowódcę tzw. Północnej Grupy Wojsk sowieckiej armii, którą zainstalowano w zachodniej i północnej Polsce. Sztab znajdował się w Legnicy, którą zaczęto nazywać "małą Moskwą", gdyż stała się ona de facto stolicą zarządzanego przez Sowietów obszaru obejmującego około 1/4 terytorium powojennej Polski. Nie podlegając komunistycznym władzom Polski, traktowano ten teren niemal jako obszar eksterytorialny.

W listopadzie 1948 roku została przyjęta "Uchwała Biura Politycznego KC PPR w sprawie rozwoju i dozbrojenia wojska na okres 1949-1955", w której w sposób doktrynalny przyjęto pogląd o niesamodzielności strategicznej ludowego Wojska Polskiego. Formalnie przyjęto więc kurs na pełną podległość moskiewskiemu reżimowi. Kolejnym skutkiem było "zaproszenie" Rokossowskiego do Polski oraz rozbudowa i organizacja wojska na wzór armii sowieckiej. Już od jesieni 1948 roku był on przygotowywany na polskiego ministra obrony narodowej, w miejsce Michała Żymierskiego, oraz marszałka Polski. W całe przedsięwzięcie mocno zaangażowana była ówczesna komunistyczna wierchuszka: Bolesław Bierut, Jakub Berman i Hilary Minc.

5. Postawieniem Konstantina Rokossowskiego na czele ludowego Wojska Polskiego specjalnie zainteresowany był Bolesław Bierut.  

W czasach, kiedy to Żymierski był ministrem obrony narodowej, do jesieni 1948 roku wyjechało z Polski 17 tys. oficerów sowieckich, w tym 66 generałów. Zastępowano ich Polakami. Jednak już na III Plenum KC PZPR w listopadzie 1949 roku potępiono pomysł, aby tworzyć armię narodową, w której znaleźliby miejsce również Polacy walczący podczas wojny na Zachodzie. Sowiecki pułkownik Antoni Skulbaszewski, zastępca szefa Głównego Zarządu Informacji Wojskowej, w związku z sytuacją międzynarodową, możliwością wybuchu wojny i objęciem stanowiska przez marszałka Rokossowskiego, otrzymał wtedy z Moskwy nowe polecenia – z pominięciem polskich władz, nawet Biura Politycznego. Pochodziły z centrali wywiadu sowieckiego, którego Skulbaszewski był pracownikiem. Główna dyrektywa brzmiała: w jak najkrótszym czasie oczyścić polskie wojsko z wrogich i reakcyjnych elementów, gdyż zagrażają współpracy z Armią Czerwoną. Rozprawić się z wszelkimi elementami poakowskimi, z oficerami związanymi z rządem na emigracji.

Syn Warszawy

Stalin zgodził się na postawienie Rokossowskiego na czele ludowego Wojska Polskiego, ponieważ dawał on gwarancję, że w wypadku spodziewanej wojny z Zachodem polscy żołnierze nie wystąpią przeciwko Sowietom. Najlepiej misję Rokossowskiego podsumował Wiaczesław Mołotow: Po polsku co prawda mówi źle (…) ale dla nas ważne, aby się tam udał i zaprowadził porządek

Jeszcze październiku 1949 roku marszałek Rokossowski został wezwany przez Stalina: Mamy taką sytuację, że trzeba, abyście stanęli na czele armii Polski Ludowej. Zachowacie wszystkie tytuły sowieckie, a tam zostaniecie ministrem obrony, zastępcą przewodniczącego Rady Ministrów, członkiem Biura Politycznego i marszałkiem Polski – oświadczył czerwony dyktator – Bardzo chciałbym, Konstanty Konstantynowiczu, abyście zgodzili się, inaczej możemy stracić Polskę. Uregulujecie tam sytuację i wrócicie na swoje miejsce. Rokossowski nie mógł odmówić: Jestem żołnierzem i komunistą! Jestem gotów pojechać – miał odpowiedzieć Stalinowi. 

Całe przedsięwzięcie poprzedziła wielka akcja propagandowa, której głównym celem było wykreowanie go na "Wielkiego Rodaka". W tym celu organizowano szeroko nagłaśniane wizyty sowieckiego marszałka w Warszawie. Pierwsza publiczna prezentacja Rokossowskiego odbyła się w Teatrze Polskim, podczas której przeczytał on kilka zdań po polsku. Mimo, że miał kłopoty z akcentem i mylił się w krótkim tekście – prasa pisała z zachwytem, że mówił przepiękną polszczyzną. Ponadto na polecenie Bieruta dokonano stosownych zmian w życiorysie Rokossowskiego, specjalnie eksponując wszystkie jego akcenty związane z Polską. W ten sposób w prasie pojawiało się nazwisko marszałka z jednym tylko "s", przez co miało być bardziej "polskie". Dopiero osobista interwencja Rokossowskiego doprowadziła do zaniechania tej praktyki. Na fali "spolszczenia" życiorysu Rokossowskiego specjalnie podkreślano, że "był synem Warszawy".

6. Nominacja Rokossowskiego na Marszałka Polski, podpisana przez Bolesława Bieruta i Michała Żymierskiego. 

6 listopada 1949 roku Konstantin Rokossowski został ministrem obrony narodowej i jednocześnie mianowany marszałkiem Polski. Bolesław Bierut na posiedzeniu rządu i Rady Państwa oznajmił, że zwrócił się do rządu radzieckiego o skierowanie marszałka ZSRR Konstantego Rokossowskiego - "Polaka cieszącego się zaufaniem społeczeństwa polskiego" - do dyspozycji rządu polskiego i "uzyskał zgodę".  Rokossowski nie zgodził się tylko na przyjęcie buławy marszałkowskiej, uzasadniając, że za bardzo kojarzy mu się ona z tradycją hetmańską. Obejmując te stanowiska zachował obywatelstwo Związku Sowieckiego i nie składał przysięgi na wierność Polsce – był jedynie sowieckim oficerem czasowo odkomenderowanym z szeregów swojej armii. Identycznie było w przypadku wszystkich sowieckich generałów i oficerów przysłanych do ludowego Wojska Polskiego, których nie obowiązywało nawet polskie prawodawstwo. W listopadzie 1949 roku Rokossowski wszedł także w skład Komitetu Centralnego PZPR. W maju 1950 roku został dokooptowany do Biura Politycznego KC PZPR, a w 1952 roku został wicepremierem PRL.  

Sowiecka "pomoc" kadrowa 

Zostając zwierzchnikiem polskiej armii Rokossowski miał za zadanie rozbudować ją oraz uzależnić od Moskwy. Wiązało się to m.in. z doborem odpowiednich ludzi na stanowiska dowódcze. Z armii sowieckiej ponownie sprowadzono około 450 generałów i wyższych oficerów, którzy obsadzili najważniejsze stanowiska dowódcze i sztabowe w głównych rodzajach wojsk a także instytucjach centralnych MON, tym samym dołączając ich do tzw. POPów – czyli „pełniących obowiązki Polaka” sowieckich wojskowych, pozostałych jeszcze w LWP. W ten sposób w 1953 roku służyło w polskim wojsku łącznie 52 sowieckich generałów, 670 oficerów i około 200 tzw. doradców, tych ostatnich głównie w przemyśle zbrojeniowym. Wśród oficerów sowieckich w polskiej armii znaleźli się m.in.: generał broni Iwan Turkiel jako dowódca lotnictwa, generał brygady Iwan Suchow - dowódca wojsk pancernych, wiceadmirał Wiktor Czerokow - dowódca marynarki wojennej czy generał broni Borys Pigariewicz - pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Dla Polaków, którzy przeszli odpowiednią edukację wojskową i indoktrynację polityczną, przewidziano niższe stanowiska oficerskie.

Sowieccy towarzysze nosili polskie mundury i salutowali do orzełka, chociaż niektórzy z nich w ogóle nie mówili po polsku albo posługiwali się naszym językiem ledwie w stopniu podstawowym. Następstwem tego było ponowne pojawienie się w 1950 roku – po kilkuletniej przerwie – dokumentów w języku rosyjskim. Ponadto plotka głosiła, że niekiedy w Belwederze zdarzało się, że gdy Bierut dekorował POP-ów lub "doradców" odznaczeniami – niejeden dziękując za wyróżnienie, zamiast wypowiadanej w takich wypadkach formuły: Ku chwale Ojczyzny!, wykrzykiwał: Służu Sowietskomu Sojuzu!.

Nie matura lecz chęć szczera…

1 czerwca 1951 roku Rokossowski zatwierdził "Wytyczne Organizacyjno-Wychowawcze dla Szkół Oficerskich WP", w którym podkreślono, że szkoły oficerskie mają być średnimi uczelniami wojskowymi, a ich celem jest wyszkolenie i wychowanie podchorążych "na pełnowartościowych obywateli oddanych Polsce Ludowej i sprawie budowy socjalizmu". Zadaniem szkół oficerskich miało więc być odpowiednio ideologiczne uformowanie zawodowej kadry wojskowej, która w sposób bezwzględny oddana byłaby komunizmowi oraz sowieckim generałom i wychowanie ich w duchu najgorszych tradycji zwyrodniałego stalinowskiego systemu w oderwaniu od powinności wobec własnego narodu i państwa. Myślących inaczej w tej wręcz ubezwłasnowolnionej intelektualnie masie oficerskiej  i pozwalających sobie na odmienne zdanie, a nawet milczących, co również miało miejsce, pozbywano się z wojska. Wraz z nadejściem ery Rokossowskiego w ludowym Wojsku Polskim popularne stało się słynne hasło "nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". W marcu 1952 roku została powołana Akademia Wojskowo-Polityczna, której zadaniem było kształcenie tzw. oficerów politycznych.

7. Legitymacja członkowska Konstantina Rokossowskiego w KC PZPR, podpisana przez Bolesława Bieruta. 

Pod rządami Konstantina Rokossowskiego ludowe Wojsko Polskie zostało więc poddane totalnej stalinizacji i sowietyzacji. Wzrostowi jego realnej wartości bojowej towarzyszyła całkowita unifikacja z doktryną i metodami szkoleniowymi oraz organizacją z Armia Sowiecką. Kopiowano sowieckie regulaminy, całkowicie zmieniono umundurowanie na nawiązujące do wzorów sowieckich. Właśnie wtedy wycofano z użycia rogatywki, które przywrócono do łask dopiero w latach 80-tych.

W lutym 1950 roku z nakazu Rokossowskiego została uchwalona ustawa o powszechnym obowiązku wojskowym, co miało służyć zwiększeniu liczebności armii do 400 tys. żołnierzy. Rok później stalinowski namiestnik wydał ściśle tajny rozkaz powołujący tzw. Bataliony Zastępczej Służby Wojskowej, przekształcone później w Wojskowy Korpus Górniczy. W istocie były to katorżnie, które można przyrównać tylko do sowieckich łagrów. "Służba" tam przeznaczona była dla "wrogów władzy ludowej" – osób wywodzących się z zamożnego chłopstwa, wywłaszczonych właścicieli majątków ziemskich i fabryk, osób skazanych za przestępstwa polityczne oraz utrzymujących kontakt z członkami rodzin przebywających za granicą. "Służba", a de facto kara, trwała początkowo dwa lata, a następnie z rozkazu Rokossowskiego wydłużono ją do trzech lat. W sumie do tej niewolniczej pracy w 45 śląskich kopalniach (wydobywających również rudę uranu) trafiło 120 tys. poborowych. Około 10% z nich w następstwie tego zostało inwalidami.

Rokossowskiego mocno eksploatowano też propagandowo. Przykładowo 6 listopada 1951 roku swoja obecnością "uświetnił" otwarcie Fabryki Samochodów Osobowych na warszawskim Żeraniu.  

Krwawy Konstantin 

Jeszcze w grudniu 1949 roku Rokossowski zażądał od Sejmu uchwalenia nowych kredytów wojskowych. W dwa lata później na polecenie marszałka zostały dokonane zmiany w planie 6-letnim. Ogromne sumy pieniędzy, kosztem inwestycji cywilnych, które można byłoby wykorzystać na odbudowę zniszczonego wojną kraju, przeznaczono na finansowanie wojska, co w efekcie doprowadziło do krachu gospodarczego. Poprzez taką politykę włączono Polskę na trwałe w sowiecką infrastrukturę wojskowo-przemysłową.

W końcu okres rządów Rokossowskiego w ludowym Wojsku Polskim to również większe uzależnienie armii od PZPR. Towarzysz marszałek był bowiem zwolennikiem tzw. "pracy partyjno-politycznej"  - zawsze w swoich rozkazach zalecał wiązanie wyszkolenia wojskowego z pracą polityczną. W ten sposób doszło do rozwoju organizacji partyjnych w szeregach ludowego Wojska Polskiego.

Rokossowski jest odpowiedzialny za czystkę przeprowadzoną w czasach stalinowskich wśród polskiej kadry oficerskiej. Sam osobiście podpisał 200 nakazów aresztowań oficerów. Jemu też podlegał niesławny Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego, którego brutalni i sadystyczni funkcjonariusze tropiąc "spiski w wojsku" aresztowali kilkanaście tysięcy osób cywilnych i wojskowych. Pod adresem wielu oficerów posypały się absurdalne zarzuty o zdradę i szpiegostwo na rzecz państw zachodnich. Momentem kulminacyjnym całej akcji był przeprowadzony latem 1951 roku przed Najwyższym Sądem Wojskowym jawny "proces generałów": Stanisława Tatara, Franciszka Hermana, Jerzego Kirchmayera i Stefana Mossora oraz pięciu innych oficerów. W ich wypadku nie orzeczono kary śmierci, ale z procesem tym były powiązane organizowane na terenie więzienia i urągające wszelkim zasadom sprawiedliwości tzw. procesy odpryskowe. Objęły one setki osób, z których czterdzieści skazano na śmierć; połowę wyroków wykonano. Nie wolno zapominać także o tzw. procesach kiblowych, w których "rozprawa" odbywała się w więziennej celi, bez obrońcy i bez możliwości jakiegokolwiek odwołania się ze strony skazanego, gdyż wyrok był wykonywany właściwie na poczekaniu.

8. Czołgi ludowego Wojska Polskiego na Placu Stalina w Poznaniu, czerwiec 1956 roku.  

Rokossowski był również współodpowiedzialny za krwawe stłumienie z użyciem wojska demonstrujących robotników podczas tzw. poznańskiego czerwca 1956 roku. Ponieważ w owym czasie w PRL nie było odpowiednio wyposażonych specjalnych formacji milicyjnych, przeznaczonych do interweniowania w takich wyjątkowych sytuacjach, na jego wniosek do rozprawy z "bandytami" i "chuliganami" zdecydowano się użyć jednostek ludowego Wojska Polskiego w sile ponad 10 tys. żołnierzy wyposażonych w co najmniej 359 czołgów i około tysiąca innego sprzętu ciężkiego. Aby uzmysłowić sobie, jak potężnymi środkami militarnymi dysponowały wojska pacyfikacyjne, można przypomnieć, że Armia Czerwona w czasie walk o Poznań w lutym 1945 roku dysponowała w mieście zaledwie 105 czołgami. W rezultacie, według oficjalnych (zaniżonych przez komunistów) danych, śmierć poniosło wówczas 75 osób, a około 800 było rannych.

Początek końca kariery Rokossowskiego w Polsce

Odwołanie Rokossowskiego z Polski nastąpiło w dość szczególnych okolicznościach na fali zmian wywołanych "polskim październikiem", który wyniósł do władzy Władysława Gomułkę. Bezprecedensowa próba zmiany kierownictwa partii w kraju satelickim ZSRR bez wcześniejszego uzyskania zgody sowieckich towarzyszy rozjuszyła władze na Kremlu. Uznano ją za próbę wyrwania się ze strefy wpływów i wstęp do odejścia od komunizmu.

W nocy z 18 na 19 października dwie dywizje (pancerna i zmechanizowana) stacjonującej w Polsce Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, po wyjściu z koszar w Bornem Sulinowie i w okolicach Żagania oraz Bolesławca, rozpoczęły marsz na Warszawę. Dołączyć miały do nich jednostki piechoty zmotoryzowanej i wojsk pancernych ludowego Wojska Polskiego z Legionowa, Kazunia i Modlina, dowodzone przez wywodzących się z Armii Czerwonej oficerów ściśle podporządkowanych Rokossowskiemu.

9. Lekki krążownik 'Żdanow" miał wziąć udział w interwencji wojsk sowieckich w Polsce w 1956 roku. Na zdjęciu okręt ten sfotografowany w lipcu 1983 roku przez amerykański samolot. 

W stan gotowości postawiono również część sowieckich wojsk stacjonujących w NRD, przesuwając nad Odrę jednostki pancerne. Jedna z nich usiłowała nawet sforsować most na rzece w Słubicach. Do ewentualnego wkroczenia przygotowano też wojska sowieckie za wschodnią granicą PRL-u, w okręgach wojskowych białoruskim, przykarpackim i kijowskim. Ponadto do Zatoki Gdańskiej zbliżała się eskadra okrętów wojennych radzieckiej Floty Bałtyckiej, złożona z krążownika "Żdanow", trzech niszczycieli oraz wielu drobniejszych jednostek, żeby przeprowadzić blokadę Wybrzeża. W stan gotowości postawiono również okręty w sowieckiej bazie w Świnoujściu, a sowieckie samoloty z baz lotniczych na terenie Polski rozpoczęły patrolowanie przestrzeni powietrznej. Wojska podległe Sowietom zbliżały się do Łodzi w sposób wskazujący na zamiar zajęcia miasta.

Sowieci idą na Warszawę!

Chociaż nie doszło do żadnych starć, interwencja zbrojna już się rozpoczęła. Dowódcy polskiego pochodzenia, spychani dotąd na dalszy plan przez przysłanych z ZSRR oficerów, postanowili stanąć przeciwko Sowietom oraz znienawidzonemu Rokossowskiemu. Byli to przede wszystkim dowódca Wojsk Wewnętrznych generał bryg. Wacław Komar, niedawno wypuszczony ze stalinowskiego więzienia, gdzie był torturowany, oraz generał bryg. Włodzimierz Muś, dowódca wojsk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. KBW postawione w stan pogotowia obsadziło ważne obiekty i rozpoczęło patrolowanie ulic. W warszawskich fabrykach zaczęło też wydawać broń tworzącym się grupom samoobrony. Dowódca łódzkiego pułku KBW otrzymał rozkaz uniemożliwienia siłom sowieckim wejścia do miasta, a w razie potrzeby jego zbrojnej obrony we współdziałaniu z robotnikami. Sowieci, chcąc na razie uniknąć bezpośredniej konfrontacji, skierowali swoje formacje wojskowe na Łowicz i Włocławek.

10. Nikita Chruszczow, I sekretarz KC KPZR, który stanął na czele sowieckiej delegacji w Warszawie podczas burzliwych wydarzeń "polskiego października".  

Na szczęście nie wydarzył się wtedy żaden poważny incydent z udziałem żołnierzy sowieckich, mimo że gubili się oni w nieznanym terenie, a jeden z oddziałów dotarł nawet 20 km pod Warszawę, tak więc o przypadkową wymianę ognia nie było trudno. W kraju wrzało, trwały robotnicze protesty i gdyby doszło do jakiegokolwiek starcia, najprawdopodobniej sytuacja wymknęłaby się spod kontroli.

Sowieci, mając w ręku atut w postaci przewagi militarnej, spróbowali jednak rozwiązania politycznego. Ich oddziały zatrzymały się w rejonie Łęczycy, około 150 km od Warszawy. Rankiem 19 października w polskiej stolicy niespodziewanie wylądował samolot z delegacją radziecką, na czele której stał sam Nikita Chruszczow, a towarzyszyli mu m.in. minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow, wicepremier Łazar Kaganowicz oraz generał Iwan Koniew. Wizyta była tak niespodziewana, że o mało nie doszło do przechwycenia maszyny przez polskie myśliwce.

Gotów do zbrojnej rozprawy z kontrrewolucją

Chruszczow, który już na lotnisku wygrażał polskim "towarzyszom" zaciśniętą pięścią, występując z pozycji siły, oskarżył ich o próbę demontażu komunizmu w kraju i wyrwania się spod sowieckiej kurateli. Pytany wprost, czy ma zamiar aresztować polskie kierownictwo, zaprzeczył, ale zapowiedział gotowość do ostrej interwencji w obronie interesów ZSRR. Szczególnie zależało mu na pozostawieniu Konstantina Rokossowskiego w Biurze Politycznym PZPR. Sam marszałek zapewniał I sekretarza KC KPZR, że w Polsce: wzrosły siły antyradzieckie, nacjonalistyczne i reakcyjne i jeśli istnieje konieczność zbrojnego zahamowania tych elementów kontrrewolucyjnych, to on jest do dyspozycji.

11. Ostatnie chwile Konstantina Rokossowskiego w polskim parlamencie. Dziesiąta sesja Sejmu I kadencji, przełom października i listopada 1956 roku.  

Sowiecki przywódca nie zaryzykował jednak poważniejszego konfliktu wewnątrz bloku wschodniego, tym bardziej, że zaczęła się także komplikować sytuacja polityczna na Węgrzech i zrezygnował z interwencji, wojska sowieckie wróciły do baz, a przerwaną operację utajniono. Nowe przywództwo polityczne PRL rozpoczęło proces destalinizacji kraju.

Powrót do Związku Sowieckiego

Konstantin Rokossowski już 20 października 1956 roku został usunięty ze składu BP KC PZPR. Cztery dni później Biuro Polityczne KC podjęło następującą decyzję: W związku z zachwianiem się autorytetu tow. Rokossowskiego uznano, że niemożliwe jest utrzymanie go na dłuższy czas na obecnym stanowisku. Postanowiono więc o udzieleniu mu "urlopu wypoczynkowego". 10 listopada, najprawdopodobniej w porozumieniu z Kremlem, Biuro Polityczne KC PZPR postanowiło odwołać Rokossowskiego z funkcji ministra obrony narodowej i wicepremiera oraz wspaniałomyślnie przyznać mu dożywotnią rentę równą wysokości pobieranej pensji. Decyzje te 13 listopada zatwierdził Sejm PRL. Partyjne kierownictwo w Warszawie zaproponowało wprawdzie Rokossowskiemu możliwość pozostania na terenie Polski, z której jednak nie skorzystał i nie wrócił tu już nigdy. Podobno jedynym polskim generałem, który publicznie sprzeciwiał się odesłaniu Rokossowskiego do Moskwy, był generał bryg. Wojciech Jaruzelski. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej ten sam Rokossowski wręczał mu generalski awans.  

12. Popiersie marszałka Konstantina Rokossowskiego w Wielkich Łukach.  

Po powrocie do ZSRR Rokossowski został w 1957 roku głównym inspektorem Armii Sowieckiej, a w 1958 zastępcą – jednym z kilku – ministra obrony Gieorgija Żukowa. Wkrótce został wysłany do Tbilisi jako dowódca Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego. W 1962 roku został zwolniony z funkcji organizacyjno-administracyjnych i powołany w skład grupy generalnych inspektorów armii. W rządzonym przez Chruszczowa ZSRR Rokossowski został w zasadzie odsunięty na boczny tor  i nie pełnił najwyższych i eksponowanych stanowisk, prawdopodobnie ze względu na swój wiernopoddańczy stosunek do Stalina, na cześć którego wydał nawet w 1950 roku broszurę zatytułowaną "Stalin, największy strateg naszych czasów".  

Konstantin Konstantinowicz Rokossowski, stalinowski marszałek Polski i ZSRR, zmarł 3 sierpnia 1968 roku w Moskwie. Urnę z jego prochami umieszczono w murze kremlowskim. Z Polski na pogrzeb przybyła delegacja państwowa dość niskiego szczebla. Zjawił się natomiast generał broni Wojciech Jaruzelski, który przebywał wówczas na urlopie na Krymie. Jaruzelski na pogrzebie wygłosił przemówienie, które podobno mocno poruszyło obecnych na miejscu sowieckich oficjeli:

     Do końca swoich dni nie tracił uczuciowej więzi z narodem polskim, cieszył się naszymi radościami i sukcesami w budownictwie socjalistycznym, w umacnianiu sił zbrojnych Polski Ludowej. Zawsze pamiętał, że społeczeństwo polskie darzy Go, syna robotniczej Warszawy, szczególną sympatią i szacunkiem (…). Żegnam Marszałka dwóch bratnich narodów, dwóch bratnich armii, dzieląc ból po Jego stracie ze wszystkimi ludźmi radzieckimi, z naszymi serdecznymi towarzyszami broni, żołnierzami Sił Zbrojnych ZSRR, z jego najbliższą rodziną. Chylimy nasze bojowe sztandary nad prochami Marszałka Konstantego Rokossowskiego. 


***

Źródła fotografii:  

  1. Domena publiczna.  
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna. 
  4. Domena publiczna. 
  5. Domena publiczna. 
  6. Wikimedia Commons CC BY-SA 2.5.
  7. Domena publiczna.
  8. Domena publiczna.
  9. Domena publiczna.     
  10. Domena publiczna.  
  11. Narodowe Archiwum Cyfrowe.   
  12. Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0.                                   

Bibliografia:

  • Wiesław Białkowski: Rokossowski – na ile Polak?, Warszawa 1994.
  • Antoni Dudek: Ślady PeeReLu. Ludzie, wydarzenia, mechanizmy, Kraków 2000.
  • Jerzy Eisler: Czterdzieści pięć lat, które wstrząsnęły Polską, Warszawa 2018.
  • Piotr Gajdziński: Czerwony ślepowron. Biografia Wojciecha Jaruzelskiego, Poznań 2017.    
  • Lech Kowalski: Generał ze skazą. Biografia wojskowa gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego, Warszawa 2001.
  • Piotr Lipiński: Bierut. Kiedy partia była bogiem, Wołowiec 2017.
  • Andrzej Paczkowski: Pół wieku dziejów Polski 1939-1989, Warszawa 1995.
  • Grzegorz Przebinda, Józef Smaga: Kto jest kim w Rosji po 1917 roku. Leksykon, Kraków 2007.
  • William Taubman: Chruszczow. Człowiek i epoka, Wrocław 2012.  
  • Paweł Piotr Wieczorkiewicz: Łańcuch śmierci: czystka w Armii Czerwonej 1937-1939, Warszawa 2001.

 

Komentarze