Śmierć generała Czerniachowskiego. Czy dowódcę 3. Frontu Białoruskiego zabili jego właśni żołnierze?

Według oficjalnej sowieckiej czy obecnie rosyjskiej historiografii, generał Iwan Czerniachowski został śmiertelnie ranny odłamkiem niemieckiego pocisku artyleryjskiego podczas wizyty na linii frontu w okolicach polskiego dzisiaj Pieniężna. Jednak jeszcze w czasie wojny pojawiły się pogłoski, iż ten najmłodszy ówcześnie sowiecki generał armii zginął w zupełnie innych, bardziej kontrowersyjnych okolicznościach.

W czasie wojny kariera Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego rozwijała się w zawrotnym tempie i oficer, który jeszcze w 1941 roku miał rangę podpułkownika, w 1945 roku w wieku zaledwie 38 lat był już generałem armii, dowódcą 3. Frontu Białoruskiego, którego oddziały szturmowały właśnie Prusy Wschodnie oraz dwukrotnie odznaczonym Złotą Gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego. 

1. Generał armii Iwan Daniłowicz Czerniachowski. 

Kat Armii Krajowej

Polakom Iwan Czerniachowski kojarzy się szczególnie negatywnie w związku z podstępnym rozbiciem oddziałów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Podczas walk o miasto obie strony, polska i sowiecka, dość owocnie ze sobą współpracowały, wypierając Niemców. 17 lipca 1944 roku do kwatery generała w Wilnie zaproszono podpułkownika Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka", komendanta Okręgu Wilno AK wraz z oficerami. Tematem rozmów miało być utworzenie polskiego korpusu pod dowództwem Krzyżanowskiego. Polska formacja miała być niezależna od wojska Berlinga, wierna rządowi londyńskiemu, natomiast taktycznie podporządkowana dowództwu Armii Czerwonej.

Krzyżanowski pojechał na spotkanie z dowódcą 3. Frontu Białoruskiego w towarzystwie swojego szefa sztabu, cichociemnego, majora Teodora Cetysa "Sława". Edmund Banasikowski "Jeż" tak opisał  dramatyczne wydarzenia, które stały się udziałem polskich oficerów w sztabie Czerniachowskiego:

     Za dużym urzędowym biurkiem polscy oficerowie ujrzeli siedzącego gen. Iwana D. Czerniachowskiego. Z młodej twarzy tchnącej wyrazem wielkości bił chłód i maskowane półuśmiechem nieprzyjazne spojrzenie. Pod ścianą sali stało 4 innych generałów i kilku niższych stopniem oficerów.

     "Wilk" ze "Sławem" usiedli na krzesłach stojących przed biurkiem. "Sław" trzymał w ręku teczkę z opracowanym Ordre de Bataille polskiej, planowanej dywizji. Na sali panowała niczym nie zmącona cisza. Niepokojąco długie milczenie gospodarzy przerwał "Wilk". Przechodząc do reorganizacji polskich oddziałów Armii Krajowej, wypowiedział kilka zdań wstępnych.

2. Podpułkownik Aleksander Krzyżanowski (na fotografii w stopniu majora) został aresztowany w kwaterze dowodzenia Czerniachowskiego w Wilnie 17 lipca 1944 roku. 

     I nagle stała się rzecz straszna, mrożąca krew w żyłach. Czerniachowski poderwawszy się z krzesła, silnym uniesionym głosem skandował – nikakowo dogawora nie budiet. Po poruczeni sowieckowo prawitielstwa ja was dołżen obiezorużit.

    - Eto nasza ziemla – waląc pięścią w stół krzyczał na całe gardło inny generał stojący w pobliżu.

     Na sali zawrzało. Do wnętrza wpadło kilku żołnierzy z pepeszami gotowymi do strzału. "Wilk" zaskoczony perfidią i cynizmem sowieckich generałów usiłował protestować w imieniu prawa. Szef sztabu "Sław" sięgnął do kabury, ale powstrzymał się od strzału; wykręcono mu ręce i zabrano pistolet.  

Następnie w okolicach miasta rozbrojono 8 tys. partyzantów AK, zsyłając ich do obozów filtracyjnych lub przymusowo wcielając do wojska Berlinga. Wcześniej ten sam Czerniachowski chwalił postawę Akowców za wspólne z czerwonoarmistami zdobycie Wilna.

Inspekcja na froncie

Rankiem 17 lutego 1945 roku generał w towarzystwie czterech innych żołnierzy wybrał się na inspekcję oddziałów podległej mu 3. Armii. Na obrzeżach miasta Melzak (obecnie Pieniężno) w Prusach Wschodnich, na rozwidleniu dróg w kierunku służbowego Willysa generała od strony nieprzyjaciela miał paść jeden strzał artyleryjski. Czerniachowski został śmiertelnie ugodzony odłamkiem w pierś i był jedynym poszkodowanym pasażerem samochodu. Sam pojazd nawet nie został draśnięty. Działo się to 10-15 km od linii frontu.

Zdecydowanie inna wersja śmierci generała krążyła wówczas wśród oddziałów frontowych Armii Czerwonej. Borys Sokołow przytacza wspomnienia poety Iona Degena, który w czasie wojny był czołgistą:

     Byliśmy zmordowani. Zdrzemnęliśmy się, a mechanik cicho wlókł się w ogonie. Zgodnie z pana rozkazem. A z tyłu przyczepił się generalski willys. Kto go tam widział? Droga była wąska. Nijak nie mógł nas wyprzedzić. Jak tylko znalazł się przed nami, zatrzymał nas i jak nie zacznie nam wymyślać. 

     - Kto wam pozwolił kimnąć się w czasie jazdy? Dlaczego nikt nie obserwuje? Całą godzinę się z wami męczyłem.

3. Według nieoficjalnych informacji sprawcą śmierci generała armii Iwana Czerniachowskiego miała być załoga jednego z czołgów T-34, którego dowódcę pijany generał zastrzelił.  

     - A jaką tam godzinę? Przecież sam pan wie, dopiero co wyjechaliśmy z lasu. Znaczy się, podporucznik jest winny, całą noc walczyliśmy, to się zmęczyliśmy. A ten na to:

     - Flejtuchy! Dlaczego pagony wymięte? Dlaczego kołnierzyk niezapięty? I dalej wyzywać nas na czym świat stoi, od sukinsynów. A podporucznik na to, żeby tych synów zostawić w spokoju, bo oni za ojczyznę swoją walczą. I tu generał wyszarpnął pistolet i… A tych dwóch poruczników już chyba do leżącego martwego wystrzelili. A kierowca nogami zepchnął z drogi. Pijani widocznie byli. (…) Chłopaki stali w milczeniu. Płakał strzelec przytulony do pancerza. Patrzyłem na nich, nic prawie nie widząc.

     - O żesz ty, generale! Gnidy! Faszyści!

     - Rzuciłem się do czołgu. Moją załogę jakby piorunem raziło. Migiem wszyscy byli na miejscach szybciej ode mnie. Nie wydałem nawet komendy. Zawył silnik. „Trzydziestka czwórka” jak szalona pognała drogą (…).   

     Willys przemknął nam przed nosem. Nawet zdążyłem przyjrzeć się tym gadom. Już gdzieś widziałem świecącą się czerwoną mordę generała. A ci dwaj to porucznicy! (…)

     - Ładuj!

     - Jest, odłamkowy! (…)

     Spokojnie. Raz. Dwa. Ognia! Odrzut. Brzęknęła tuleja. Uchwyt spustu boleśnie wbił się w dłoń. W drobny mak!

Inne wersje zdarzeń

Według innej wersji Czerniachowski tego ranka wracał po całonocnej zabawie od swojej "marszowo-polowej żony", która była lekarką w szpitalu wojskowym w Kownie. Przystojny i charyzmatyczny generał miał ponoć niesamowite powodzenie wśród kobiet, o czym donosił nawet Józefowi Stalinowi szef bezpieki Ławrientij Beria. Podpity generał zapragnął sprawdzić skuteczność bojową swoich oddziałów. Podróżował nie spartańsko wyposażonym Willysem ale zdobycznym, luksusowym Oplem Admiralem, którym dogoniono na drodze kolumnę czołgów. Kierowca Opla podczas wyprzedzania nieopatrznie zawadził o jeden z T-34. Samochód został uszkodzony, a wściekły Czerniachowski wezwał do siebie dowódcę czołgu, wyszarpnął pistolet z kabury i zastrzelił go. Generał już sam wsiadł za kierownicę Opla, ruszając w dalszą drogę i gdy tylko oddalił się o kilkaset metrów, załoga czołgu odwróciła wieżę i odpaliła w stronę samochodu pocisk z działa, z efektem wiadomym. 

4. Takim zdobycznym Oplem Admiralem, a nie sztabowym Willysem, Czerniachowski miał podróżować feralnego dnia. 

Wśród hipotez dotyczących śmierci Czerniachowskiego jest i taka, która mówiła, że rannemu nie udzielono pomocy na polecenie Józefa Stalina, bowiem nie pytając Moskwy o zgodę dokonał przegrupowania swoich wojsk podczas ofensywy styczniowej, co miało rozwścieczyć czerwonego dyktatora. Ponadto Stalin miał być zazdrosny z powodu popularności piekielnie zdolnego generała, którego nazywano nawet "nowym Suworowem" oraz porównywano do straconego podczas "wielkiej czystki" marszałka Michaiła Tuchaczewskiego. Istnieją tez spekulacje, że to samo NKWD przygotowało zamach właśnie na rozkaz Stalina.

A może to Polacy?

Z kolei publicysta Leszek Adamczewski uważał, że plotki o nieoficjalnych przyczynach śmierci Czerniachowskiego rozpowszechniali antysemici służący w Armii Czerwonej, ponieważ generał, choć urodził się na Ukrainie w okolicach Kijowa, miał pochodzenie częściowo żydowskie, jako jedyny z tak wysoko postawionych dowódców. Natomiast w 2015 roku pojawiła się w Rosji jakoby "odtajniona" informacja, że za zamachem na Czerniachowskiego stali żołnierze Armii  Krajowej, którzy zemścili się w ten sposób za wydarzenia z Wilna.

Jedno jest pewne: w tych nieoficjalnych wersjach dotyczących śmierci generała, zwłaszcza z rąk własnych żołnierzy, musi być jakieś ziarno prawdy, bowiem raport Rady Wojennej 3. Frontu Białoruskiego na temat tego zdarzenia jest do dziś utajniony. Trudno się spodziewać, że gdyby to Niemcy faktycznie strzelali do auta sztabowego, ograniczyliby się tylko do jednego pocisku, tym bardziej widząc, że samochód był cały. Gdyby stali za tym Polacy, raczej nie dałoby się takiego sukcesu długo utrzymać w dyskrecji.  

5. Pomnik generała armii Iwana Czerniachowskiego w Humaniu na Ukrainie.  

Iwana Czerniachowskiego pochowano w Wilnie 20 lutego 1945 roku "na prośbę władz Litewskiej SRR" w uznaniu jego zasług dla "wyzwolenia" miasta. Tego dnia na jego cześć w Moskwie oddano 24 salwy ze 124 dział. W 1950 roku w centrum Wilna powstał monumentalny pomnik generała. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości prochy Czerniachowskiego zostały ekshumowane i pochowane w Moskwie. W Pieniężnie w 1971 roku komunistyczne władze postawiły upamiętniający generała Iwana Czerniachowskiego pomnik. Dopiero w 2015 roku monument ten został rozebrany przy sprzeciwie władz rosyjskich oraz niektórych postkomunistycznych środowisk polskich. W Obwodzie Królewieckim na cześć generała miasto Wystruć (Insterburg) zostało przemianowano na Czerniachowsk. Jeszcze w 2013 roku Iwan Daniłowicz Czerniachowski został patronem kijowskiego Uniwersytetu Obrony Narodowej Ukrainy, który to dekret (podpisany przez prezydenta Wiktora Janukowycza) uchylił prezydent Wołodymyr Zełenski dopiero w czerwcu 2023 roku.

***

Źródła fotografii:

  1. Wikimedia Commons CC BY 4.0. 
  2. Domena publiczna. 
  3. Domena publiczna. 
  4. Wikimedia Commons CC BY 2.0. 
  5. Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0. 

Bibliografia:  

  • Leszek Adamczewski: Prusy w ogniu. Między Królewcem a Toruniem, Zakrzewo 2017.
  • Edmund Banasikowski, Na zew Ziemi Wileńskiej, Warszawa-Paryż 1990.
  • Antony Beevor: Berlin 1945. Upadek, Kraków 2015.
  • Wasilij Grossman: Pisarz na wojnie, Warszawa 2018.
  • Borys Sokołow: Jak zginął generał Iwan Czerniachowski? "Mówią Wieki" 2015, nr 9.

Komentarze