Słowa były równie zabójcze jak kule. Czy twórca "Stawki większej niż życie" swoim donosem skazał na śmierć żołnierza Armii Krajowej?

Jesienią 1944 roku organy Informacji Wojskowej dokonały w jednostkach ludowego Wojska Polskiego licznych aresztowań byłych żołnierzy Armii Krajowej. Jednego tylko dnia, 6 listopada, zatrzymano jednocześnie we wszystkich formacjach około pięciuset byłych Akowców. Około 300 z nich było oficerami. Większość izolowano w obozie w Skrobowie pod Lubartowem, skąd wywożono ich do Związku Sowieckiego.

Proceder ten w szeregach komunistycznej armii kontynuowano w kolejnych miesiącach. Represje były efektem tajnego postanowienia Biura Politycznego PPR z 31 października 1944 roku, które nakazywało w pkt. 3: "Przeprowadzić gruntowną czystkę w wojsku z elementów reakcyjnych...". Aresztowań często dokonywano na podstawie donosów towarzyszy broni. Tak było i w tym konkretnym przypadku, a autorem denuncjacji byłego żołnierza Armii Krajowej do złowrogiej Informacji Wojskowej był Zbigniew Safjan, po wojnie jeden z bardziej prominentnych literatów PRL i współtwórca scenariusza kultowego serialu: "Stawki większej niż życie".  

1. Zbigniew Safjan w latach 60-tych. 

Donos

Safjan urodził się w 1922 roku w Warszawie, w rodzinie lekarza żydowskiego pochodzenia Henryka Safjana. Przed wybuchem wojny zdał maturę. Część niemieckiej okupacji miał spędzić w Warszawie, Białej Podlaskiej, Biłgoraju, Rypinie i Różanie. Co interesujące, niedawno pojawiły się informacje, że w latach 1943-44 Safjan na ochotnika służył w niemieckim Zollgrenzschutzu, czyli straży granicznej, biorąc nawet udział w starciach z oddziałami Armii Krajowej i dostając za to wyróżnienia. Jest to dość zdumiewające, zważywszy na jego żydowskie pochodzenie. Mimo, że komunistyczna bezpieka wiedziała o tym fakcie już na początku lat 50-tych, nie wpłynęło to później na karierę literacką Safjana. Został jednak zdegradowany ze stopnia majora do szeregowca i wydalony z wojska oraz PZPR.

W czerwcu lub lipcu 1944 roku Safjan miał zbiec na tereny zajęte przez Armię Czerwoną. We wrześniu 1944 roku jako szeregowiec trafił do 3. Kompanii 5. Zapasowego Pułku Piechoty 2. Armii Wojska Polskiego. Tam zapoznał się z 21-letnim Janem Nesslerem, synem księgowego z Grudziądza i byłym żołnierzem jednej z Wileńskich Brygad Armii Krajowej. Nessler miał jeszcze brata, który także służył w Armii Krajowej i wówczas był przetrzymywany w łagrze w Związku Sowieckim. Obaj młodzi żołnierze pracowali w izbie chorych i szybko się zaprzyjaźnili, a przynajmniej tak się wydawało. W połowie grudnia do oficera Informacji Wojskowej tejże jednostki wpłynęło pismo następującej treści:

Do oficera informacji 5 Z.P.P (Zapasowego Pułku Piechoty 2 Armii WP), Romanowskiego

Doniesienie,

Informuję Was o tym, że w czasie mojego przebywania w Dojlidach, poznałem instruktora sanitarnego J. Nesslera, ktory w prowadzonych wcześniej rozmowach opowiedział mi, że wcześniej był członkiem AK, a i w czasie przebywania w polskiej Armii starał się nawiązać kontakt z dowództwem AK i kontynuować działalność. O czym Was informuję.

Zbigniew Safjan

Dn. 15 XII./1944 r.

Zeznania

Oficer Informacji Wojskowej, do którego Zbigniew Safjan adresował donos, szybko nadał tok sprawie i już dwa dni później wezwał donosiciela na przesłuchanie. Tam Safjan, zeznając przed śledczym Frołowem, udzielił bardziej wyczerpujących wyjaśnień:

(…)

     Pytanie: 15 grudnia zostało przez was do Wydziału Informacji złożone doniesienie o tern, że Niesler w pułku zajmuje się pracą dla "A.K." Złóżcie zeznanie tyczące się tego pytania.

     Odpowiedź: Mogę śledztwu opowiedzieć następujące fakty: znajdując się na służbie w 5-m Zap. Pułku, mniej więcej przy końcu października, daty dokładnie nie pamiętam, zaszłem jakoś do Nieslera na partię szachów. W czasie gry zaszła rozmowa, w której Niesler sam powiedział, że znajdował się w oddziale „A.K.”, lecz gdy przyszła Armia Czerwona ich oddział był rozbrojony i skierowany do łagru, tam Niesler się rozchorował i został skierowany do szpitala, po wyleczeniu się był skierowany do Armii Polskiej. Przedłużając rozmowę Niesler zadał mi pytanie, co myślę ja na temat składania przysięgi w Armii Polskiej t.j. dla Krajowej Rady Narodowej. Na pytanie mi postawione nie odpowiedziałem. Wówczas Niesler zaczął mi mówić o tym, że on i jego koledzy, nazwisk nie wymienił, przysięgi składać nie będą, ponieważ złożenie jej w Armii Polskiej jest temże samem złożenie jej dla Krajowej Rady Narodowej. Przedłużając Niesler mówił, że, że ponadto miał rozmowę z felczerami Szwykowskim i Sokolińskim na temat składania przysięgi i zdecydowali się przysięgi nie składać.

     Przypuszczalnie w początku listopada 1944 roku prowadziłem rozmowę z Nieslerem, w której mi mówił, że on poprzednio służył w 23 brygadzie "A.K.", którą dowodził generał "Wilk", gdzie on składał przysięgę na wierność Polskiemu Emigracyjnemu Rządowi w Londynie, a teraz Krajowej Rady Narodowej nie uznaje, ponieważ ona była utworzona w Rosji. Przypuszczalnie w połowie listopada byłem w mieszkaniu Szwykowskiego, tam był także Niesler i Sokoliński, pamiętam jak Sokoliński mówił, że wszystkich dowódców zwołał dowódca pułku i mówił, że z 31 pułku zdezerterowali żołnierze, na to Niesler powiedział: w naszej kompanii także są przyszykowani ludzie do dezercji. Co chciał przez to powiedzieć Niesler nie zrozumiałem. Nazwisk przygotowanych do dezercji także nie wymienił, po tej rozmowie ja odszedłem.

2. Jan Nessler służył w oddziałach Armii Krajowej na Wileńszczyźnie pod dowództwem podpułkownika Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka".

     Przypuszczalnie 25-26 listopada 1944 r., gdy nasz pułk wyjeżdżał na nowe miejsce rozlokowania, do mego mieszkania przyszedł Niesler. Wołał mnie do pójścia do m. Białegostoku do jednego człowieka, dokładnie nie powiedział mi do kogo, którego trzeba zawiadomić o naszym odjeździe i u niego trzeba wziąć naboi. Ja mu odmówiłem i Niesler poszedł sam. Gdy jechaliśmy autem na nowe miejsce rozlokowania, to mi Niesler opowiadał, że on we wsi Dojlidy od swego gospodarza otrzymywał gazetę "A.K." Po przyjeździe na nowe miejsce we wsi Główczy, Niesler zaczął wypytywać czy mam tu znajomych w tej miejscowości, ja mu odpowiedziałem, że tu mieszkałem w Białej Podlaskiej i mam tu dużo znajomych.

     Przypuszczalnie 2-go grudnia 1944 r. ja wraz z Nieslerem przyjechałem do miasta Radzynia. W drodze mi Niesler zaczął mówić, że powinienem go zapoznać z takimi ludźmi, przez których on może nawiązać łączność z "A.K." organizacji cywilnej. Ja Nieslerowi powiedziałem, że zapoznam go z ludźmi, ale nie wiem czy wiedzą coś o organizacji i dowodcach "A.K." Niesler mi powiedział, że łączność on chce nawiązać z dowództwem "A.K.", ażeby przez nich przygotować miejsce dokąd mają dezerterować żołnierze.

     W Radzyniu my byliśmy i tam zapoznałem go z doktorem Lasotą, ale żadnej rozmowy z Lasotą o "A.K." nie było, u niego byliśmy parę minut. 6 grudnia pojechałem do Biełej Podlaskiej do swojej znajomej. Niesler mnie prosił, ażebym ja znalazł znajomych i przez nich nawiązał łączność z "A.K." Ja jeździłem, ale żadnej pracy w pułku z ramienia dowódców "A.K." nie prowadziłem. 15 grudnia 1944 r. po przyjeździe z m. Radzynia przypuszczalnie po tygodniu napisałem doniesienie, które oddałem porucznikowi Romanowskiemu o wiadomym mi Nieslerze.

Rozprawa i wyrok

Jan Nessler został aresztowany tuż po złożeniu donosu. Podczas rozprawy przed Sądem Wojskowym 2-ej Armii Wojska Polskiego w dniu 1 lutego 1945 roku, której przewodniczył podporucznik Marcin (właśc. Mordechaj) Dancyg, Zbigniew Safjan na rozprawie był głównym świadkiem oskarżenia i podtrzymał swoje zeznania:

     (…) zameldowałem o tym, gdyż uważałem Neslera, że jest elementem wyjątkowo negatywnym. Początkowo sam nie byłem zdecydowany, gdy przemyślałem wszystko, doszedłem do wniosku, że z takim jak Nesler trzeba prowadzić bezkompromisową walkę i chociaż czułem do Neslera słabość, lubiłem go, zdecydowałem się donieść oficerowi informacji, chciałem się sam przekonać, że jestem zdolny do bezkompromisowej walki.

W czasie procesu Safjan nie był już zwykłym sanitariuszem, lecz zastępcą dowódcy kompanii ds. polityczno-wychowawczych. Wyrokiem sądu Jan Nessler został skazany na karę śmierci. Próbując ratować swoje życie młody żołnierz wystosował do ówczesnego dowódcy 2. Armii Wojska Polskiego generała dywizji Karola Świerczewskiego prośbę o ułaskawienie, w której napisał m.in.:

     Działalność moja dotychczasowa nigdy nie miała na celu osłabienia sił walczących z Niemcami, jak również nie dała żadnego ujemnego dla Armii Polskiej rezultatu, czy to w postaci dezercji czy aktów niesubordynacji. Jako młody partyzant niejednokrotnie narażałem swoje życie, walcząc z odwiecznym wrogiem wszystkiego, co wolne i słowiańskie. Dziś żałuję, że nie poległem wtedy zaszczytnie i dożyłem chwili, w której gdzieś za plecami walczących, oczekuję śmierci z rąk własnych.

3. Skazany na śmierć żołnierz napisał do generała dywizji Karola Świerczewskiego prośbę o ułaskawienie. 

Wiecznie zapijaczony generał "Walter" nie zwykł jednak takich próśb rozpatrywać pozytywnie i pluton egzekucyjny dowodzony przez porucznika Mikołaja Popowa rozstrzelał Jana Nesslera w dniu 11 lutego 1945 roku o 3.00 nad ranem. Miejsce jego pochówku do dziś jest nieznane.

Próby obrony

Sprawa donosu Zbigniewa Safjana wypłynęła na początku lat 90-tych, gdy ów dokument odnalazł w Centralnym Archiwum Wojskowym Stanisław Nessler, który przez ponad cztery dekady szukał śladów swego młodszego brata Janka. Sam Safjan wielokrotnie zaprzeczał, jakoby składał donos i stwierdził, że jego rozmowa z Nesslerem została podsłuchana przez agenta informacji. W jednym z wywiadów opowiadał:

     Miałem w tym pułku przyjaciela, Janka Nesslera. Mieszkaliśmy w jednej ziemiance, prycza w pryczę. Wiele dyskutowaliśmy. Obaj nie bardzo orientowaliśmy się w tych wszystkich mechanizmach. Prawdopodobnie ktoś nas podsłuchał. Ponieważ on był z Armii Krajowej, ja byłem w AK przed wywiezieniem do Niemiec, nasze kłótnie były dość zasadnicze. Ale nie przeszkadzały przyjaźni. Ja byłem przeciw wyprowadzaniu wojska do lasu i uważałem, że byli akowcy powinni złożyć przysięgę.

     18 listopada 1944 roku Janek został aresztowany. Zniknął. Jest teczka przesłuchań, z której wynikało, że od 18 listopada był przesłuchiwany. 15 grudnia aresztowano mnie i przywieziono do Kąkolewnicy, gdzie odbywał się sąd polowy. Wystarczyło zestawić te dwie daty, by zrozumieć, że nie mogłem być sprawcą aresztowania Janka. Przesłuchania trwały dwie noce. Przeczytano mi zeznania wymuszone na Janku. Wynikało z nich, że organizował AK w pułku i że członkami były różne osoby, między innymi ja. Śledczy mówiący bardzo kiepsko po polsku powiedział: "Chcesz siedzieć za to, z czym, jak twierdzisz, się nie zgadzasz? Z tego, co my tutaj mamy, wynika, że ty byłeś niby przeciw. Byłeś przeciw czy nie byłeś przeciw?!". Ja na to, że byłem przeciw. Wtedy oni kazał mi podpisać zeznanie. Podpisałem. Sprowadzało się do potwierdzenia tego, co było w zeznaniach Janka. 

Choć Safjan przyznawał się do członkostwa w AK, żadne dokumenty mają tego nie potwierdzać. Protestował także przeciwko opublikowaniu dokumentów, przypominając: Wiadomo przecież, jak często były fałszowane. Fakty jednak temu przeczą i dlatego należy postawić kilka pytań. Po pierwsze: jaki byłby cel fabrykowania donosu na jakiegoś zwykłego szeregowego żołnierza i podpisywania go nazwiskiem Safjana? Po drugie: stenogramy przesłuchania i rozprawy sądowej jasno ujawniły jego rzeczywistą rolę. A jeśli Safjan nie doniósł, a rozmowę jego - jak się zarzekał - podsłuchano, to dlaczego nie został aresztowany wraz z Nesslerem? I na koniec: czym się zasłużył, że tak szybo został awansowany na politruka?

Sędzia

Warto jeszcze choć pokrótce przybliżyć postać przewodniczącego składu sędziowskiego, który skazał Nesslera na śmierć. Historia tego człowieka jak w soczewce odzwierciedla realia ówczesnych sądów i ludzi, którzy tworzyli to opresyjne, komunistyczne państwo. Marcin Dancyg był jedną z najbardziej mrocznych postaci epoki stalinizmu w Polsce. Urodził się w 1907 roku w rodzinie żydowskiej, w 1932 ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1938 roku ukończył aplikacją sądową. Jeszcze przed wybuchem wojny wyjechał na wschód Polski, do Tuczyna i spędził tam okres okupacji sowieckiej. Po uderzeniu Niemców na Związek Sowiecki ukrywała go polska rodzina, miał wyrobione tzw. aryjskie papiery. Po tym, jak tereny te odbiła Armia Czerwona, zgłosił się do służby w ludowym Wojsku Polskim.

4. Marcin Dancyg wstąpił do PPR dzięki protekcji ze strony pułkownika Anatola Fejgina (na zdj.), jednego z największych zbrodniarzy komunistycznej bezpieki okresu stalinowskiego w Polsce.

Dancyg bez żadnego doświadczenia orzeczniczego, począwszy od 5 września 1944 roku rozpoczął błyskawiczną karierę w strukturach komunistycznego sądownictwa wojskowego. Jako sędzia sądów wojskowych od listopada 1944 roku orzekał w sprawach politycznych, m.in. w Kąkolewnicy, gdzie brał udział w zbrodniczym skazaniu na śmierć kilkunastu żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy zostali zamordowani na pobliskim tzw. uroczysku "Baran". Przykładowo przewodniczył składowi sędziowskiemu w rozprawie 27-30 grudnia 1944 roku, gdzie zostało skazanych na karę śmierci siedmiu żołnierzy z Oddziału "Szarugi". Wyroki zostały wykonane 5 stycznia 1945 roku. Fakt, że nie posiadał żadnego formalnego przeszkolenia wojskowego, nie przeszkadzał w awansowaniu go od razu na stopień oficerski podporucznika, a następnie w bardzo krótkim okresie czasu na  kilka kolejnych awansów – aż do stopnia podpułkownika, przyznanego mu 17 grudnia 1946 roku.

Od lipca 1945 roku Marcin Dancyg pełnił służbę w Najwyższym Sądzie Wojskowym jako sędzia, gdzie brał udział w wielkiej liczbie rozpraw odwoławczych, w których orzeczono kary śmierci. Był członkiem PPR i PZPR - do partii wprowadzał go m. in. pułkownik Anatol Fejgin, wysoki rangą oficer Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W NWS miał opinię karierowicza i samoluba. Będąc członkiem stalinowskiej nomenklatury żył na wysokim poziomie. Syn Dancyga wspominał po latach, że mieszkali na Mokotowie wśród innych PRL-owskich dygnitarzy, w mieszkaniu do dyspozycji była gosposia, on sam miał własną nianię, na każde wakacje i ferie zimowe wyjeżdżali nad morze i w góry…, jednym słowem idylla, ale w ten sposób właśnie funkcjonowała nowo kształtowana czerwona elita. Od 1950 roku Marcin Dancyg na własne żądanie został przeniesiony do rezerwy i pracował jako adwokat. Po "odwilży" 1956 roku wyemigrował z rodziną do Izraela.

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Domena publiczna. 

Bibliografia:

  • Alex Dancyg: Historie z bramy, Lublin 2014.
  • Helena Kowalik: Za mną stoi Kloss, "Przegląd" 2002, nr 44.
  • Maciej Replewicz: Stawka większa niż kłamstwo, Warszawa 2015.
  • Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji komunistycznych lat 1944-1956, red. Tomasz Łabuszewski, Warszawa 2013.
  • Bohdan Urbankowski: Czerwona msza czyli uśmiech Stalina, T. 2, Warszawa 1998.
  • Marcin Zaborski: Pozorna próba "destalinizacji" warszawskiej adwokatury w 1956 r., cz. 1 – analiza, "Głos Prawa. Przegląd Prawniczy Allerhanda" 2021, t. 4, nr, 1.

Komentarze