"Gung Ho!" Marine Raiders w wypadzie na Makin

O świcie 17 sierpnia 1942 roku u brzegów zajętego przez Japończyków atolu Makin wynurzyły się dwa amerykańskie okręty podwodne. Z jednostek niepostrzeżenie desantował się specjalny oddział szturmowy piechoty morskiej, mający zadanie zniszczyć znajdujący się tam garnizon nieprzyjaciela. Nie wszystko jednak poszło po myśli Amerykanów…

W sobotę 8 sierpnia 1942 roku dwa amerykańskie okręty podwodne USS "Argonaut" i USS "Nautilus", wypłynęły z bazy Pearl Harbor na Hawajach, transportując na swoich pokładach dwie kompanie 2. Marine Raider Battalion. Jednostki wzięły kurs na południowy zachód i podążyły w kierunku odległego o 3500 km niewielkiego, koralowego atolu Makin, znajdującego się w Archipelagu Wysp Gilberta, na obszarze opanowanym przez wojska japońskie.

1. Wizerunek US Marine Raiders wykorzystywano czasami w celach komercyjnych. Tu w reklamie papierosów "Chesterfield", rok 1943.  

Jednostki specjalne US Marines

2. Marine Raider Battalion był wówczas jednym z dwóch batalionów sił specjalnych (obok 1. Marine Raider Battalion), powstałych w ramach US Marine Corps po ataku japońskiej floty na amerykańską bazę morską na Hawajach. Formacją dowodził 46-letni podpułkownik Evans F. Carlson, doświadczony oficer, weteran z Nikaragui oraz obserwator z ramienia rządu amerykańskiego w Chinach (współdziałał tam z komunistami), gdzie dość dobrze poznał taktykę walki partyzanckiej oraz metody działania wojsk japońskich.

Batalion szkolony był jak lekka piechota i składał się z kompanii dowodzenia, czterech 135-osobowych kompanii szturmowych oraz kompanii wsparcia, uzbrojonej w ciężką broń maszynową i moździerze.  Pluton Raidersów złożony był z trzech drużyn, podzielonych na trzy 3-osobowe sekcje. Taka sekcja była podstawowym zespołem bojowym: jeden żołnierz uzbrojony był w erkaem BAR, drugi w pistolet maszynowy Thompson, a trzeci w karabin piechoty M1 Garand. Dzięki temu sekcja dysponowała dużą siłą ognia i zdolna była do prowadzenia walki na różnych dystansach. Struktura batalionu była bardzo elastyczna i można ją było dostosować do akcji o różnorakim profilu.

2. Żołnierz US Marine Raiders pokonuje podczas treningu zaporę z drutu kolczastego. 

Zaangażowane w operację okręty były prawdziwymi krążownikami podwodnymi. Wraz z bliźniaczym "Narwhalem" były wówczas, po zatopieniu francuskiego "Surcoufa", największymi okrętami tej klasy na świecie. Ich prawie 113-metrowe kadłuby wypierały pod wodą 4000 ton. O niemal identycznej sylwetce, różniły się pewnymi szczegółami konstrukcyjnymi. Pierwotnie "Argonaut" posiadał cztery dziobowe wyrzutnie torpedowe oraz urządzenia do stawiania min na rufie. Zbudowane nieco później "Nautilus" i "Narwhal" zamiast rufowego przedziału minowego miały dwie dodatkowe wyrzutnie torpedowe – miny mogły stawiać już poprzez wyrzutnie torped. Dla Raidersów jednak ważniejsze było uzbrojenie artyleryjskie okrętów: każdy z nich miał na pokładzie po dwie armaty 152 mm, zdolne miotać 47,6-kilogramowe pociski na odległość maksymalną 20 tys. metrów z szybkostrzelnością 4 strz./min.

Dowódcą grupy operacyjnej był komandor por. John M. Haines, podpułkownik Evans F. Carlson miał pod swymi rozkazami 222 ludzi, jego zastępcą był major James Roosevelt, najstarszy syn amerykańskiego prezydenta.

3. Raidersi ćwiczą na pokładzie okrętu podwodnego podczas rejsu na Makin.  

Obrońcy atolu Makin

W niedzielę 16 sierpnia oba okręty dopłynęły w rejon rajskiego atolu Makin, uformowanego z pokrytych lasem palmowym małych wysepek. Na Butaritari, największej wyspie atolu, znajdowała się niewielka osada tubylcza, obsadzona teraz przez Japończyków.

Oficjalnym celem operacji było zniszczenie japońskiej radiostacji i garnizonu na wyspie oraz zdobycie materiałów wywiadowczych, zwłaszcza kodów łączności radiowej. Jednak w rzeczywistości chodziło o odwrócenie uwagi japońskiego dowództwa od amerykańskich desantów na Guadalcanal i Tulagi.

4. Mapka z fragmentem atolu Makin, z zaznaczonym miejscem lądowania i newralgicznymi punktami japońskiej obrony.  

Amerykański wywiad szacował liczebność siły japońskich na Makin na zaledwie pół setki żołnierzy i niewiele się w tych rachubach pomylił. Garnizon japońskiej piechoty morskiej, dowodzony przez starszego sierżanta Kanemitsu Hisaburo, liczył łącznie 71 wojskowych. Oprócz żołnierzy piechoty było tam jeszcze trzech techników lotniczych, bowiem na atolu znajdowała się mała baza wodnopłatowców oraz czterech meteorologów i dwóch pracowników cywilnych. Mimo, że wydawało się, iż Makin stanowi mało znaczący cel dla nieprzyjaciela, starszy sierżant Kanemitsu dzień w dzień prowadził intensywne ćwiczenia, polegające na szybkim przerzucaniu żołnierzy z jednego umocnionego punktu obronnego na drugi. Oprócz tego istniała możliwość ściągnięcia wsparcia lotniczego, co dawało Japończykom iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa.

Desant

17 sierpnia o świcie z pokładów "Argonauta" i "Nautilusa" zwodowano 19 gumowych pontonów wyposażonych w silniki zaburtowe. Niestety, z powodu silnie wzburzonego morza zaledwie kilka z nich zdołano uruchomić i reszta zmuszona była wiosłować. Przemoczeni do suchej nitki Raidersi po kilku godzinach wylądowali w rozproszeniu na 2,5 km odcinku piaszczystej plaży. Po zgrupowaniu okazało się, że jedna załoga zaginęła. Na "Nautilusa", gdzie zaokrętowany był komandor por. Haines, wysłany został sygnał radiowy o uchwyceniu brzegu.

5. Fragment atolu widziany przez peryskop USS "Nautilus". 

W momencie gdy podpułkownik Carlson zbierał swoich ludzi, jeden z Amerykanów przypadkowo wystrzelił z karabinu – tym samym Marines utracili swój największy atut czyli możliwość zaskoczenia wroga. Dalsze maskowanie się było już zbędne i Raidersi energicznie ruszyli naprzód.

Pierwsze starcie z nieprzyjacielem

Kompania A dowodzona przez porucznika Merwyna Plumleya ruszyła w kierunku laguny, gdzie miała opanować drogę biegnącą nad brzegiem oceanu. Pomimo przewagi Amerykanów Japończycy bronili się z determinacją, a karabiny Arisaka ich strzelców wyborowych skutecznie powstrzymywały zapędy najeźdźców. W końcu ludzie Plumleya zdobyli wąski cypel, zasłaniający im dotąd widok na wschodnią część laguny i przed ich oczami roztoczył się widok na budynek radiostacji, otoczony chatkami krajowców oraz drewnianą przystań z przycumowanymi do niej małym patrolowcem i transportowcem "Nagato Maru" z żołnierzami na pokładzie. Stosowny meldunek natychmiast został wysłany do Carlsona.

6. Podpułkownik Evans F. Carlson na pokładzie okrętu podwodnego USS "Nautilus". 

Ponieważ sytuacja stała się poważna, Carlson rozkazał niezwłocznie nawiązać łączność z okrętami podwodnymi, których armaty pokładowe mogły skutecznie wesprzeć Marines. Nie udało się porozumieć z  "Argonautem", ale 6-calówki "Nautilusa" rozpoczęły piekielną uwerturę – wkrótce 23 salwy posłały obie japońskie jednostki, okryte chmurą dymu i pary, na dno zatoki niemal z całymi załogami. Odłamki pocisków artyleryjskich skutecznie przerzedziły też japońskich strzelców na drzewach.

"Dywersanci" porucznika Peatrossa

W tym czasie Kompania B dowodzona przez podpułkownika Carlsona nacierała w kierunku radiostacji. Nagle z odległego o kilkaset metrów budynku wystrzeliły płomienie, a maszt anteny przy akompaniamencie huku eksplozji i wystrzałów karabinowych zwalił się na ziemię. Jak się później okazało, był to efekt akcji załogi zagubionego pontonu, dowodzonej przez porucznika Oscara Peatrossa, która wylądowała na południowym brzegu wyspy o milę od pozostałych sił desantu.

7. Załoga jednego z pontonów desantowych US Marine Raiders.  

Po wylądowaniu Peatross ukrył swój oddział w gąszczu tropikalnej roślinności porastającej wyspę. W momencie, gdy Japończycy zwrócili swe siły główne przeciw atakującym żołnierzom Carlsona, a przy radiostacji pozostało niewielu japońskich piechurów, porucznik na czele swych Marines uderzył na nich od tyłu. W starciu zginęło czterech Raidersów, ale obrońcy stacji zostali wybici niemal do nogi. Pozostali przy życiu żołnierze japońscy uciekli do północnej części wyspy.

Raidersi porucznika Peatrossa wysadzili budynek i maszt radiostacji, przetrząsnęli i zniszczyli pozostałe budynki oraz puścili z dymem około 1000 beczek benzyny lotniczej. Uporawszy się z tym zadaniem porucznik, nie dysponując danymi, jakie siły wroga oddzielają jego żołnierzy od reszty amerykańskiego desantu, wolał nie ryzykować i zarządził odwrót. Po długotrwałym zmaganiu z przybojem ponton z ludźmi Peatrossa dobił bezpiecznie do "Argonauta". Ta przypadkowa dywersja w pełni się więc powiodła.

Przybywa japońskie wsparcie

Około kwadransa przed godziną 11.00 nad atolem Makin pojawił się japoński samolot zwiadowczy, ale obydwa amerykańskie okręty podwodne zdążyły się zanurzyć. Jednak sugerowało to, że Kanemitsu zdążył zaalarmować dowództwo. Istotnie,  generał porucznik Shigeyoshi Inoue, dowódca obszaru Mórz Południowych, rozkazał posłać nad podległy mu atol wsparcie lotnicze oraz wodnosamoloty z posiłkami. W południe 12 japońskich bombowców zbombardowało rejon atolu, a na wodach laguny wodowały dwie czterosilnikowe łodzie latające typu H6K "Mavis" transportujące pluton piechoty.

8. Płonąca japońska łódź latająca H6K "Mavis".

Amerykanie celnym ogniem broni maszynowej i karabinów przeciwpancernych Boys podpalili obie maszyny i uwikłali się w walkę z lądującym desantem. Z około 50 żołnierzy japońskich kilkunastu zginęło już w trakcie wodowania, lecz pozostali odrzucili Marines i opanowali cześć wybrzeża. W tym momencie na niebie pojawiła się druga fala nieprzyjacielskich bombowców. Japońscy piechurzy, wystrzeliwując kolorowe race sygnałowe, wskazali swoim pilotom pozycje amerykańskich żołnierzy. Widząc co się święci podpułkownik Carlson wydał rozkaz do natychmiastowego odwrotu.

Rozgrzani walką Japończycy ruszyli w pościg, najwyraźniej zapominając o przekazanych sygnałach. W momencie gdy cesarscy piechurzy znaleźli się na pozycjach zajmowanych uprzednio przez Raidersów, uderzyły bomby, co skutecznie zahamowało ich natarcie i zniechęciło do dalszych działań. Amerykanom udało się oderwać od wroga.

Raidersi ewakuują się

Około godziny 19.00 rozpoczęła się ewakuacja głównych sił batalionu. Ze względu jednak na silny przybój, zaledwie siedem pontonów z osiemdziesięcioma ludźmi dotarło do oczekujących okrętów podwodnych. O świcie na brzegu wyspy wciąż znajdowało się około stu mocno poturbowanych po całonocnej walce z żywiołem Raidersów.  

Wkrótce do brzegu dobiły cztery pontony z majorem Jamesem Rooseveltem, prowadzącym grupę ochotników dla ewakuacji pozostałych ludzi. Pontony te zabrały jeszcze około 40 żołnierzy.

9. Raidersi zgromadzeni na pokładzie USS "Argonaut" po powrocie do bazy w Pearl Harbor, 26 sierpnia 1942 roku. 

Pozostali na wyspie Raidersi podjęli jeszcze jedną desperacką próbę dotarcia do "Argonauta" i "Nautilusa", wykorzystując znalezione na plaży dwie tubylcze łodzie żaglowe z bocznymi pływakami. Z zapadnięciem zmroku dwa czółna, holując za sobą cztery pontony, ruszyły przeciwko falom przyboju. Większość z nich dotarła szczęśliwie do cierpliwie oczekujących okrętów amerykańskich. Jeden zerwany z holu ponton z 9 żołnierzami został wyrzucony z powrotem na brzeg wyspy.

Niestety okręty podwodne nie mogły już dłużej czekać. Istniało poważne niebezpieczeństwo, że skoro świt pojawią się japońskie samoloty oraz niszczyciele. Trudno było ryzykować życiem kilkuset ludzi z obu okrętów dla niepewnej możliwości uratowania dziewięciu towarzyszy.

Pyrrusowe zwycięstwo Amerykanów

Istotnie, 19 sierpnia o świcie w lagunie wylądowały kolejne "Mavisy" z oddziałami piechoty na pokładach. Kilka godzin później japoński patrol, przeczesując wyspę, pojmał 9 Amerykanów. Przetransportowano ich do Kwajalein z zamiarem późniejszego wysłania do Tokio. Jeńców trzymano tam kilka tygodni w całkiem znośnych warunkach. Na początku października wiceadmirał Koso Abe, dowódca wojsk na Wyspach Marshalla, rozkazał przeprowadzić egzekucję Amerykanów. Ścięto ich 16 października i pochowano w zbiorowym grobie.

W Stanach Zjednoczonych rajd na Makin został mocno nagłośniony przez media i okrzyknięty wielkim sukcesem: w akcji za cenę likwidacji japońskiego garnizonu i zdobycia wartościowych doświadczeń bojowych poległo "tylko" 18 Raidersów (7 zatonęło), 14 było rannych i 12 zaginionych. Bez wątpienia operacja miała duże znaczenie propagandowe dla podbudowania morale Amerykanów. Jeden z poległych uczestników misji, sierżant Clyde Thomason, został odznaczony pośmiertnie Medalem Honoru, stając się tym samym pierwszym żołnierzem piechoty morskiej uhonorowanym tym odznaczeniem. W 1943 roku na kanwie tych wydarzeń nakręcony został film z tytułem nawiązującym do okrzyku wojennego Raidersów: "Gung Ho!", z Randolphem Scottem w roli głównej. Doradcą wojskowym przy produkcji tego obrazu był podpułkownik Evans F. Carlson.     

Rajd na Makin w rzeczywistości okazał się pyrrusowym zwycięstwem Amerykanów. Tokio bowiem wyciągnęło lekcję z tej historii i postanowiło zabezpieczyć się na przyszłość, solidnie fortyfikując Wyspy Gilberta, których zdobycie później, zwłaszcza zaś atolu Tarawa, kosztowało amerykańskie siły desantowe wiele krwi. 

Epilog po latach

W 1999 roku zespół poszukiwawczy Departamentu Obrony USA odnalazł szczątki 19 Raidersów, pochowanych po walce przez tubylców. We wspólnym grobie znaleziono też resztki mundurów, broni i nieśmiertelniki. Udało się zidentyfikować wszystkich poległych, wśród nich sierżanta Thomasona oraz 22-letniego kaprala Edwarda Maciejewskiego z Chicago. Rodzice Maciejewskiego pochodzili z Polski, w Stanach Zjednoczonych dochowali się siedmiu synów. Edward pracował jako dziennikarz i studiował handel na Loyola University. Zaciągnął się do amerykańskiej piechoty morskiej w październiku 1940 roku.

10. Kapral Edward Maciejewski, poległy na Makin syn polskich emigrantów. 

Rodzinom, które pragnęły przeprowadzić prywatne ceremonie pogrzebowe, zwrócono prochy 6 żołnierzy. Pozostałych 13 Raidersów, w tym kaprala Maciejewskiego, pochowano z pełnym ceremoniałem wojskowym, w obecności członków rodzin i weteranów, na Cmentarzu Narodowym w Arlington w sierpniu 2001 roku.

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna.
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Domena publiczna.
  5. Domena publiczna.
  6. Domena publiczna.
  7. Domena publiczna.
  8. Domena publiczna.
  9. Domena publiczna.
  10. US Marine Corps.

Bibliografia:

  • Ireneusz Chloupek: Raidersi, „MMS Komandos” 1997, nr 07-08.
  • Aleksander Czerwiński: Rajd na Makin, „MMS Komandos” 1997, nr 07-08.
  • Zbigniew Flisowski: Burza nad Pacyfikiem, tom 1, Poznań 1986.
  • Zbigniew Flisowski: Burza nad Pacyfikiem, tom 2, Poznań 1989.
  • Wojciech Holicki: Amerykańskie o.p. II wojny światowej, „Nowa Technika Wojskowa” 1995, nr 12.
  • Samuel Eliot Morison: Morze Koralowe, Midway i działania okrętów podwodnych. Maj 1942 – sierpień 1942, Gdańsk 2008.
  • Jan Piwowoński: Rekiny Pacyfiku, Gdynia 1959.

Komentarze