Mirosława Petelickiego życiorys utajniony. Wojenne dzieje ojca pierwszego dowódcy jednostki GROM
Kilkanaście lat temu na łamach miesięcznika MMS „Komandos” ukazał się interesujący wywiad z pułkownikiem w st. spocz. Mirosławem Petelickim, ojcem byłego już wówczas dowódcy GROM-u generała bryg. Sławomira Petelickiego, w którym opowiadał on o swoich wojennych losach. Niestety, Petelicki-senior nie był do końca szczery w swoich zwierzeniach, a i sam autor tekstu nie pokusił się o jakiekolwiek komentarz, który by polemizował z przedstawioną przez rozmówcę wersją wydarzeń. Bowiem wywiad ten jest świetnym przykładem faktu, jak dzięki zaprezentowaniu odpowiednio wyselekcjonowanych epizodów można spreparować życiorys i z człowieka o raczej wątpliwej postawie moralnej stworzyć wzór patriotyzmu.
Wybuch wojny
Mirosław Petelicki, jak sam mówił, urodził się w 1916 roku w Nieświczu, w powiecie łuckim na Wołyniu. Jego ojciec,
st. sierżant Stanisław Petelicki, jako żołnierz generała Dowbora-Muśnickiego miał
walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej, matka natomiast pochodziła z miejscowej
polskiej szlachty. Co ciekawe w dostępnych źródłach internetowych podany jest -
jako jego rok urodzenia - 1922. Ta pierwsza data jest chyba jednak właściwsza,
gdyż według wspomnień pułkownika, w 1937 roku został powołany do odbycia
obowiązkowej służby wojskowej. W armii II Rzeczypospolitej poborowy musiał
ukończyć 21 lat, aby zostać powołanym do wojska, czyli Petelicki spełniał
wówczas to kryterium.
![]() |
1. Mirosław Petelicki w mundurze porucznika Ludowego Wojska Polskiego |
Młody Petelicki trafił do szkoły
Podchorążych Broni Pancernej w Modlinie, którą ukończył w 1938 roku jako
starszy sierżant podchorąży. Wraz z wybuchem wojny został zmobilizowany do 2.
Baonu Broni Pancernej w Przemyślu (Żurawica). Jak wspominał:
Dla mnie wojna skończyła się szybko. Pod Lwowem nasze tankietki TK-3 zostały okrążone przez Armię Czerwoną. Dowódca strzelił sobie w głowę. Próbowaliśmy przedzierać się do Rumunii, ale Rosjanie szybko wzięli nas do niewoli.
Wychowany na Kresach, od dziecka
zdradzający zamiłowanie do kłusownictwa i podchodzenia zwierzyny, znający język
rosyjski, Petelicki dzięki pomocy pewnego majora Armii Czerwonej miał zbiec z
niewoli, ukrywając się podczas postoju kolumny jeńców w kartoflisku. Jak sam
przypuszczał: Być może dzięki temu Rosjaninowi uniknąłem Katynia… .
Kierując się w rodzinne strony, przechodząc przez ukraińskie wsie, przekonywał ich mieszkańców, że także jest Ukraińcem, przymusowo wcielonym do Wojska Polskiego. Dzięki temu zdołał bezpiecznie dotrzeć do rodzinnej miejscowości:
Dopiero w rodzinnym Nieświczu aresztował mnie nowy komendant policji, Żyd z pochodzenia. Na szczęście przed wojną spotykałem się z córką poprzedniego komendanta. Na posterunku znałem każdy kąt. Udało mi się umknąć przez niewielkie okienko.
Okupacja sowiecka
Pod okupacją sowiecką stała się
rzecz zdumiewająca – Mirosław Petelicki został nauczycielem w miejscowej
szkole. Otrzymał to stanowisko mimo faktu, że poprzednio uciekł z więzienia, był żołnierzem Wojska Polskiego,
synem polskiego podoficera i "burżujki", i to w czasie gdy polscy nauczyciele
byli powszechnie rugowani przez bolszewików oraz zastępowani Ukraińcami i
Rosjanami nauczającymi już w duchu marksizmu-leninizmu, a najbardziej
patriotyczny polski element był wywożony w bydlęcych wagonach na wschód na
podstawie list proskrypcyjnych sporządzonych przez lokalnych komunistów. Miejscowym
Ukraińcom i Żydom z pewnością nieobce było jego polskie pochodzenie. Warto
pamiętać, że istniała tam zapiekła nienawiść pomiędzy poszczególnymi grupami
narodowościowymi, z tego tytułu szerzyło się donosicielstwo do lokalnych
organów bezpieczeństwa okupanta.
Generalnie we wspomnianym wywiadzie Petelicki prześlizguje się przez okres tzw. "pierwszego Sowieta", za wiele o nim nie opowiadając. Unika również szczegółów dotyczących okupacji niemieckiej i zbrodni wołyńskiej, których to wydarzeń był naocznym świadkiem i uczestnikiem. Wspomina jedynie, że wstąpił do 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej. Nie na długo jednak. Wkrótce zdezerterował z szeregów Armii Krajowej, kiedy w pobliskim Przebrażu pojawił się Józef Sobiesiak "Maks", warszawski komunista, członek sowieckich oddziałów partyzanckich na Wołyniu i Polesiu. Sobiesiak, który od kolaborantów ze Związku Patriotów Polskich otrzymał stopień majora (w przedwojennym Wojsku Polskim był szeregowcem):
Namówił nas, żeby przeniknąć do Rokitna, niedaleko Równego. Tam stał Samodzielny Batalion Szturmowy. Dowodził nim ppłk Henryk Toruńczyk, walczący jeszcze na wojnie domowej w Hiszpanii. Szefem sztabu był Aleksander Zawadzki, późniejszy prezes Rady Ministrów. W Rokitnie nas umundurowali, dali broń. Wtedy, na początku czerwca 1944 r. Zawadzki powiedział: - „Od dziś nie jesteście już Armia Krajowa, tylko Wojsko Polskie.
![]() |
2. Józef Sobiesiak w latach 60-tych. |
Batalion Szturmowy czyli kuźnia kadr polskiego NKWD
Warto na chwilę zatrzymać się
przy Polskim Samodzielnym Batalionie Szturmowym, zwanym też Specjalnym. Jego
dowódcą był wspomniany podpułkownik Henryk Toruńczyk, oficer pochodzenia
żydowskiego, jego zastępcą przejściowo Hiszpan major Juan Garcia Puertas, a
adiutantem kapitan Lejba Rubinstein. W składzie pierwszej przybyłej grupy
żołnierzy byli Hiszpanie, Żydzi i Rosjanie. Polacy stanowili mniejszość.
Proporcje te zmieniały się wraz z rozrostem formacji, gdy zaczęto przyjmować więcej
Polaków. Rekrutując żołnierzy szukano ludzi pewnych ideologicznie. Weryfikację
prowadził sowiecki oficer oddelegowany do Informacji Wojskowej, który odrzucił
wielu kandydatów.
Oddział, choć strukturalnie
wzorowany był na sowieckim batalionie powietrznodesantowym, jednak miał
prowadzić działania na wzór jednostek NKWD, w strukturze wojsk wewnętrznych i
przez specjalistów z NKWD był szkolony. W zamyśle Sowietów miał stać się kuźnią
kadr organów bezpieczeństwa komunistycznej Polski. W listopadzie 1944 roku
został przeformowany w Brygadę Wojsk Wewnętrznych, wzorowaną na Wojskach
Wewnętrznych NKWD, która na mocy
kolejnych decyzji ewoluowała w Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW), czyli
niesławną formację przeznaczoną do walki z "bandami reakcyjnymi" i "wrogami
władzy ludowej". Toruńczyk został pierwszym dowódcą KBW.
![]() |
3. Promocja oficerów KBW w 1947 roku. |
Na marginesie trzeba jeszcze
zaznaczyć, że tradycje Polskiego Samodzielnego Batalionu Szturmowego w wolnej
Polsce wciąż kultywuje Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca, o czym można przekonać
się na oficjalnej stronie formacji. Wątpliwy to chyba zaszczyt nawiązywać do
najlepszych tradycji rodzimego komunistycznego NKWD.
W komunistycznej partyzantce
Mirosław Petelicki przeszedł szkolenie specjalne pod Kijowem, otrzymał stopień podporucznika i został dowódcą kompanii. W połowie lipca wraz z grupą żołnierzy batalionu został zrzucony na Kielecczyźnie, miedzy Rakowem a Staszowem. Zrzutkowie mieli stworzyć zalążek brygady "Grunwald", dowodzonej przez Józefa Sobiesiaka. Oficjalnie ich zadaniem była walka z niemieckim okupantem. W rzeczywistości prowadzili również penetrację i dokonywali prób rozłamu lokalnych struktur podziemia niepodległościowego oraz ożywioną agitację komunistyczną wśród miejscowej ludności, przygotowując ją na nadejście Armii Czerwonej i "ludowego" wojska. Prowadzili także werbunek do walki po stronie komunistów i organizowali terenowe struktury PPR.
Dobrze zaopatrzeni w przez Sowietów w nowoczesne uzbrojenie i wyposażenie techniczne, komunistyczni skoczkowie z pewnością imponowali lokalnym mieszkańcom. Jak wspominał Petelicki brygada w krótkim czasie rozrosła się do 1,5 tys. ludzi. Trzeba nadmienić, że całość działań dywersyjnych i partyzanckich na tyłach armii niemieckiej koordynowana i dowodzona była przez Zarząd IV NKWD oraz jej szefa generała lejtnanta Pawła Sudopłatowa. Sudopłatow był zasłużonym oficerem bolszewickiej bezpieki, który m.in. dokonywał selekcji polskich jeńców wojennych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie na rzecz ich przydatności dla organów bezpieczeństwa ZSRR.
![]() |
4. Sowiecka grupa dywersyjna. Od lutego 1942 roku do końca wojny Sowieci przerzucą na tyły wojsk niemieckich 108 takich grup. |
Osiągnięcia bojowe brygady
Sobiesiaka i innych tego rodzaju formacji podległych Polskiemu Sztabowi
Partyzanckiemu w czasach PRL zostały przez komunistycznych propagandystów
wyolbrzymione i zakłamane do granic absurdu. Doprawdy nie wiadomo, co w wydawanych
w tamtym okresie publikacjach na ich temat jest prawdą, a co fałszem.
Bojowiec "Ostry"
"Ostry" – bo taki przyjął pseudonim Mirosław Petelicki - opisał jedną akcję bojową ze swoim udziałem, podczas której wraz z 35 bojowcami zaplanowali wystrzelać lekkomyślnie kąpiących się w rzece Beliniance koło wsi Skorzeszyce około 200 esesmanów, zdobyć ich broń i szybko odskoczyć: Z czwórką swoich ludzi podczołgałem się najbliżej wartowników. Gdy ich zdjęliśmy, reszta oddziału otworzyła ogień. Na odgłos wystrzałów, z wioski natychmiast ruszyła niemiecka odsiecz: „Trzeba się było natychmiast wycofywać. Dlatego nie udało nam się zabrać tak cennej broni. (…) umknęliśmy. Lekko ranny został tylko jeden nasz człowiek, a utłukliśmy ponad setkę doświadczonych esesmanów… .
Pewnym jest, że opisywana akcja
miała miejsce - nieco ponad dwa tygodnie później Niemcy w odwecie spacyfikowali
Skorzeszyce, spalili znaczną część wsi oraz zamordowali 11 mieszkańców. Nie
wiadomo natomiast, jaka była skala tego sukcesu. W książce Mieczysława
Wieczorka "Armia Ludowa 1944-1945" mowa jest o 82 zabitych i rannych
żołnierzach Wehrmachtu, czyli jednak nie była to ponad setka "doświadczonych
esesmanów". Z kolei publikacja "Alowcy Kielecczyzny 1944" informuje o "wielu" zabitych hitlerowcach. Natomiast Józef Sobiesiak w swojej "Brygadzie Grunwald" potwierdził wersję Petelickiego…, albo to Petelicki powielił wersję Sobiesiaka,
ponieważ są niemal identyczne.
Komuniści przeciwko Narodowym Siłom Zbrojnym
Ciekawym epizodem o którym wspominał też Petelicki, było zetknięcie się w połowie czerwca 1944 roku z oddziałem Narodowych Sił Zbrojnych, który przyszedł rozbroić dowodzonych przez niego bojowców. Tak opisywał to wydarzenie:
Byłem podporucznikiem, gdy zobaczyłem kapitana w polskim mundurze, stanąłem na baczność i zasalutowałem. Powiedziałem, że będziemy się bronić… Może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale nie szkolono nas politycznie. Przed skokiem nie wiedziałem, jakie siły działają na Kielecczyźnie. Dopiero na miejscu dowiedziałem się, że w Górach Świętokrzyskich funkcjonują potężne oddziały Armii Krajowej. Że są tam Bataliony Chłopskie, NSZ.
W obu poprzednio wymienionych
książkach na temat Armii Ludowej brak jest jakiejkolwiek wzmianki o tym
epizodzie, a wydaje się, że gdyby taka sytuacja miała faktycznie miejsce,
byłaby godna odnotowana. Józef Sobiesiak natomiast inaczej przedstawił moment
spotkania partyzantów "Grunwaldu" z żołnierzami NSZ. Według niego oddział NSZ
pod dowództwem majora Eugeniusza Kernera "Kazimierza" miał uprowadzić kilku
jego ludzi. Otoczył wówczas swoimi bojowcami wioskę Drogowla, w której
znajdował się sztab Kernera i wysłał na pertraktacje dwóch oficerów: poruczników
Petelickiego i Szewczaka. Ten ostatni po słownym starciu z Kernerem miał mu
wykrzyczeć w twarz: Gangsterzy jesteście, rozumiecie? Gangsterzy i
faszyści. Jak wszy was wytłuczemy. Rozumiecie? Jak wszy... Ponoć Sobiesiak
odzyskał wówczas pięciu swoich bojowców "ze śladami ciężkiego pobicia". Według
książki Sobiesiaka, wprost ociekającej nienawiścią do "faszystów spod znaku
NSZ", Mirosław Petelicki nie brał udziału w tym słownym zatargu.
Oskarżenie o mord na Żydach
Wspominając swoją służbę na
Kielecczyźnie w szeregach brygady "Grunwald" Mirosław Petelicki pominął
najbardziej skrywaną, zagadkową kartę w swojej biografii. Mianowicie ukrywający się w
okolicznych lasach Żydzi na wieść o skoczkach spadochronowych ze wschodu masowo
wychodzili ze swoich kryjówek i poszukiwali ich w celu przyłączenia się do
oddziału. Na udających się do Brygady "Grunwald" nieznanych z imienia i nazwiska trzech Żydów
natknął się patrol podwładnych
Sobiesiaka, w którego skład wchodził porucznik Petelicki. Dokładną relację z
przebiegu wypadków złożył
na piśmie cytowany już porucznik Jan Szewczak. W jednym ze swoich dwóch
oświadczeń złożonych w 1954 roku w celu wyjaśnienia okoliczności mordu na
obywatelach polskich narodowości
żydowskiej Szewczak pisał:
W sprawie zabójstwa trzech obywateli narodowości żydowskiej przez Mirosława Petelickiego, "Romana" z mojej strony wkradła się pomyłka. Parę tygodni temu napisałem odręcznie, że ówczesny mjr. Józef Sobiesiak wysłał ich, ażeby wszystkich doprowadzili żywych do jednostki. Obecnie po 10-latach dokładnie sobie wszystko to otworzyłem. Ówczesny d-ca brygady Józef Sobiesiak o wyjściu z kryjówki trzech obywateli narodowości żydowskiej absolutnie nic nie wiedział. Przedstawia się w ten sposób: Mirosław Petelicki, Czyżewski ps. "Roman", Garliński pochodzący z miasta Lwowa, którzy szli w 4-rkę w kierunku miasteczka Rakowa, spotkali na drodze idących trzech ob. narodowości żydowskiej do brygady "Grunwald". Wszyscy oni wyszli z kryjówek i dowiedziały się, że u podnóża Świętokrzyskich Gór w miejscowości Koźle znajdują się partyzanci, którzy kilka dni [wcześniej] wyskoczyli z radzieckich samolotów. W/w t.j. Mirosław Petelicki i Czyżewski ps. "Roman" polecili zatrzymanych odprowadzić do lasu i rozstrzelać. Po mokrej robocie Mirosław Petelicki i Czyżewski powrócili do jednostki. O dokonanym morderstwie mjr. Józefowi Sobiesiakowi doniosła miejscowa ludność tego samego dnia. Do jednostki nie powrócił Garliński.
Dowódca brygady Józef Sobiesiak w związku z tak okrutnym morderstwem, sprawę tą od razu się zainteresował. W tej sprawie rozmawiał z Petelickim i Czyżewskim, którzy oświadczyli, że morderstwa dokonał ob. Garliński. D-ca brygady "Grunwald" powołał sąd polowy, któremu przewodniczył i zażądał kary śmierci przez rozstrzelanie Gralińskiego – wyrok jednogłośnie zapadł. Jednak nie został wykonany – Garliński w oddali gdzieś przebywał i moim zdaniem był w kontakcie z Petelickim i Czyżewskim, którzy powiadomili go, ażeby nie wracał do jednostki. Jak mi jest wiadomym to Garliński przebywał w jednostce NSZ i wydaje mi się, że obecnie jest w kontakcie z Petelickim. W całej tej sprawie strasznego morderstwa dużo powiedzieć i naświetli żona płk. Józefa Sobiesiaka.
Powyższe zeznania, znajdujące się w aktach z rozpracowania Józefa Sobiesiaka przez Główny Zarząd Informacji Wojskowej, odtajnione zostały dopiero w maju 2012 roku.
Koniec wojny i okres powojenny
![]() |
5. Wanda Wasilewska miała sugerować Mirosławowi Petelickiemu zrobienie kariery politycznej. |
Źródła fotografii:
- Zdjęcie M. Petelickiego pochodzi z książki Józefa Sobiesiaka "Brygada Grunwald".
- Narodowe Archiwum Cyfrowe.
- Domena publiczna.
- Domena publiczna.
- Domena publiczna.
Bibliografia:
- Sławomir Cenckiewicz, Piotr Woyciechowski: Sławomira Petelickiego (1946-2012) genealogia, sowieckie korzenie i życie skrywane. Szkic do biografii, "Glaukopis" 2013, nr 2.
- Krzysztof Chrapek: Petelicki x 4, MMS "Komandos" 2004, nr 10.
- Józef Bolesław Garas: Alowcy Kielecczyzny 1944, Warszawa 1975.
- Piotr Kołakowski: Pretorianie Stalina. Sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945, Warszawa 2010.
- Lech Kowalski: Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego a Żołnierze Wyklęci, Poznań 2016.
- Maciej Krawczyk: Ani Polska, Ani Robotnicza. PPR i Gwardia (Armia) Ludowa, Warszawa 2015.
- Józef Sobiesiak: Brygada Grunwald, Lublin 1973.
- Ryszard Terlecki: Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944-1990, Kraków 2007.
- Mieczysław Wieczorek: Armia Ludowa 1944-1945, Warszawa 1984.
Komentarze
Prześlij komentarz