Kobiety, które próbowały się bronić, zabijano… Relacja ze zdobytego przez czerwonoarmistów Olsztyna
Zbrodnie, gwałty i grabieże znaczyły szlak oddziałów Armii Czerwonej, prących ze wschodu w kierunku Berlina. Jako pierwsze ich ofiarą padły niemieckie prowincje w Prusach Wschodnich i na Górnym Śląsku. Nie inaczej było w Olsztynie, zdobytym przez sowiecką kawalerię w styczniu 1945 roku…
Olsztyn przed wojną, jako
niemiecki Allenstein, liczył około 35 tys. mieszkańców. Dawne polskie miasto
wpadło w ręce pruskie po pierwszym rozbiorze. Mimo znacznych wysiłków Prusaków,
nigdy nie udało im się w pełni zgermanizować tych terenów, czego wyrazem były
działające tam liczne polskie instytucje i organizacje. Po 1 września 1939 roku
wielu naszych rodaków zapłaciło niestety życiem za ten opór.
Sowiecka ofensywa zimowa
Aż przyszedł styczeń 1945 roku i
zaskakująca ofensywa Armii Czerwonej. 13 tego miesiąca 3. Front Białoruski
generała Iwana Czerniachowskiego uderzył na Prusy Wschodnie. Dzień później
wojska 2. Frontu Białoruskiego marszałka Konstantina Rokossowskiego wyruszyły z
przyczółka nad Narwią w kierunku Elbląga. Allenstein, leżący dotąd na głębokim
zapleczu frontu, wydawał się bezpieczny. Jeszcze w mroźną niedzielę 21 stycznia
burmistrz miasta Friedrich Schiedat solennie zapewniał przez radio mieszkańców, że
sowiecka ofensywa zostanie powstrzymana na przedpolach miasta.
![]() |
1. Sowiecka kawaleria w natarciu. |
Zbrodnia w Kortowie
Wówczas się zaczęło. Czerwonoarmiści zaczęli brać pomstę na cywilnych mieszkańcach miasta. W Kortau (dziś Kortowo), znajdował się zakład dla obłąkanych, gdzie przebywało około stu pacjentów, 240 rannych żołnierzy niemieckich oraz bliżej nieznana liczba cywili, przeważnie osób starszych, kobiet i dzieci z okolicznych miejscowości, którzy schronili się tu przed mrozem i śniegiem. Łącznie było tam wraz z personelem szpitala około 600 osób.
Duży budynek szpitalny został wówczas podpalony przez czerwonoarmistów miotaczami ognia. Część przebywających w nim ludzi spłonęła żywcem. Ci, którzy próbowali się ratować przez okna, albo ginęli na miejscu po skoku ze znacznej wysokości, albo byli bezlitośnie dobijani z broni ręcznej. Z miejsca rzezi zbiegło kilkadziesiąt osób, ale na śniegu byli dobrze widoczni dla kawalerzystów, którzy ruszyli za nimi w pościg. Uciekinierów dostrzeliwano zaraz po ujęciu. W raporcie jednostki, która przeprowadziła pacyfikację Kortau, 24. Pułku Kawalerii Gwardii z 5. Dywizji Kawalerii Gwardii, zbrodnię opisano jako potyczkę z wrogiem, natomiast pomordowanych określono jako "nieprzyjacielskich żołnierzy". Po kilku tygodniach, jak odpuścił mróz, część zwłok zagrzebano w zbiorowej mogile. Podczas ekshumacji wiosną 1955 roku odgrzebano tam szczątki 227 osób – mężczyzn, kobiet i dzieci. Komunistyczne władze rozpuściły wówczas wśród miejscowej ludności plotkę, że były to ofiary "hitlerowskiego Werwolfu". Właściwie to każdą bolszewicką zbrodnię, dokonaną na terenie północnej bądź południowo-zachodniej Polski można było przypisać tej mitycznej, niemieckiej organizacji.
W ciągu nocy zgwałcono mnie
czterokrotnie…
W innych częściach miasta również dochodziło do dantejskich scen. Czerwonoarmiści w jakimś szale zabijania mordowali nie tylko Niemców, ale również ich jeńców - zarówno własnych żołnierzy jak i żołnierzy państw sojuszniczych. Kobiety były wywlekane z mieszkań, piwnic i zbiorowo gwałcone. Zachowała się relacja jednej z nich, Elise B.:
Mieszkałam w Allenstein a mój mąż był w wojsku, jak wszyscy młodzi mężczyźni. 22 stycznia zbiegliśmy do schronu przeciwlotniczego, by ukryć się przed strzelaniną. Nagle zjawili się pierwsi bandyci w sowieckich mundurach. Mieli wielodniowy zarost i wrzeszczeli, że żądają zapłaty za to, co Hitler zrobił Żydom. Sami byli Żydami. Z miejsca przewrócili moją matkę i domagali się głowy rodziny. Gdy tylko ktoś się uniósł, zabili go kulą w głowę. Ktoś przewrócił wtedy oświetlające nas świece. Natychmiast zaczęli strzelać z broni automatycznej po czym zniknęli.
Wkrótce kilka osób podniosło się. Było wśród nas pięcioro zabitych, w tym dwoje dzieci mojej siostry. Jej sześcioletni synek miał głowę w połowie rozszarpaną kulami, to było straszne. Jedna z kobiet, ciężko ranna, zmarła w okropnych cierpieniach.
Później weszły inne jednostki i zaczęły gwałcić. Nie mieliśmy nawet chwili wytchnienia. Na szczęście niektórzy z żołnierzy zachowywali się bardziej przyzwoicie i znali nawet nasz język, ponieważ byli niemieckiego pochodzenia.
![]() |
2. Sowieckie oddziały w jednym ze zdobytych miasteczek Prus Wschodnich. |
Kobiety, które próbowały się bronić, zabijano. Zwłaszcza jeden wieczór był straszny. Rozdzielono nas i zamknięto w osobnych pokojach; byłam pewna, że chcą nas zabić. W ciągu nocy zgwałcono mnie czterokrotnie. Nie mam odwagi opisać, co robili, by nie pozwolić mi krzyczeć. Moja 15-letnia siostra też została zgwałcona, lecz udało jej się uciec i ukryć w innym domu. Ten, który ją zgwałcił, śledził ją przez pewien czas i w końcu strzelił do niej. Miała jednak szczęście, oficerowie i jeden z żołnierzy przynieśli ją do nas. Moją starszą siostrę żołnierze zabrali do budynku, który zajmowali, i tam zgwałcili na oczach jej siedmioletniego synka.
Jeden z tych żołdaków dobierał się do starszych kobiet, inny z kolei zamknął w pokoju właścicielkę naszego domu wraz z jej rodziną i zmuszał do stosunków seksualnych w ich obecności. Jeszcze inny groził, że zabije mojego czteromiesięcznego synka granatem, bo mu odmówiłam. Miał mongolską twarz, a na czerwonym denku jego czapki widniał czarny krzyż. Budził postrach wśród kobiet i często wracał. Zabił kilka z tych, które nie chciały z nim pójść.
Pewnego dnia przed naszym domem stanęła zdezelowana ciężarówka, a jakiś żołnierz wszedł do środka. Chciał mnie uprowadzić. Ponieważ się broniłam, zaczął się zachowywać jak szaleniec, grożąc, że mnie zabije. W pobliżu była już siedziba dowództwa – natychmiast posłaliśmy tam kogoś z nas i ostrzegliśmy szaleńca. Wtedy odszedł wściekły, strzelając w powietrze.
Spalone miasto
Trzeba zaznaczyć, że czerwonoarmiści dopuszczali się zbrodni na cywilach mimo wyraźnego zakazu marszałka Rokossowskiego, który za rabunki, gwałty, grabieże i podpalenia groził surowymi karami. W praktyce, był to jednak martwy zapis, a propaganda sowiecka cały czas podsycała w czerwonoarmistach nienawiść do Niemców. Porucznik Iwan Jakuszyn z 24. Pułku Kawalerii Gwardii wspominał, że gdy tylko weszli na teren Prus, dowódca zebrał wszystkich oficerów i rzekł:
Obowiązuje niepisany rozkaz, że na terytorium nieprzyjaciela każdy żołnierz kieruje się własnym sumieniem. Jeśli ktoś pragnie się mścić, niechaj się mści.
![]() |
3. Allenstein w latach 20-tych. |
Olsztyn został spalony trzy tygodnie po zdobyciu. Dokonali tego bez wyraźnego powodu żołnierze 48. Armii Ogólnowojskowej, którzy przyszli w miejsce kawalerzystów Oslikowskiego. Wojska sowieckie drugiego rzutu były najgorsze, jeśli chodzi o zachowanie dyscypliny. Ogień strawił wówczas Stare Miasto, przylegające doń ulice, główny dworzec kolejowy i wiele pobliskich domów. 17 lutego do Olsztyna przyjechała grupa polskich kolejarzy z Białegostoku. Jeden z nich wspominał:
(…) cały dworzec płonął, czarna chmura dymu stanęła nad dworcem. (…) Przy dworcu była Sodoma i Gomora, na skwerku leżało z 50 trupów w szpitalnych ubraniach, popalonych, nagie kobiety popalone. Łuna pożarów oświetlała cały Olsztyn.
W PRL-owskich publikacjach podkreślano później, że zabudowa miasta uległa zniszczeniu w około 50 procentach w "wyniku działań wojennych".
Pierwsza oficjalna grupa polskiej administracji zjawiła się w Olsztynie pod koniec marca 1945 roku.
***
Źródła fotografii:
- Domena publiczna.
- Wikimedia Commons CC BY 4.0.
- Domena publiczna.
Bibliografia:
- Leszek Adamczewski: Łuny nad jeziorami. Agonia Prus Wschodnich, Zakrzewo 2014.
- Leszek Adamczewski: Prusy w ogniu. Miedzy Królewcem a Toruniem, Zakrzewo 2017.
- Pritt Buttar: Pole walki Prusy. Szturm na niemiecki front wschodni 1944-1945, Poznań 2014.
- Bolesław Dolata, Wyzwolenie Polski 1944-1945, Warszawa 1974.
- Iwan Jakuszyn: Czerwony kawalerzysta, Warszawa 2007.
- Erwin Kruk, Warmia i Mazury, Wrocław 2003.
- Jacques de Launay, La grande debacle, Paris 1985.
Komentarze
Prześlij komentarz