Saburo Sakai. Jakie były wojenne losy najsłynniejszego podniebnego samuraja cesarza Hirohito?

Oficjalnie przyznano mu 28 zestrzelonych samolotów nieprzyjaciela, sam twierdził jednak, że zwycięstw było znacznie więcej. Gdy został ciężko ranny, nie złożył broni, tylko walczył dalej - latał częściowo niewidomy i sparaliżowany. Jako pilot myśliwski, oddał jedne z ostatnich strzałów w drugiej wojnie światowej.

Saburo Sakai przyszedł na świat 26 sierpnia 1916 roku na małej, biednej farmie w pobliżu miasta Saga na wyspie Kiusiu. Od najmłodszych lat chłopcu wpajano wartości patriotyczne i wychowywano go w tradycyjnym kulcie samurajów. W wieku trzynastu lat, aby ulżyć bliskim po śmierci ojca, wyjechał do Tokio, do swoich krewnych, którzy mieli zapewnić mu przyzwoitą edukację. Jednak z powodu kiepskich ocen został wydalony ze szkoły i był zmuszony wrócić do rodzinnej miejscowości.

Artylerzysta, a może pilot?

Pragnąc się uniezależnić, w 1932 roku wstąpił do Cesarskiej Marynarki Wojennej. Początkowo odbywał służbę na pokładzie krążownika liniowego "Kirishima" jako artylerzysta. Później ukończył z drugą lokatą (na 200 uczniów) Szkołę Artylerii Marynarki Wojennej w Yokosuce i otrzymał przydział na pancernik "Haruna". Na początku 1937 roku wystąpił o przeniesienie do lotnictwa floty. Jeszcze w tym samym roku został zakwalifikowany do szkoły pilotów Kasumigaura, którą ukończył z pierwszą lokatą. W nagrodę otrzymał srebrny zegarek jako dar osobisty od cesarza.

11 września 1938 roku Sakai przydzielono do 12. Grupy Lotniczej w kontynentalnych Chinach, gdzie latał na myśliwcach Mitsubishi A5M "Claude". 5 października 1938 roku wziął udział w nalocie na Hankou, podczas którego odniósł pierwsze zwycięstwo, zestrzeliwując chiński myśliwiec Polikarpow I-16. Niemal rok później, 3 października 1939 roku, zestrzelił swój drugi samolot: chiński lekki bombowiec Tupolew SB-2.

W czerwcu 1940 roku Sakai przeszkolił się na najnowszym myśliwcu marynarki A6M2 "Reisen" - Słynnym "Zero". Pierwszy zestrzał na nowej maszynie zaliczył 11 sierpnia 1941 roku ponownie nad Chinami - tym razem był to myśliwiec Polikarpow I-15. 

1. Saburo Sakai.

Filipiny i Nowa Gwinea

Gdy wybuchła wojna na Pacyfiku, 8 grudnia 1941 roku bosman Sakai w składzie Tainan Kokutai wziął udział w ataku na bazę sił powietrznych Clark na Filipinach. Zestrzelił wówczas jeden amerykański myśliwiec Curtiss P-40 "Warhawk". Dwa dni później miał wziąć udział w zestrzeleniu ciężkiego bombowca Boeing B-17 "Flying Fortress", który był pierwszą tego typu maszyną, zestrzeloną przez Japończyków w powietrzu.

Później Sakai walczył wraz z Tainan Kokutai nad Borneo i Nową Gwineą. Operował z bazy lotniczej Lae, biorąc udział w atakach na Port Moresby – najsilniejszą aliancką bazę w tym rejonie. W 1942 roku posiadał już na swoim koncie 13 zestrzelonych samolotów nieprzyjaciela, w tym 4 myśliwce Brewster F2A "Buffalo" i dwa Hawker "Hurricane". Czasami zaprawieni w bojach japońscy piloci przechwytywali alianckie wyprawy bombowe, którym urządzali wówczas krwawą łaźnię. Sakai tak wspominał jedną ze swoich misji bojowych przeciwko bombowcom North American B-25 "Mitchell", próbującym zbombardować Lae:

     Jest nas w powietrzu jedenastu przeciwko sześciu "Mitchelom". Atakujemy w chwili, gdy bombowce amerykańskie pozbyły się ładunku i zmieniły kurs ku Port Moresby. Jako pierwsi otwierają ogień Nishizawa i Ota. Każdy z nich zasypuje wybrany przez siebie bombowiec długimi seriami z działek. Niebawem dwa "Mitchelle" objęte płomieniami walą się w dżunglę. Cztery pozostałe lecą teraz w zwartej formacji, zaledwie sto metrów nad morzem... I znowu popełniamy stare błędy. Chociaż jest nas jedenastu przeciwko czterem, każdy atakuje na własną rękę. Często w ostatniej chwili uchylamy się o włos od ognia kolegów. Amerykanie schodzą jeszcze niżej. Ich taktyka jest oczywista. Dosłownie muskają wierzchołki fal, gdyż dobrze znają słabe strony naszych "Zer", wiedzą, że nie możemy wyjść gwałtownie z głębokiego nurkowania, a ponadto unikają niebezpiecznych ataków z dołu.  

     Zanim mam czas pomyśleć w jaki sposób uderzyć najskuteczniej, błyska nade mną brzuch rwącego do przodu "Zera". Idzie na prowadzący bombowiec, strzela, ale po chwili znika w falach oceanu. Pilot źle ocenił odległość i zapłacił życiem za tę pomyłkę. Próbuję zaatakować z tyłu pod katem trzydziestu stopni. Celem jest ostatni bombowiec. Mam w celowniku jego szeroki kadłub i starannie obserwuję smugi pocisków. Pojawia się płomień i dym, "Mitchell" pochyla się na skrzydło, uderza o powierzchnie morza, koziołkuje i zwolna tonie.

Podczas opisywanej walki Saburo Sakai zestrzelił jeszcze jeden B-25, a z alianckiej formacji ocalał tylko jeden samolot. Na misje bojowe Sakai latał bez spadochronu, który uznawał za nieprzydatny i zanadto krępujący ruchy w kokpicie. Ponadto zarówno on i jego towarzysze uważali, że opuszczenie samolotu w boju i trafienie być może do niewoli jest zwykłym aktem tchórzostwa. Aby odciążyć swoje samoloty japońscy piloci zrezygnowali również z radiostacji, polegając jedynie na sygnałach wzrokowych.

2. Piloci Tainan Kokutai - zdjęcie wykonane w Lae w czerwcu 1942 roku. Saburo Sakai w środkowym rzędzie drugi od lewej.

W boju nad Guadalcanal

Wczesnym rankiem 7 sierpnia 1942 roku wojska amerykańskie wylądowały na wyspie Guadalcanal z archipelagu Wysp Salomona, położonej na wschód od Nowej Gwinei. Baza jednostki myśliwskiej, w której walczył Sakai znajdowała się wówczas w Rabaul na Nowej Brytanii, w odległości około 900 km na północny zachód od Guadalcanalu. Tego samego dnia 18 myśliwców "Zero" z Tainan Kokutai otrzymało rozkaz eskortowania 27 bombowców G4M1 "Betty", które japońskie dowództwo w trybie pilnym rzuciło do odparcia Amerykanów.

Lot zapowiadał się na długi i bardzo wyczerpujący. Po drodze nie było możliwości uzupełnienia paliwa a podczas walki nie można było odrzucić zbiorników dodatkowych, gdyż "Zera” nie zdołałyby wrócić do Rabaul. Ponieważ osłonę amerykańskich sił inwazyjnych stanowiły trzy lotniskowce uderzeniowe US Navy: "Enetrprise", "Saratoga" i "Wasp", należało się liczyć z reakcją myśliwców pokładowych Grumman F4F "Wildcat". 

Na tak dalekie, wielogodzinne loty japońscy piloci zabierali ze sobą posiłek i zapas wody do kabiny. Tego dnia start nastąpił wczesnym rankiem. Po blisko dwóch godzinach lotu, przy mocno przygrzewającym słońcu, Sakai odczuł pragnienie i dość niefortunnie otworzył butelkę z wodą sodową. Na wysokości 3700 metrów zawartość butelki trysnęła po kabinie i wiatrochron pokrył się lodem, znacznie ograniczając pilotowi widoczność, podczas gdy japońska formacja lotnicza znajdowała się już w pobliżu celu. Mimo tej niedogodności Saburo Sakai podjął walkę z napotkanym wrogiem, który zdołał przechwycić japońską wyprawę i dobił uszkodzonego "Wildcata” pilotowanego przez porucznika Jamesa "Puga” Southerlanda.  Sakai zaatakował wówczas w swój ulubiony sposób: podchodząc od dołu na niczego nie spodziewającą się ofiarę.

W chwilę później upojony zwycięstwem Sakai dołączył do trzech innych A6M2 i japońscy piloci zawrócili w stronę wyspy Tulagi, położonej na północ od Guadalcanal. Gdy przebijali się przez warstwę chmur zostali niespodziewani zaatakowani przez samotny bombowiec nurkujący Douglas SBD "Dauntless" pilotowany przez kapitana Dudleya Adamsa. Wystrzelone przez niego pociski o centymetry minęły głowę Sakai i roztrzaskały tylną część osłony kabiny jego "Zero". Japończycy szybko się otrząsnęli z początkowego zaskoczenia i ruszyli w pościg za oddalającym się Amerykaninem. Sakai wszedł na ogon SBD i pociski z jego dwóch działek 20 mm i dwóch kaemów 7,7 mm przeorały kadłub samolotu Adamsa. Amerykański bombowiec, postrzelany jeszcze przez drugiego "Zero", wlokąc za sobą smugę dymu obniżył lot i wodował w pobliżu okrętów US Navy. Ranny kapitan Adams został uratowany, poległ natomiast jego strzelec-radiotelegrafista.  

3. Ulubionym typem samolotu bojowego Saburo Sakai był myśliwiec A6M "Reisen". 

Pechowe starcie

W drodze powrotnej znad Guadalcanalu w pewnym momencie Sakai dostrzegł osiem nieprzyjacielskich, pękatych maszyn w powietrzu. Sądząc, że ma do czynienia z "Wildcatami", Saburo postanowił podejść je wraz z bocznym pilotem z tyłu i zaatakować. Kiedy zbliżył się na dogodną odległość do otwarcia ognia, zidentyfikował te samoloty jako najnowsze amerykańskie bombowce torpedowe TBF "Avenger" – w rzeczywistości były "Dauntlessy" z dywizjonów VB-6 i VS-6 należących do lotniskowca USS "Enterprise". Było już za późno na jakikolwiek manewr odwrotowy. Jeden z amerykańskich lotników wspominał:

     Zero lecący bezpośrednio z tyłu zaczął strzelać z odległości 150 metrów. Kilku naszych strzelców odpowiedziało ogniem z ich dwóch sprzężonych kaemów kal. 7,62 mm, lecz większość, w tym i ja nie mogło strzelać gdyż uszkodzilibyśmy ogony własnych samolotów, ale jak Zero skręcił w prawo i wyrwał w górę mijając nas, każdy strzelec grzał do niego – mógł być w odległości zaledwie 30 metrów. Jego kabina eksplodowała, osłona została potrzaskana i coś odleciało.

4. Pokładowy bombowiec nurkujący US Navy Grumman SBD "Dauntless". 

Wola życia

Mimo to Sakai zdołał uszkodzić dwa nieprzyjacielskie samoloty. Japoński pilot stracił jednak przytomność i samolot lotem nurkowym poszedł w kierunku powierzchni morza. Jego boczny pilot towarzyszył mu do czasu, aż poharatany amerykańskimi pociskami Mitsubishi A6M zanurzył się w chmury.

Podczas nurkowania Sakai szczęśliwe się ocknął. Być może pomógł mu w tym strumień zimnego, orzeźwiającego powietrza, wdzierającego się do kokpitu poprzez potrzaskaną osłonę kabiny. Pilot niemal instynktownie wyrównał lot, lecz jednocześnie stwierdził, że ma sparaliżowaną lewą rękę i nogę. Z rany na głowie spływała mu krew, zalewając oczy, co uniemożliwiało śledzenie przyrządów pokładowych. Próba zatamowania rany opatrunkiem osobistym nie przynosiła rezultatu, bowiem silny pęd powietrza zrywał go z głowy. Dopiero wepchnięcie pod pilotkę jedwabnego lotniczego szalika i pochylenie głowy, osłaniając ją w ten sposób przed strumieniem powietrza, dało jakie takie rezultaty.

Kiedy krew przestała mu spływać po twarzy, Sakai stwierdził, że widzi tylko na lewe oko. Po pewnym czasie znów stracił przytomność, a kiedy się ocknął, zauważył, że leci na plecach. Odwrócił wówczas maszynę i zaczął się rozglądać za jakimś amerykańskim okrętem, pragnąc w samobójczym ataku zginąć, jak na samuraja przystało. Los jednak chciał, że ciężko ranny pilot doprowadził pokiereszowany samolot do Rabaul. Pokonał wówczas dystans około 560 mil morskich w 4 godziny i 47 minut. Wylądował dość gładko, jednak po wyjściu z kabiny ponownie stracił przytomność. Ocknął się już w szpitalu.

Saburo Sakai na rekonwalescencji przebywał kilka miesięcy, w tym czasie przeszedł kilka skomplikowanych operacji. Miał częściowo sparaliżowaną lewą stronę ciała, utracił zdolność widzenia w prawym oku i częściowo w lewym. Wydawało się, że jego kariera lotnicza jest skończona.

Iwo Jima

Do służby liniowej powrócił w pierwszym kwartale 1943 roku, początkowo jako członek załogi a później jako instruktor w Bazie Lotniczej Marynarki Yokosuka. Był to już okres, kiedy Amerykanie wypierali Japonię z zajętych przez nią terytoriów. W czerwcu 1944 roku Sakai wraz ze swoją jednostką lotniczą znalazł się na Iwo Jimie w oczekiwaniu na szturm wojsk amerykańskich.

Po południu 24 czerwca dnia japońscy myśliwcy na wyspie otrzymali sygnał o zlokalizowaniu amerykańskich lotniskowców z Task Force 58 US Navy. Amerykanie wyraźnie zamierzali zaatakować lotniska na Iwo Jimie. 57 japońskich myśliwców poderwało się w powietrze i przyczaiło w oczekiwaniu na nieprzyjacielskie maszyny. Saburo Sakai podczas tych zmagań zestrzelił jeden myśliwiec Grumman F6F "Hellcat". Wkrótce jednak sam został otoczony przez kilkanaście innych maszyn tego typu. Prawdopodobnie japoński pilot ze względu na swój słaby wzrok wziął wrogie samoloty za własne i przyłączył się do amerykańskiej formacji. Gdy wreszcie spostrzegł swój błąd, desperacko ratował się karkołomną ucieczką w burzową chmurę. Po jej opuszczeniu nieprzyjacielskich samolotów już nie zauważył i zdołał wylądować na lotnisku na wyspie. W późniejszym czasie Sakai zestrzelił jeszcze jednego "Hellcata".

W sierpniu Saburo Sakai powrócił do Japonii, został awansowany na podporucznika i przydzielony do 343. Korpusu Powietrznego Marynarki Wojennej, wyposażonego w myśliwce Kawanishi N1K1-J "Shiden", które miały bronić wysp japońskich przed niszczycielskimi nalotami amerykańskich Boeing B-29 "Superfortress".

Ostatnia walka samuraja

15 sierpnia 1945 roku weszło w życie zawieszenie broni między aliantami a Japonią. Po zawieszeniu broni zwycięskie amerykańskie lotnictwo przeprowadziło szereg lotów rozpoznawczych nad Japonią. Uczestniczyły w tych lotach m.in. najnowsze ciężkie bombowce Consolidated B-32 "Dominator" z lotniska na Okinawie. 17 sierpnia wysłano nad Japonię formację czterech maszyn tego typu. Tego było za wiele dla Japończyków, którzy mimo podpisanego zawieszenia broni uznali działania Amerykanów za niedopuszczalny akt agresji. Z bazy Yokosuka wystartowało wówczas do przechwycenia kilkanaście myśliwców A6M "Zero” i N1K2-J "Shiden". Jeden z kluczy prowadził Saburo Sakai. Trzy potężne "Dominatory" zostały zaatakowane przez myśliwce japońskie. Wykonały one liczne ataki, ale strzelcom pokładowym B-32 udało się je skutecznie trzymać na dystans i mimo trafień, uszkodzenia płatowców bombowców były tylko powierzchowne. Były to ostatnie strzały, jakie oddał Saburo Sakai w trakcie drugiej wojny światowej.     

5. Amerykański ciężki bombowiec B-32 "Dominator".

Łącznie podczas wojny podporucznik Saburo Sakai brał udział w ponad 200 walkach powietrznych nad Chinami, Filipinami, Rabaulem, Tajwanem, Guadalcanalem, Lae, Surabaya i Japonią. Oficjalnie przyznano mu 28 zestrzeleń. Sam Sakai twierdził natomiast, że zestrzelił 64 samoloty nieprzyjacielskie. Po wojnie był m.in. prezesem drukarni oraz twarzą dość kontrowersyjnego projektu biznesowego, prowadzonego przez jego dawnego podwładnego, który w efekcie okazał się być piramidą finansową. Udzielał się w organizacjach kombatanckich, spotykał na stopie koleżeńskiej z dawnymi wrogami. Saburo Sakai zmarł 22 września 2000 roku po obiedzie wydanym na jego cześć w bazie lotniczej Atsugi, gdzie był gościem honorowym amerykańskiej marynarki wojennej.   

***   

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna.
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Wikimedia Commons, licencja: CC BY SA 2.0.
  5. Domena publiczna.

Bibliografia:

  • Adam Jarski: Waldemar Pajdosz, Mitsubishi A6M Zero, Warszawa 1992.
  • Zbigniew J. Krala: Kampanie powietrzne II wojny światowej, część 1. Daleki Wschód, Warszawa 1990.
  • Zbigniew J. Krala: Kampanie powietrzne II wojny światowej, część 2. Daleki Wschód, Warszawa 1991.  
  • Waldemar Pajdosz, Krzysztof Zalewski: Amerykańskie lotnictwo pokładowe 1941-1942, Warszawa 1996. 
  • Jacek Solarz: Guadalcanal 1942-1943, Warszawa 2000. 
  • Szymon Tetera: Ostatnie walki powietrzne II wojny światowej, "Lotnictwo" 2015, nr. 9.
  • Krzysztof Zalewski: Japońskie lotnictwo pokładowe, Warszawa 1998.
  • Andre R. Zbiegniewski: Nowa Gwinea 1942, Warszawa 1997. 

Komentarze