Niektórych potraktowano jak żołnierzy pokonanych państw Osi. Powojenne losy wyższych dowódców Wojska Polskiego

Po zakończeniu wojny wyżsi dowódcy Wojska Polskiego pozostając na emigracji skazywali się na deklasację społeczną i los bardziej zbliżony do losu oficerów pokonanych armii – niemieckiej i japońskiej - niż zwycięskich towarzyszy broni z armii alianckich. Natomiast tych, którzy zdecydowali wrócić do kraju, komuniści potraktowali jak przestępców.

Trudne lata powojenne

Po formalnym rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie przez rząd Wielkiej Brytanii, jedynie czterech polskich generałów otrzymało od Brytyjczyków skromne emerytury. Ci, którzy przeszli przez Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, a nie znaleźli pracy, otrzymywali tygodniową zapomogę w wysokości dwóch funtów. Drogi dalszej kariery wojskowej przed pozostałą na emigracji polską generalicją zostały definitywnie zamknięte. Miarą owego poświęcenia jest los polskich wyższych dowódców, np. generałów Stanisława Maczka, Stanisława Sosabowskiego i Tadeusza Komorowskiego, pozbawionych stałego zabezpieczenia materialnego i utrzymujących się z pracy fizycznej, np. z rzemiosła. Kontynuowanie karier wojskowych na emigracji, w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, czy nawet w Pakistanie (grupy lotników i marynarza – komandora Romualda Tymińskiego) było możliwe jedynie w armiach obcych i tylko w wypadku oficerów średniego i niższego szczebla.

1. Komandor Romuald Tymiński, ostatni dowódca krążownika lekkiego ORP "Conrad", po zakończeniu wojny służył m.in. jako oficer kontraktowy w Marynarce Wojennej Pakistanu.

Jeszcze w cięższej sytuacji byli generałowie "wrześniowi", którzy przebywali w niewoli niemieckiej, a następnie po wyzwoleniu znaleźli się bez przydziału wojskowego na Zachodzie, i którzy nie mogli liczyć na żadną zapomogę. Większość z nich, będąc już w zaawansowanym wieku, zmuszona była podjąć pracę. Przykładowo Władysław Bortnowski pracował jako pielęgniarz w szpitalu dla nerwowo chorych, Stefan Dąb-Biernacki hodował pszczoły, Franciszek Dindorf-Ankowicz pracował jako kreślarz, Ludwik Kmicic-Skrzyński pracował najpierw w fabryce w Manchesterze, a później jako urzędnik niższego szczebla, Zygmunt Podhorski był pracownikiem zakładu krawieckiego, Marian Przewłocki utrzymywał się z pracy na stanowisku magazyniera i portiera.

Wiceadmirał Józef Unrug najpierw pracował w Agadirze w Maroko w prywatnych firmach transportowych, a później zamieszkał we Francji w przytułku i pracował jako kierowca ciężarówki. Proponowanej mu ze strony władz francuskich emerytury nie przyjął podobnie jak zaproszeń do kraju po tzw. odwilży w 1956 roku. Komuniści zabijali moich chłopców – powiedział, mając na myśli skazanych na śmierć i zmarłych w więzieniach oficerów marynarki – nic nie chcę mieć z nimi do czynienia.

2. Ostatni przedwojenny dowódca polskiej floty wiceadmirał Józef Unrug na emigracji mieszkał we Francji, gdzie pracował fizycznie.  

Tymczasem w krajach zachodnich sojuszników, skuteczne dowodzenie wojskami w latach II wojny światowej stanowiły odskocznię do dalszych błyskotliwych karier, tak wojskowych, jak i nierzadko cywilnych, biorąc tylko za przykład generała Dwighta Eisenhowera.

Niczym niemieccy zbrodniarze

W kwestii zabezpieczenia materialnego los Polaków niejednokrotnie bywał znacznie gorszy niż ich odpowiedników w pokonanych państwach "Osi", gdzie struktury państwowe, choć kontrolowane przez siły okupacyjne, zapewniały podstawowe środki utrzymania. Zarówno w Niemczech Zachodnich, jak i Japonii, w warunkach gospodarek rynkowych, kombatanci wolni od zarzutów zbrodni wojennych mieli umożliwioną drogę do robienia karier w biznesie, zwłaszcza w sektorze prywatnym.

Innym czynnikiem, który upodabnia sytuację Polaków do położenia dowódców państw pokonanych jest – jak już powiedziano – los grupy wyższych oficerów, którzy po powrocie do Polski padli ofiarą przestępczych prześladowań, a nawet zabójstw sądowych. Jak wiadomo bowiem bezpośrednio po zakończeniu wojny, za dowiedziony udział w zbrodniach wojennych zwycięscy alianci skazali na karę śmierci i stracili niektórych wyższych dowódców niemieckich. Podczas tych procesów wśród oskarżycieli byli także przedstawiciele tego samego reżimu, który ferował podobne wyroki w komunistycznej Polsce w stosunku do żołnierzy Wojska Polskiego podległego legalnemu rządowi polskiemu w Londynie. 

Losy tych spośród polskich generałów, którzy powrócili po wojnie do rządzonego przez namiestników Kremla kraju, rzadko układały się zgodnie z ich oczekiwaniami. Łącznie powróciło do Polski ponad 30 generałów lub dowódców wielkich jednostek i szefów służb. Z przybyłych, jedna trzecia otrzymała stanowiska w ludowym Wojsku Polskim. Do służby nie powołano m.in. najzdolniejszych – generałów Wiktora Thomméego, Romana Abrahama, Mieczysława Mozdyniewicza i Józefa Rybaka.

Na celowniku komunistycznej bezpieki

Pewna grupa wyższych dowódców, którzy zdecydowali się na powrót, po początkowym objęciu nawet odpowiedzialnych stanowisk, z czasem padła ofiarą stalinowskich represji, a nawet została po sfingowanych procesach zamordowana. W oczach aparatu bezpieczeństwa każdy, kto wracając z Zachodu, chciał wstąpić do ludowego wojska, był potencjalnym szpiegiem i "wrogiem klasowym".

Generał Mieczysław Boruta-Spiechowicz po powrocie do kraju objął stanowisko zastępcy szefa Departamentu Piechoty MON. Już jednak w lipcu znalazł się poza wojskiem za sprzeciw wobec procedury wyborczej podczas niesławnego referendum z czerwca 1946 roku. Przez długie lata pracował we własnym gospodarstwie rolnym.

3. Generał brygady Mieczysław Boruta-Spiechowicz po wojnie prowadził gospodarstwo rolne. Za czasów rządów Edwarda Gierka głośno sprzeciwiał się odznaczeniu sowieckiego przywódcy Leonida Breżniewa Orderem Virtuti Militari oraz wpisaniu do konstytucji PRL zapisu o nienaruszalności więzi ze Związkiem Sowieckim.   

Generał Izydor Modelski po odmowie powrotu do kraju z placówki zagranicznej został skazany zaocznie na 15 lat więzienia i pozbawiony stopnia. Szef Łączności Naczelnego Wodza pułkownik dypl. Heliodor Cepa, awansowany na stopień generała brygady i mianowany szefem Katedry Łączności Akademii Sztabu Generalnego, został w lipcu 1951 roku aresztowany. W więzieniu przebywał do 1955 roku. Szef Oddziału Technicznego Sztabu Naczelnego Wodza pułkownik Stanisław Witkowski został w kwietniu 1948 roku zmuszony do odejścia ze Sztabu Generalnego.

Pułkownik dypl. Franciszek Skibiński, były zastępca generała Stanisława Maczka w 1. Dywizji Pancernej, objął po powrocie stanowisko szefa Katedry Broni Pancernej Akademii Sztabu Generalnego. Aresztowany w 1951 roku, został skazany na karę śmierci, jednak wyrok nie został wykonany, z więzienia wyszedł dopiero pięć lat później.

4. Pułkownik Franciszek Skibiński (na zdjęciu jako generał brygady LWP) w czasach stalinowskich został skazany na karę śmierci. 

Generał Stanisław Tatar po powrocie do kraju w 1947 roku nie otrzymał żadnej funkcji w ludowym Wojsku Polskim, pozostając w dyspozycji szefa MON. Aresztowany i sądzony w tzw. procesie generałów, został bezpodstawnie skazany na karę dożywotniego więzienia. Zwolniono go w 1956 roku i przeniesiono w stan spoczynku.

Generał Eugeniusz Luśniak, ostatni dowódca artylerii dywizyjnej 4. Dywizji Piechoty, zmarł w więzieniu we Wronkach w 1954 roku. Tylko zgon w 1948 roku uratował od procesu i pewnego wyroku skazującego dowódcę 2. Dywizji Strzelców Pieszych gen. Bronisława Prugara-Ketlinga. Ofiarami stalinowskich zbrodni sądowych byli m.in.: ostatni szef Sztabu 2. Dywizji Strzelców Pieszych pułkownik dypl. Mieczysław Oborski, czy lotnicy pułkownik Szczepan Ścibior, Zygmunt Sokołowski, Bernard Adamecki, Stanisław Michowski i Władysław Minakowski. Bestialskimi metodami "śledczymi", torturując ich fizycznie i psychicznie, wymuszano przyznanie się do wydumanych zbrodni "zdrady" i "szpiegostwa".

W służbie "ludowej" armii

Spośród wyższych dowódców Polskich Sił Zbrojnych, którzy powrócili do kraju, poważniejszych represji uniknął jedynie generał Gustaw Paszkiewicz. Paszkiewicz powrócił już w sierpniu 1945 roku, a w 1946 roku jako dowódca 18. Dywizji Piechoty brał udział w zwalczaniu podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie, zaś później, do października 1948 roku, był dowódcą Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Ale nawet on nie uniknął przejściowego przeniesienia w 1949 roku w stan spoczynku, a później - w wieku 57 lat - odsunięcia na boczny tor od dalszej kariery w szeregach wojska, na drugorzędne stanowisko w Ministerstwie Leśnictwa.

Szczególnie tragiczny był los kontradmirała Adama Mohuczego, zasłużonego oficera, który wywodził się z marynarki wojennej II Rzeczypospolitej. Po okresie wojennej niewoli, jeszcze w stopniu komandora, wrócił do kraju i otrzymywał coraz wyższe funkcje w strukturach floty. W grudniu 1945 roku został mianowany dowódcą marynarki wojennej, a 1 marca 1946 roku Krajowa Rada Narodowa nadała mu stopień kontradmirała. Nadszarpnięte zdrowie sprawiło, że w lutym 1947 roku złożył wniosek o zwolnienie go ze służby, co istotnie się stało. Wkrótce jednak padł ofiarą pomówień spreparowanych przez bezpiekę. Kontradmirał Mohuczy oraz trzej jego podwładni, komandorowie: Konstanty Siemaszko, Władysław Sakowicz oraz Hilary Sipowicz zostali oskarżeni przez Informację Wojskową o sabotaż oraz zorganizowaną działalność przestępczą przeciwko "ludowej demokracji".

5. Kontradmirał Adam Mohuczy został skazany przez stalinowskie sądy na długoletnie więzienie. Zmarł podczas odsiadywania wyroku.   

Wyrokiem Najwyższego Sądu Wojskowego pod przewodnictwem majora Leo Hochberga (jednego z sędziów, który zatwierdził wyrok śmierci na rotmistrzu Witoldzie Pileckim), Mohuczy został skazany na 13 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 5 lat, a także przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Pozostali otrzymali wyroki 10-15 lat więzienia. Długie i ciężkie śledztwo, podczas którego był torturowany, nadwerężyły i tak słabe zdrowie kontradmirała, który zmarł w 1953 roku w trakcie odbywania wyroku w więzieniu w Sztumie. 

Podobny, choć łaskawszy, los stał się udziałem kolejnego dowódcy "ludowej" marynarki wojennej, kontradmirała Włodzimierza Steyera, byłego dowódcy Rejonu Umocnionego Hel z września 1939 roku. Steyer po wyjściu z niewoli wrócił do kraju i został przyjęty do marynarki wojennej. Po rezygnacji Mohuczego został jego następcą na stanowisku dowódcy marynarki wojennej. Po objęciu funkcji szefa MON przez sowieckiego marszałka Konstantina Rokossowskiego, co nastąpiło w 1949 roku, doszło do silnego zsowietyzowania ludowego Wojska Polskiego. Kontradmirał Włodzimerz Steyer po kontroli przeprowadzonej przez komisję pod przewodnictwem kolejnego sowieckiego generała Stanisława Popławskiego został oskarżony o liczne zaniedbania, rozluźnienie dyscypliny i niedochowanie tajemnicy wojskowej. Zdjęto go z zajmowanego stanowiska i przeniesiono w stan spoczynku. Zasugerowano mu także niedwuznacznie, aby opuścił Wybrzeże. W efekcie kontradmirał Włodzimierz Steyer został referentem w Powiatowym Zarządzie Gminnych Spółdzielni w Ostrołęce. Na stanowisku "ludowej" marynarki wojennej zastąpił go sowiecki wiceadmirał Wiktor Czerokow.

6. Kontradmirał Włodzimierz Steyer został wydalony z Marynarki Wojennej za rzekome zaniedbania. 
Niepotrzebni do cywila 

Inni wyżsi dowódcy stali się obywatelami drugiej kategorii, mając trudności ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy i doznając różnorodnych szykan, albo zatrudniano ich na najniższych i najgorzej płatnych stanowiskach. Choć trzeba przyznać, że byli również tacy, którzy znaleźli sobie całkiem przyzwoite posady.

7. Jeden z najdzielniejszych żołnierzy polskiej Wojny Obronnej 1939 roku, generał brygady Wiktor Thommee, przez szereg lat po wojnie egzystował w skrajnej biedzie, zanim otrzymał emeryturę.  

Z byłych tzw. "wrześniowców" generał Roman Abraham pracował w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym, później przeszedł do Ministerstwa Administracji Publicznej, a następnie do spółdzielczości, skąd już trafił na emeryturę. Również w spółdzielczości pracował generał Jan Chmurowicz. Generał Aleksander Litwinowicz pracował w Szczecinie jako kierownik Biura Pełnomocnika Rządu ds. Odbudowy Portów. Tadeusz Kossakowski pracował w biurach projektowych i przemyśle zbrojeniowym, Bernard Mond znalazł najpierw posadę w "Orbisie" w Krakowie, a następnie był magazynierem w składzie materiałów budowlanych. Jan Jagmin-Sadowski rozpoczął pracę jako księgowy w prywatnym przedsiębiorstwie i później w Inspektoracie Odbudowy Stolicy. Aleksander Szychowski został zastępcą dyrektora PKP w Szczecinie. Wiktor Thommée był woźnym i stróżem nocnym, zanim w 1956 roku otrzymał emeryturę. Władysław Bończa-Uzdowski w 1946 roku został prezesem PZPN (pełnił tą funkcję przed wojną), ale po trzech latach przeszedł na emeryturę. Jako zastępca kierownika Wydziału Wojskowego CKW PPS był inwigilowany przez bezpiekę.

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna.
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Domena publiczna.
  5. Domena publiczna.
  6. Domena publiczna.
  7. Domena publiczna. 

Bibliografia:

  • Anne Applebaum: Za żelazną kurtyną. Ujarzmienie Europy Wschodniej 1944-1956, Warszawa 2013.
  • Tadeusz Kondracki: Polskie organizacje kombatanckie w Wielkiej Brytanii, Warszawa 2006.
  • Wojtek Matusak: Powojenne losy elity polskiego lotnictwa, „Biuletyn IPN” 2011, nr 3(124).    
  • Piotr Stawecki: Generałowie polscy. Zarys portretu zbiorowego 1776 – 1945, Warszawa 2010.
  • Henryk Mąka: Admirałowie polskiej Floty, Warszawa 2015.

Komentarze