„Tygrys” na tropie niemieckiej Wunderwaffe. Kapitan Władysław Ważny przeciwko broni "V"

Pierwsza dekada czerwca 1944 roku. Trwa inwazja Aliantów w Normandii. W odwecie Niemcy masowo ostrzeliwują Londyn pociskami V-1. Działająca na terenie okupowanej Francji siatka szpiegowska, kierowana przez polskiego oficera porucznika Władysława Ważnego, otrzymuje zadanie wytropienia zabójczej broni… 

Młodzieńcze lata przyszłego bohatera

Władysław Ważny urodził się 3 lutego 1908 roku we wsi Buda Różaniecka na Podkarpaciu. Był najstar­szym dzieckiem spośród dziewięciorga rodzeństwa. Ojciec jego pracował w miejscowym pałacu jako kucharz, gdzie otrzymywał solidne wynagrodzenie, stąd tak licznej rodzinie powodziło się całkiem dobrze. Młody Władek uczęszczał najpierw do miejscowej szkoły, a po ukończeniu czterech klas do szkoły powszechnej w Cieszanowie. Po jej ukończeniu dalszą edukację podjął w prywatnym Seminarium Nauczycielskim w Cieszanowie. Jednak po pewnym incydencie z miejscowym proboszczem przerwał naukę po kilku miesiącach i mimo nalegań ze strony rodziców nie zmienił postanowienia. W tej sytuacji ojciec zwrócił się do swojego pracodawcy, barona Hugona Wattmana, aby pomógł w przyjęciu syna do Pań­stwowego Seminarium Nauczycielskiego im W. Dzieduszyckiego w Sokalu, które ukończył z wyróżnieniem w 1930 roku.

1. Władysław Ważny.

Na początku lat 30-tych Władysław Ważny odbył obowiązkową służbę wojskową w 39. Pułku Piechoty w Jarosławiu i w Szkole Podchorążych Piechoty w Rzeszowie, gdzie otrzymał tytuł podchorążego rezerwy, a w styczniu 1934 roku awansowany został do stopnia podporucznika rezerwy. Po odbyciu służby wojskowej podjął pracę jako nauczyciel w szkołach w Bobrówce, Surochowie i wreszcie w Sośnicy koło Jarosławia, gdzie pełnił funkcję kierownika. Praca z dziećmi była jego pasją zawodową, wiele uwagi poświęcał gimnastyce. Dobrze zbudowany i sprawny fizycznie, chętnie organizował zawody sportowe dla młodzieży i dorosłych, w których sam często brał udział. Był także zaangażowanym społecznikiem. Jego dobrze rozwijającą się karierę pedagogiczną przerwała jednak wojenna zawierucha. 

Wybuch wojny 

28 sierpnia 1939 roku podporucznik rezerwy Władysław Ważny został zmobilizowany do 39. Pułku Piechoty Strzelców Lwo­wskich w Jarosławiu, w szeregach którego brał udział w walkach obronnych w okolicach Łańcuta. W składzie 24. Dywizji Piechoty Armii „ Karpaty" Ważny dotarł pod Lwów, gdzie włączony został do nowo formowanego 154. Pułku Piechoty.

Dwa dni po agresji Sowietów przekroczył granicę z Rumunią i został internowany. W obozie jenieckim przebywał do 10 listopada 1939 roku. Po wydostaniu się z obozu, przez Jugosławię i Grecję, na początku grudnia dostał się do Francji i wstąpił do armii polskiej. Po klęsce Francji wraz z 2. Dywizją Strzelców Pieszych został internowany w Szwajcarii, skąd po pewnym czasie uciekł przez "zieloną granicę" do Lyonu. 

2. Przegląd oddziałów w internowanej na terenie Szwajcarii 2. Dywizji Strzelców Pieszych.

W hiszpańskim obozie

Władysław Ważny 18 stycznia 1943 roku wyruszył samotnie przez Pireneje do Hiszpanii, pragnąc dostać się do brytyjskiego Gibraltaru. Niestety, pod Barceloną został aresztowany przez frankistowską Guardia Civil. Osadzony w ciężkim więzieniu w Barcelonie, przebywał w nim od 21 stycznia do 25 lipca 1943 roku. Następnie został umieszczony w okrytym złą sławą obozie koncentracyjnym w Miranda de Ebro w Kastylii. Obowiązywała tam niezwykle surowa dyscyplina, obóz był przepełniony, a część więźniów przebywała dzień i noc pod gołym niebem.

Jednak jakimś sposobem Władysław Ważny uciekł z obozu 20 sierpnia 1943 roku. Z pewnością otrzymał pomoc z zewnątrz i prawdopodobnie ukryty w wagonie pociągu towarowego przedostał się przez Madryt w kierunku Gibraltaru. W równie niejasnych okolicznościach zdobył paszport brytyjski, bowiem granicę przekroczył w sposób legalny.

Na "Wyspie ostatniej nadziei"

Ostatecznie do Anglii dotarł 4 października 1943 roku, gdzie miał zamiar wstąpić w szeregi Polskich Sił Zbrojnych. Jako człowiek inteligentny, operatywny oraz sprawny fizycznie trafił jednak do ośrodka szkoleniowego Zarządu Operacji Specjalnych (SOE) w Camusdarach Lodge na zachodnim wybrzeżu Szkocji. Następnie w lutym 1944 roku przeszedł kurs spadochronowy w ośrodku treningowym w Ringway pod Manchesterem. Otrzymał więc gruntowne przeszkolenie w dziedzinie wywiadu i dywersji. Jego nowa profesja związana była z Akcją Kontynentalną, wspólnym przedsięwzięciem polskich władz w Londynie i SOE, polegającą na wykorzystaniu w operacjach wywiadowczych i sabotażowych przedstawicieli Polonii w krajach okupowanej Europy.   

3. Władysław Ważny przeszedł szkolenie spadochronowe w ośrodku treningowym Ringway koło Manchesteru.

Awansowany na porucznika Władysław Ważny otrzymał zadanie powrotu do Francji. Oddział II Sztabu Naczelnego Wodza PSZ na Zachodzie skierował go do POWN (Polska Organizacja Walki o Niepodległość) o kryptonimie "Monika", do dyspozycji jej komendanta pułkownika Antoniego Zdrojewskiego "Daniela". 

Misja w okupowanej Francji

Przed wyruszeniem na misję Ważny był na specjalnej audiencji u ministra obrony narodowej generała dywizji Mariana Kukiela w Londynie. Tuż przed wylotem do Francji roku napisał pożegnalny list do swoich rodziców: 

     Zdecydowałem się na pracę bardzo odpowiedzialną, ale i niebezpieczną, bo chcę coś z siebie dać w tej wojnie jako Polak i jako oficer. Gdyby nie było mi sądzone wrócić do Was i odwdzięczyć się Wam na stare lata, wybaczcie mi, bo spełniłem tylko mój pierwszy najważniejszy obowiązek - służba Ojczyźnie i walka z odwiecznym wrogiem.

W nocy 3 na 4 marca, skacząc ze spadochronem w ramach operacji "Darenth" wspólnie z dwoma innymi Polakami, żołnierzami 1. Samodzielnej Kompanii Grenadierów, znalazł się ponownie  na francuskiej ziemi.

Pułkownikowi Zdrojewskiemu podlegało pięć okręgów. Porucznik Władysław Ważny został skierowany do okręgu Nord - Lille, którego szefem był major Maciej Grabowski. Został jego zastępcą, a zarazem szefem siatki wywiadowczej "Monika W." w tamtym rejonie. Jego podstawowym zadaniem było pozyskiwanie informacji o ruchach nieprzyjacielskich wojsk, miejscach postoju sztabów, służb logistycznych, umocnieniach, magazynach itp.

"Tygrys"

Władysław Ważny przybrał pseudonim "Tygrys" i zainstalował się w osiedlu górniczym Courcelles-les-Lens. Dość szybko skompletował zespół zaufanych współpracowników: agentów i łączników. Nawiązał kontakt z kapitanem Mieczysławem Golonem - "Michelem" - Francuzem polskiego pochodzenia, który stał się łącznikiem między polskimi agentami okręgu Nord, a francuskimi organizacjami ruchu oporu. Pierwszym współpracownikiem i zastępcą porucznika Ważnego został chorąży Władysław Bobrowski – Ślązak, który odbył służbę w niemieckiej marynarce i znakomicie mówił po niemiecku. 

"Tygrys" pozyskiwał dane wywiadowcze dzięki pomocy dobrze zakonspirowanej siatki wywiadowczej, która liczyła około 400 osób. Należeli do niej górnicy, robotnicy, rolnicy czy handlowcy - zarówno miejscowi Polacy jak i Francuzi. Ważny sam również nie­ustannie objeżdżał okolicę, najczęściej na swym zielonym rowerze, jako że ten środek lokomocji stosunkowo nie rzucał się w oczy. Zebrane materiały sprawdzał, analizował i przekazywał bezpośrednio szyfrantom do wysłania do Londynu lub dowódcy okręgu majorowi Grabowskiemu.

Jeszcze w czasie pobytu "Tygrysa" w Anglii starannie opracowano plan łączności sygnałami i kodami, odrębnymi dla każdego telegrafisty, a centralą w Londynie. Na korzyść siatki Ważnego pracowały cztery niezależnie działające radiostacje: "Selim", "Owidiusz", "Alamant" i "Nikanor II", znajdujące się w różnych punktach departamentów Nord i Pas de Calais, nazwane tak od kryptonimów obsługujących je radiotelegrafistów. 

Rozkaz: odnaleźć wyrzutnie V-1

Najbardziej interesowały Ważnego informacje o nowej niemieckiej tajnej broni odwetowej V-1, która była wymierzona w Anglię. Był to efekt rozkazów, które nadeszły od alianckiego Special Force HQ, czyli dowództwa sił specjalnych. Pierwsze sygnały o budowie tajemniczych obiektów na terenie północnej Francji dowództwo alianckie otrzymało już w sierpniu 1943 roku. Część obiektów zbombardowano, ale potem okazało się, że były to urządzenia pozorujące, którymi chciano odwrócić uwagę od mniejszych, mobilnych wyrzutni.

6 czerwca 1944 roku o świcie rozpoczęła się operacja "Overlord" i wojska alianckie wylądowały w Normandii. Tydzień później na Londyn spadły pierwsze V-1, natomiast 15 czerwca Niemcy rozpoczęli operację "Unternehmen Rumpelkammer", odpalając w kierunku Anglii w ciągu 14 godzin 244 pociski V-1. Amerykanie i Brytyjczycy byli  zaskoczeni tak zmasowanym ostrzałem, nawet generał Dwight Eisenhower wpadł w panikę. Sieć wywiadowcza kierowana przez Ważnego otrzymała wówczas z Centrali polecenie, by całą uwagę skoncentrować na wyrzutniach broni typu V w północnej Francji. 

Należało precyzyjnie zlokalizować je w terenie, przekazać te dane dla RAF, a później poinformować o skutkach bombardowań. Zadaniem konspiratorów było także niszczenie sieci energetycznej, telefonicznej i transportowej w rejonach poszczególnych lokalizacji. Taktyka obrony przed nowym zagrożeniem, jakie stanowiła broń V, była wówczas w powijakach. Stąd za najskuteczniejszą formę walki uznano właśnie niszczenie wyrzutni przez bombowce.

4. Makieta pocisku latającego V-1, posadowiona na oryginalnej rampie wyrzutni.  

Zadanie lokalizacji wyrzutni nie było wcale proste. Poszczególne stanowiska startowe były 
dobrze zamaskowane albo ukryte w lasach bądź na farmach a miejscowa ludność z tego terenu była zazwyczaj wysiedlana. Mimo to pierwsze meldunki do centrali poszły już 15 czerwca.

Nadzwyczajna skuteczność siatki szpiegowskiej Ważnego

Kiedy dotarły one do Londynu, "Tygrys" otrzymał polecenie zintensyfikowania działań wywiadowczych. Dzięki jego informacjom w czerwcu i lipcu na stanowiska broni V zrzucono tysiące ton bomb. Bliski współpracownik Ważnego, Mieczysław Golon, twierdził, że niszczono je w  zaledwie cztery godziny po przekazaniu koordynatów celów. "Tygrys" jak myśliwy niestrudzenie tropił wyrzutnie. Oprócz naprowadzania na stanowiska startowe brytyjskich bombowców on oraz jego ludzie dokonywali także aktów sabotażu, nawiązując kontakt z wcielonymi do Wehrmachtu czy Organizacji Todta Polakami i przy ich pomocy uszkadzając urządzenia naprowadzające rakiet.

Porucznik Władysław Ważny w swych wędrówkach dotarł na sam brzeg kanału La Manche, niedaleko portu Calais, gdzie Niemcy budowali wyrzutnie do najnowszych pocisków V-3. Po spenetrowaniu terenu "Tygrys" wysłał odpowiednie meldunki na ten temat do Londynu. Udało mu się także namierzyć centralę niemieckiego dowództwa w Amiens, skąd wysyłano rozkazy i dane do poszczególnych wyrzutni.  

5. Mapka przedstawia lokalizację stanowisk niemieckiej broni odwetowej "V".

Bilans pracy siatki "Tygrysa" był imponujący. W ciągu jedenastu tygodni przekazano 25 meldunków 
meldunków dotyczących dyslokacji wielkich jednostek nieprzyjaciela, sztabów i ruchów wojsk, 103 meldunki na temat latających bomb V-1 i urządzeń pomocniczych obsługujących wyrzutnie, w tym dokładne lokalizacje 173 stanowisk startowych V-1 oraz 5 dotyczących umiejscowienia stanowisk V-2, 44 meldunki na temat infrastruktury powiązanej z rakietami oraz 42 meldunki dotyczące położenia składów broni, amunicji, benzyny i fabryk paliwa syntetycznego. Dzięki tym informacjom alianckie lotnictwo miało zniszczyć około 120 wyrzutni. Spośród przesłanych meldunków naczelne dowództwo sprzymierzonych 83 zakwalifikowało jako o najwyższej wartości operacyjnej w II wojnie światowej.

Niemieckie służby na tropie "Tygrysa"

Ogrom zniszczeń, jakie dokonało lotnictwo alianckie na celach wskazanych przez siatkę "Tygrysa", zmusił niemieckie służby bezpieczeństwa do zaangażowania odpowiednich sił celem wykrycia wywiadowców. W tej sytuacji radiostacje nadawać mogły tylko pół godziny, ze względu na niebezpieczeństwo namierzenia ich przez niemieckie urządzenia goniometryczne. Podobno radiostacji "Tygrysa" szukało aż 40 samochodów z pelengatorami oraz najlepsi agenci niemieckiego kontrwywiadu we Francji. W końcu, po intensywnych poszukiwaniach, udało się Niemcom zlokalizować 3 sierpnia 1944 roku radiostację "Owidiusz", a w kilka dni później także "Selim" oraz "Nikanor II".

19 sierpnia 1944 roku porucznik Władysław Ważny udał się na rowerze do Montigny-en -Ostrevent. Miał spotkać się z "Michelem" – czyli kapitanem Mieczysławem Golonem w mieszkaniu krawca, Polaka od dawna mieszkającego we Francji, Stanisława Łukowiaka, człowieka oddanego sprawie walki z okupantem i ojcem jednej z łączniczek - Haliny.

Ostatni raport "Tygrysa"

Ważny miał przesłać najnowszy raport na temat niemieckiej linii obrony, opartej o rzekę Sommę oraz ustalić nowe zadania wywiadowcze. "Tygrys" był wyraźnie bardzo zmęczony. Wieczór i całą noc spędził przy pracy, rozszyfrowywał otrzymane rozkazy, następnie przy pomocy współrzędnych geograficznych określił położenie kilkunastu wyrzutni. Wreszcie zredagował i zaszyfrował kilkanaście zwięzłych depesz do Centrali. Gotowe szyfro­gramy wręczył cierpliwie oczekującej łączniczce, by doręczyła je do radiostacji "Alamant", a potem sam spalił grafikon szyfrowy, notatki i bruliony. "Tygrys" zawsze był ostrożny i przestrzegał skrupulatnie instrukcji.

Tego dnia także miał pełną świadomość grożącego mu niebezpieczeństwa. Od wielu tygodni tropiło go gestapo oraz najlepsi specjaliści nie­mieckiego kontrwywiadu. "Tygrys" celowo postawił rower w miejscu dość widocznym, żeby jego wizyta nie budziła podejrzeń, zresztą miał powód - zamówił garnitur u Łukowiaka. Porucznik ledwie zdążył przymierzyć nowe spodnie, przełożyć do kieszeni pistolet i nóż sprężynowy, gdy Felicja, druga córka krawca, która czuwała przy oknie, zerwała się i krzyknęła: "Niemcy!". 

Śmierć bohatera 

Paru gestapowców i francuskich żandarmów, z których jeden prowadził zielony rower "Tygrysa", szybkim krokiem zbliżało się do domu. Za nimi nadjeżdżał samochód ciężarowy z żołnierzami Wehrmachtu. "Tygrys" błyskawicznie chwycił swą starą marynarkę, powieszoną na poręczy krzesła, w której miał drugi pistolet i skoczył do kuchni mającej wyjście do ogrodu. Przemykając się wśród krzewów i drzew, pędził w kierunku ogradzającego posesję muru. Wtem zza węgła domu pojawiło się paru żołnierzy. Padły strzały. Ważny podniósł się z ziemi, z trudem przeskoczył mur i znalazł się nad rowem, za którym niedaleko już rozciągały się zarośla. Niestety zastąpili mu drogę kolejni żołnierze Wehrmachtu, którzy zdążyli objechać ogrody ciężarówką i starali się osaczyć uciekającego oficera, próbując dostać go żywcem. Wtedy "Tygrys" ukląkł i zaczął strzelać z obu pistoletów. Gdy jego kule zwaliły paru Niemców, reszta otworzyła gęsty ogień z broni automatycznej. Ważny był bez szans. Trafiony kilkoma pociskami został śmiertelnie ranny.

Tymczasem gestapowcy zaczęli podduszać Łukowiaka i Golona, bić pejczami kobiety, demolować mieszkanie pod pozorem rewizji. Kim był ten człowiek, jak się nazywał, skąd przyjechał?- padały pytania. Torturowany krawiec uporczywie twierdził, że był to klient, bliżej mu nieznany, co wydawało się potwierdzić, gdyż zdjęte z Ważnego spodnie pasowały do zostawionej marynarki. Gestapowcy przerwali "badanie" swoich ofiar, a jeden z esesmanów wręczył Felicji prześcieradło, rozkazał jej iść na pole i przykryć leżące tam zwłoki. Niemcy nie zdawali sobie wówczas zapewne sprawy, że udało im się zlikwidować szefa grupy wywiadowczej, który paraliżował działanie groźnej "Wunderwaffe" i przyczynił się do ocalenia życia wielu mieszkańców Londynu.

6. Ostatnie chwile życia Władysława Ważnego.

Wokół śmierci Władysława Ważnego narosło sporo niejasności. Sam fakt, że zgon rannego nastąpił dość szybko, każe przypuszczać, że "Tygrys" mógł zażyć truciznę, którą zawsze nosił przy sobie. Prawdopodobnie nie chciał być poprzez tortury zmuszony do wydania współtowarzyszy. Pomimo śmierci Władysława Ważnego ostatnie meldunki jego siatki nadchodziły do Londynu jeszcze przez kolejnych kilka dni poprzez jedyną ocalałą radiostację "Alamant". We wrześniu 1944 roku porucznik Władysław Ważny został pośmiertnie odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy.

***

Źródła fotografii: 

  1. Domena publiczna
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Wikimedia Commons CC BY-SA 2.0.
  5. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0.
  6. Domena publiczna. 

Bibliografia:

  • Bohdan Arct: Polacy w walce z bronią "V", Warszawa 1972. 
  • Aleksander Czerwiński: Przeciw wyrzutniom V-1, "MMS Komandos", 1997, nr. 5. 
  • Roger Ford: Tajne bronie III Rzeszy, Warszawa 2000.  
  • Waldemar Grabowski: Polacy we Francji – Akcja Kontynentalna - Zrzuty dla "Moniki" – Przyczynki do tematu, "Zeszyty Historyczne", 2009, nr. 168.
  • Waldemar Grabowski: Konspiracja polska we Francji – cz. 2, "Zeszyty Historyczne", 2009, nr. 170.
  • Jan Librach: Nota o "Akcji Kontynentalnej", "Zeszyty Historyczne", 1973, nr. 23.
  • Łukasz Piechocki: Niemiecka broń V-1 i V-2, Poznań 2009. 
  • Stanisław Strumph-Wojtkiewicz: Gra wojenna, Warszawa 1970.
  • Piotr Witkowski: Polskie jednostki powietrzno-desantowe na Zachodzie, Warszawa 2009.   
  • Władysław Ważny – cichociemny na tropach wyrzutni bomb latających, "Zeszyty Historyczne Stowarzyszenia Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtutti Militari", 2006, nr. 3. 

Komentarze