Helikopter w akcji. Tajna misja niemieckiego śmigłowca nad Pomorzem

Była mroźna sobota 24 lutego 1945 roku, gdy do bazy tajnej jednostki śmigłowców Lufttransportstaffel 40 w Ochsenhausen w Badenii-Wirtembergii dotarł specjalny rozkaz Führera. Zgodnie z jego treścią jedna z maszyn miała wykonać niezwłocznie specjalny lot do Danzig. Tego samego dnia wojska sowieckie rozpoczęły Operację Pomorską, celem której było przerwane łączności wojsk niemieckich na Pomorzu Wschodnim z zapleczem w Rzeszy.

W skład Lufttransportstaffel 40 wchodziły trzy wielozadaniowe, dwuwirnikowe maszyny Focke-Achgelis Fa 223 "Drache" oraz pięć mniejszych Flettnerów Fl 282 "Kolibri".  Do realizacji zadania został wyznaczony jeden z najbardziej doświadczonych niemieckich pilotów śmigłowcowych 30-letni porucznik Hans Helmut Gerstenhauer. Oficer ten w zakładach Focke-Achgelis pełnił z ramienia Luftwaffe obowiązki pilota doświadczalnego. W ich ramach m.in. w 1944 roku pilotując Fa 223 "Drache" dokonywał w Alpach eksperymentalnych lotów z ładunkiem podwieszanym na zewnątrz oraz uczestniczył w treningowych zadaniach ratowniczych w warunkach wysokogórskich.

1. Model śmigłowca Fa 223 "Drache".

Maszyną wytypowaną do lotu był Fa 223 o oznaczeniu taktycznym "GW+PA". W Gdańsku na niemieckiego pilota miały czekać kolejne wytyczne.

Trudne warunki atmosferyczne

W związku z nie ukończoną na czas kontrolą techniczną, start śmigłowca z bazy opóźnił się i nastąpił dopiero w poniedziałkowy poranek 26 lutego. Załogę Fa 223 oprócz pilota stanowili mechanik pokładowy starszy szeregowiec Möller i pomocnik sierżant Friedrichs.

Po starcie śmigłowiec skierował się do pierwszego zaplanowanego punktu lądowania w Würzburgu. Z początku podczas lotu pogoda była ładna, gdy jednak Fa 223 osiągnął pasmo górskie Schwäbisches Alb, podstawa chmur obniżyła się do 200 metrów i zaczął padać intensywny deszcz. Widoczność spadła do 1-2 km, a miejscami była ograniczona zupełnie. Konieczność szukania okienek wśród chmur spowodowała, że po godzinie i trzech kwadransach lotu Gerstenhauer został zmuszony do wcześniejszego posadzenia śmigłowca na lotnisku w Crailsheim.

2. Innym typem śmigłowca użytkowanym w Lufttransportstaffel 40 był Fl 282 "Kolibri".

Do dalszego lotu niemieccy lotnicy wyruszyli o godz. 11.00, gdy tylko nieco poprawiły się warunki pogodowe. Po trzydziestu minutach lądowali w Giebelstadt, aby uzupełnić paliwo. Tamtejsze lotnisko przeżyło jednak dzień wcześniej ciężkie bombardowanie alianckie i nie było na nim ani kropli benzyny. Fa 223 na resztkach paliwa, lecąc wciąż przy kiepskiej pogodzie, dotarł tuż po 13.00 do Würzburga. Choć prognozy meteorologiczne dla dalszej trasy wciąż były niezbyt optymistyczne, porucznik Gerstenhauer zdecydował o dalszym locie do Werretal. Śmigłowiec wystartował o 15.40, jednak silny czołowy wiatr uniemożliwił osiągnięcie celu i w malejącej do zera widoczności "Drache" wylądował na stadionie koszar piechoty koło Meiningen. Do tej chwili maszyna pokonała od początku lotu dystans 288 km w czasie nieco ponad trzech godzin, ze średnią prędkością przelotową rzędu 95-120 km/h.

Następnego ranka o 8.35 Gerstenhauer poderwał Fa 223 i po czterech godzinach lotu, lecąc wzdłuż rzeki Werra, osiągnął lotnisko w Werder koło Poczdamu. Na trasie lądował dwukrotnie, w Erfurcie i Kölleda, dla uzupełnienia paliwa. Cały ten przelot odbył się również w fatalnej pogodzie, przy niskiej podstawie chmur, kiepskiej widoczności i porywistym, lodowatym wietrze. W Werder pilot złożył telefoniczny meldunek o przebiegu misji  i otrzymał potwierdzenie aktualności rozkazu dotarcia do Gdańska. Do wieczora mechanik pokładowy dokonał przeglądu śmigłowca. 27 lutego niemiecka załoga pokonała dystans 315 km w czasie nieco poniżej trzech godzin.

Zadanie niemożliwe do wykonania

Następnego dnia rano, mimo nadal fatalnych warunków atmosferycznych, Fa 223 wystartował.  Z uwagi na bliskość frontu pilot prowadził maszynę po łamanej trasie, przez Prenzlau, i osiągnął o godzinie 9.00 lotnisko Stettin-Altdamm (Szczecin). Tu śnieżna pogoda unieruchomiła wiropłat na dobre.

Dopiero 1 marca warunki pogodowe polepszyły się na tyle, że porucznik Gerstenhauer wystartował o 7.45 i po 80 minutach lądował na lotnisku Stolp-Reitz (Słupsk-Redzikowo). Stąd ponownie dalszy lot okazał się niemożliwy ze względu na niesprzyjającą pogodę. Na jej poprawę załoga daremnie oczekiwała przez kolejne dwa dni. W tym czasie lotnisku Reitz zaczęły zagrażać nieprzyjacielskie wojska i personel rozpoczął jego pospieszną ewakuację oraz niszczenie urządzeń. Zanim się to ostatecznie dokonało,  Gerstenhauer przemieścił "Drache" na drugie słupskie lotnisko – West – skąd natychmiast po uzupełnieniu paliwa ruszył do Danzig-Praust (Gdańska-Pruszcza). Lądował tam o 15.40.

3. Oddziały sowieckie na ulicach Gdańska. 

Dopiero w Pruszczu porucznika Hansa Helmuta Gerstenhauera poinformowana, co było celem zadania specjalnego. Mianowicie chodziło o nocny przelot do obleganego przez Sowietów Graudenz (Grudziądza) i zabranie stamtąd do Berlina grupy wziętych do niewoli niemieckiej tzw. żołnierzy Seydlitza, czyli członków zorganizowanego w Moskwie prosowieckiego Komitetu Narodowego Wolne Niemcy, w którym działał m.in. wzięty do niewoli pod Stalingradem feldmarszałek Friedrich Paulus. Wykonanie zadania okazało się jednak całkowicie nierealne. Armia Czerwona tego dnia wdarła się już do miasta i w rękach niemieckich pozostawała już tylko grudziądzka cytadela (skapitulowała 6 marca).

Pierwsza misja poszukiwawczo-ratownicza

Obecność śmigłowca w Pruszczu się jednak przydała. 6 marca przed południem jeden z pilotów miejscowej jednostki myśliwskiej porucznik Schadewitz, wracając w czasie burzy śnieżnej z lotu bojowego, nie trafił na lotnisko i zmuszony został do lądowania swoim Bf 109G-8 w przygodnym terenie. Na poszukiwania pechowego lotnika wysłany został porucznik Gerstenhauer z innym pilotem jednostki myśliwskiej, którzy po południu odnaleźli uszkodzony myśliwiec w okolicach wioski Kiszkowo. Ranny Schadewitz wciąż znajdował się w kokpicie. Śmigłowiec przetransportował go na lotnisko, skąd trafił do szpitala. Była to pierwsza w Europie misja poszukiwawczo-ratownicza wykonana wiropłatem.

4. Niemiecki lekki krążownik "Leipzig" ostrzeliwuje podchodzące pod Gdynię oddziały sowieckie.

Zbliżający się szybko front i przygotowania do ewakuacji lotniska w Pruszczu spowodowały, że jeszcze tego samego dnia Fa 223 odleciał na lotnisko Gotenhafen-Hexengrund (Gdynia-Babie Doły). O godzinie 19.30 dotarł tam rozkaz dla załogi wzywający do natychmiastowego powrotu do Werder. Jednak tym razem było to zadanie niemal niewykonalne, bowiem wszystkie niemieckie lotniska na wybrzeżu Bałtyku miedzy Gdynią i Szczecinem były już albo zniszczone, albo zajęte przez wojska sowieckie. Porucznik Gerstenhauer zdecydował się więc zwiększyć zasięg śmigłowca poprzez zabudowanie w nim 200-litrowej beczki benzyny, z której miała być ona ręczną pompą przepompowywana do pokładowej instalacji paliwowej podczas lotu. Pilot planował osiągnąć Szczecin lotem nad morzem, z dala od brzegu. 9 marca 1945 roku punktualnie o godzinie 14.35 śmigłowiec Fa 223 "Drache" oderwał się od nawierzchni lotniska Gdynia-Babie Doły i rozpoczął lot powrotny.

Gerstenhauer pilotował śmigłowiec dość ryzykownie na wysokości 10-20 metrów nad wodą, trzymając się w odległości około 10 km od wybrzeża. Lotnisko Garz koło Swinemünde (Świnoujścia) zostało osiągnięte o godzinie 18.10. W tym czasie maszyna nie została ani razu wykryta przez samolot czy okręt nieprzyjaciela. Ze względów pogodowych odlot ze Świnoujścia do Werder odbył się dopiero rankiem 11 marca.

Rekordowy przelot

Łącznie w czasie całej misji helikopter Gerstenhauera przeleciał 1675 km w czasie 16 h i 25 minut. Był to wówczas najdłuższy i najtrudniejszy test nowatorskiej konstrukcji, jaką były śmigłowce. Co najważniejsze udało się to osiągnąć bez istotnych usterek technicznych.

Lufttransportstaffel 40 przestała istnieć, gdy lotnisko Radstadt w Austrii, na które przebazowano później śmigłowce, wpadło w ręce wojsk amerykańskich. Zdobywcy przejęli tam dwa Fa 223 "Drache", w tym sprawdzoną maszynę Gerstenhauera, oraz dwa Fl 282 "Kolibri", które zostały następnie wysłane do celów testowych do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W lotach tych uczestniczył też wzięty do niewoli bohater gdańskiej misji, niewątpliwie wówczas będący najbardziej doświadczonym pilotem śmigłowcowym na europejskim teatrze działań wojennych.

5. Fa 223 "Drache" testowany przez Amerykanów.

Porucznik Hans Helmut Gerstenhauer został zwolniony z alianckiej niewoli w kwietniu 1946 roku. Na śmigłowcach więcej już nie latał. W 1960 roku ukończył studia techniczne i pracował w koncernie MBB m.in. przy próbach myśliwca "Tornado". W 1980 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł w Bawarii 23 października 2014 roku.  

***

Źródła fotografii:

  1. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
  2. Domena publiczna.
  3. Domena publiczna.
  4. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
  5. Domena publiczna.

Bibliografia:

  • Bolesław Dolata: Wyzwolenie Polski, Warszawa 1974.
  • Chris McNab: Orły Hitlera. Luftwaffe 1933-1945, Warszawa 2014.
  • Marek Murawski: Samoloty Luftwaffe 1933-1945, tom 1, Warszawa 1995.
  • Ryszard Witkowski: Dwie odyseje Fa 223 Drache, "Lotnictwo Aviation International" 1995, nr 10.
  • Ryszard Witkowski: Pierwsze śmigłowcowe akcje ratownicze, „Prace Instytutu Lotnictwa” 2013, nr 231.

Komentarze